Emerytury: nie ma już złudzeń. Trzeba też samemu odkładać

2015-01-14, 21:35

Emerytury: nie ma już złudzeń. Trzeba też samemu odkładać
W 2014 r. mieliśmy ponad 816 tys. IKE i ponad 493 tys. IKZE, co na 20 mln ubezpieczonych jest wynikiem mizernym.Foto: Glow Images/East News

Dodatkowe, dobrowolne oszczędzanie na przyszłą emeryturę w III filarze nie cieszy się dużym zainteresowaniem wśród Polaków. Dlatego pod patronatem Kancelarii Prezydenta RP powstał raport z rozwiązaniami, które miałyby jednak zachęcić do takiego odkładania pieniędzy na przyszłość. Zaproponowano zróżnicowane ulgi, dopłaty z budżetu i automatyczne uczestnictwo w Pracowniczych Programach Emerytalnych.

Posłuchaj

Celem zmian jest wyższa emerytura w przyszłości. Żeby Polacy mieli zapewnioną emeryturę z trzech źródeł i żeby III filar był w miarę powszechny – podkreśla gość radiowej Jedynki Ryszard Petru, przewodniczący Towarzystwa Ekonomistów Polskich. (Sylwia Zadrożna, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
+
Dodaj do playlisty

Według różnych szacunków, za 20 lat emerytury osób kończących wówczas swoją karierę zawodową będą wynosić od 23 do 35 proc. ich ostatniego wynagrodzenia. Dlatego już chyba nikt nie ma złudzeń, że trzeba samemu odkładać na emeryturę. Ale jak to zrobić?

Obecnie w III filarze emerytalnym mamy do dyspozycji Indywidualne Konta Emerytalne, Indywidualne Konta Zabezpieczenia Emerytalnego, a także Pracownicze Programy Emerytalne.

Programy oszczędzania wspierane przez państwo

Każdy oczywiście może odkładać, ile chce. Natomiast jeśli chodzi o programy wspierane przez państwo, to obecnie działają trzy:

  • Pracownicze Programy Emerytalne, istniejące już od 1999 r., w których pracodawca w porozumieniu z pracownikami decyduje się przeznaczać pewną kwotę, jaka jest przekazywana na oszczędności emerytalne pracowników;
  • 10 lat temu został uruchomiony program Indywidualnych Kont Emerytalnych. Działają one w ten sposób, że uczestnicy wpłacają pewną kwotę mieszcząca się w limicie (w 2015 r. to 11 877 zł), a w zamian mogą dodatkowo korzystać z ulgi w podatku od zysków kapitałowych;
  • w 2012 r. uruchomiono Indywidualne Konta Zabezpieczenia Emerytalnego, gdzie można wpłacić określoną kwotę (w 2015 r. to 4 750,80 zł) z przeznaczeniem na oszczędności emerytalne, która jest zwolniona od podatku, a oszczędzanie jest zwolnione od podatku od zysków kapitałowych.

Celem jest wyższa emerytura

Te produkty zmieniały się, ale i tak na koniec pierwszego półrocza 2014 roku – to są ostatnie dane Komisji Nadzoru Finansowego – mieliśmy ponad 816 tys. IKE i ponad 493 tys. IKZE, co na 20 mln ubezpieczonych jest wynikiem mizernym. Co w takim razie zaproponowali ekonomiści w raporcie, który zostanie zaprezentowany 19 stycznia?

– Relatywnie mało osób dodatkowo oszczędza na emeryturę w Polsce, w ramach obecnego systemu. A część z tych istniejących kont są nieaktywne. Dlatego trzeba inaczej do tego podejść i uświadomić sobie, co jest celem. Otóż jest nim wyższa emerytura w przyszłości. Żeby Polacy w okresie, kiedy nie będą pracować, mieli zapewnioną emeryturę z trzech źródeł, i żeby III filar był w miarę powszechny. Ponieważ dzisiaj korzystają z niego najbogatsi i to oni otrzymują ulgi.

Nie może być systemu, który poprzez ulgi podatkowe premiuje bogatych. To jest redystrybucja dochodów w stosunku do najbogatszych grup społeczeństwa, co jest niezgodne z ideą systemu – uważa gość radiowej Jedynki Ryszard Petru, przewodniczący Towarzystwa Ekonomistów Polskich (TEP).

Opieranie na ulgach podatkowych zachęt do oszczędzania, w stosunku do osób mało i średnio zarabiających, jest całkowicie nieskuteczne.  Czyli zwiększanie zachęt poprzez zwiększanie ulg jest pozbawione sensu ekonomicznego i społecznego.

– Ponieważ to będzie oznaczało, że osoby dużo zarabiające, które i tak mają oszczędności, przesuną je z produktów, które nie korzystają z dotacji państwowych, na te, które będą korzystały z tych dotacji. A na to wszystko będą się składały osoby, które nie oszczędzają, tylko płacą podatki – dodaje gość Polskiego Radia 24 Stefan Kawalec, prezes Capital Strategy.

Trzy sposoby na godziwą emeryturę

W raporcie, który będzie prezentowany u Prezydenta RP, ekonomiści proponują trzy różne rozwiązania, ale mogą też być realizowane kompilacje tych rozwiązań.

– Po pierwsze to ulgi podatkowe, ale takie, które są większe dla biedniejszych, a mniejsze dla bogatszych. Drugi pomysł to dopłata emerytalna, czyli każdy dostałby określoną kwotę na założenie konta, np. 1000 zł z budżetu państwa, po to żeby później sam dopłacał (jeśliby tego nie robił, kwota by przepadła). Trzecie rozwiązanie – to jest automatyczne zapisanie do Pracowniczego Programu Emerytalnego, ale z możliwością wystąpienia pracownika. Można to zacząć od większych zakładów pracy. Ze strony pracodawcy te środki mogłyby pochodzić częściowo z Zakładowego Funduszu Świadczeń Socjalnych, a drugą część mógłby dopłacać pracownik, ale nie musiałby, jeśli wystąpi z tego programu. Najważniejsze, że możemy też myśleć o kompilacjach tych rozwiązań – tłumaczy Ryszard Petru, współautor raportu.

PPE po nowozelandzku

Zdaniem Stefana Kawalca warto wziąć przykład z rozwiązań sprawdzonych w innych krajach.  W Nowej Zelandii już działa system automatycznego zapisu, polegający na tym, że nowy pracownik zostaje uczestnikiem takiego programu, w ramach którego pracodawca przekazuje pewną kwotę wynagrodzenia pracownika na fundusz emerytalny i dodatkowo uzupełnia to własną składką oraz otrzymuje dopłatę z budżetu państwa. Korzysta z tego rozwiązania każdy, bez względu na dochody. Pracownik ma kilka tygodni na podjęcie decyzji o pozostaniu lub wycofaniu się z tego programu. – Jeśli się wycofa, to nie płaci tej składki, nie otrzymuje dodatkowej składki pracodawcy i nie dostaje dopłaty z budżetu państwa – tłumaczy gość Polskiego Radia 24.

Warianty oszczędzania dla każdego

Jeśli chodzi o koszty, to najtańsza jest właśnie propozycja trzecia, czyli PPE. Bo ulgi czy dopłaty kosztują budżet, czyli wszystkich podatników. A to rozwiązanie nie powoduje kosztów i daje największą szansę na powszechność uczestnictwa, gdyż może dotyczyć dużych zakładów pracy. Natomiast mniejsze firmy czy też samozatrudnieni mogliby korzystać z systemów mieszanych.

– Po to jest ten raport, żeby zacząć debatę nad poszukiwaniem optymalnego rozwiązania. Trzeba wypracować kompromis, w rozmowach ze związkami zawodowymi, z pracodawcami. I przekonać Polaków, szczególnie po tym, co stało się z OFE, że to będą ich pieniądze, że nikt im ich nie zabierze – podkreśla przewodniczący TEP.

Ponieważ, jak dodaje, potrzebne jest odbudowanie zaufania do państwa w zakresie emerytalnym. Dzięki temu, że będzie ta debata u prezydenta Bronisława Komorowskiego – jest na to szansa, że zaufanie zostanie przywrócone.

Nowy system wypracowany w procesie dialogu

Ulgi, dopłaty z budżetu i odświeżone PPE – to są propozycje do dalszej dyskusji na ten temat – mówi minister Irena Wóycicka z Kancelarii Prezydenta RP.

– Prezydent Komorowski od dłuższego czasu zajmuje się zapewnieniem godziwych dochodów na starość. To jest jeden z fragmentów jego aktywności w tej dziedzinie. Będziemy o tym dyskutować, takie rozwiązania muszą tworzyć się w dialogu społecznym. Na nowy system mogą się składać pracownicy, pracodawcy, może się także złożyć budżet państwa. To wszystko wymaga przemyślenia. Niewątpliwie gdyby były takie potrzeby zwiększenia wsparcia ze strony budżetu państwa dla tych oszczędności emerytalnych, to musi się w to włączyć minister finansów – zauważa Irena Wóycicka.

Ile to będzie kosztowało?

W raporcie Towarzystwa Ekonomistów Polskich są zawarte szacunki. Ale przede wszystkim  to zależy od skali uczestnictwa. W tej trzeciej propozycji, z automatycznym przypisaniem do PPE, wykorzystywane są te same środki, obecne już w firmach, tylko inaczej, a uczestnicy mogą dobrowolnie do tego dopłacać.

– Wszystkie koszty są w raporcie wskazane, od maksymalnych do prawdopodobnych. Bo zwykle jest tak, że nie wszyscy w takich programach uczestniczą. Jednak najważniejsze jest to, że te programy adresujemy do osób mniej zamożnych, średnio zamożnych, trochę lepiej zamożnych, ale to nie jest idea dla najbogatszych – zaznacza Ryszard Petru.

Natomiast jest problem z osobami najbiedniejszymi, ponieważ 20 proc. z nich więcej wydaje niż zarabia. Stąd pojawia się pytanie, skąd oni mają mieć jeszcze na emerytury. Jest to na pewno poważna sprawa. – W niektórych przypadkach można im pomóc, ale to też dowód na to, że częściowo ich dochody pochodzą z szarej strefy. Jednak unikanie tego problemu to najgorsze z możliwych rozwiązań. Dlatego ważne jest rozpoczęcie poważnej debaty na bazie raportu i wypracowanie rozwiązania w kontakcie z pracodawcami i związkami zawodowymi – dodaje przewodniczący TEP. Ponieważ trzeba wypracować apolityczny konsensus po to, aby Polacy w przyszłości w sposób cywilizowany mogli podwyższać poziom emerytur.

Sylwia Zadrożna, Karolina Mózgowiec, Justyna Golonko, Małgorzata Byrska


''


 

Polecane

Wróć do strony głównej