Procedura KE wobec Polski nie przeraża inwestorów zagranicznych
Wczorajsza decyzja Komisji Europejskiej o rozpoczęciu wobec Polski pierwszego etapu procedury sprawdzającej stan praworządności w naszym kraju na razie nie przekłada się na zachowania inwestorów zagranicznych - mówił o tym na antenie Polskiego Radia 24 Paweł Borys, dyrektor zarządzający Pionu Rozwoju Korporacji i Inwestycji w banku PKO BP.
2016-01-14, 13:35
Posłuchaj
- W krótkim okresie ten wpływ nie jest aż tak znaczący. Było to widać po reakcji, jeżeli chodzi o kurs walutowy, czy ceny obligacji. Tego wpływu wczoraj praktycznie nie było widać, natomiast inwestorzy cały czas się pytają, o co chodzi w sporze politycznym w Polsce. W dłuższej perspektywie może to mieć wpływ – uważa.
- Inwestorzy koncentrują się jednak, na takich sprawach jak sytuacja fiskalna, wzrost gospodarczy i inflacja. Te parametry i polityka gospodarcza prowadzona przez ten rząd, będzie miała dużo większe znaczenie z perspektywy inwestorów, i odzwierciedlona będzie w kursie walutowym i wycenie papierów wartościowych, niż kwestie stricte polityczne dotyczące Trybunału Konstytucyjnego, czy procedury praworządności. Oczywiście, jesteśmy na takim etapie, że nie są to jakieś bardzo radykalne decyzje i działania, który mogłyby negatywnie wpływać na przepływ inwestycji – wyjaśnia.
Posłuchaj
Profesor Elżbieta Mączyńska, prezes Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego jest przekonana, że o decyzjach inwestorów zagranicznych decyduje głównie sytuacja gospodarcza danego kraju, a nie polityka. A w Polsce gospodarka jest w dobrym stanie. O tym, że głównie liczy się gospodarka a nie polityka świadczą wydarzenia sprzed kilkunastu lat kiedy władzę przejęła lewica, a inwestorzy zagraniczni i tak interesowali się Polską.
- Przypomina mi to sytuację gdy do władzy doszedł rząd lewicowy. Byłam wtedy w Niemczech i na łamach The Handelsblatt ukazał się wywiad z jednym z polskich profesorów, który powiedział: "inwestorzy uciekajcie z Polski, ponieważ znowu komuniści przejęli władzę i w związku z tym wasze interesy są zagrożone". Na szczęście inwestorzy nie patrzyli na sytuację polityczną, a na potencjał, który się wtedy rysował w kraju. Był to duży zasób inwestycyjny, który napłyną do Polski. Coraz rzadziej decyzje gospodarcze są związane z sytuacją polityczną – podkreśla.
REKLAMA
Posłuchaj
Witold Gadomski - publicysta ekonomiczny Gazety Wyborczej przestrzega, że jeśli konflikt pomiędzy Komisją Europejską a Polską będzie się przedłużał to jednak wielu inwestorów zainteresowanych budową fabryk w naszym kraju czy kupowaniem polskich firm może wstrzymać się ze swoimi decyzjami inwestycyjnymi.
- Z całą pewnością, dla wszystkich inwestorów, czy krajowych, czy zagranicznych, bardzo ważnym zagadnieniem jest ochrona praw własności. Zakwestionowanie działalności TK ma wiele wspólnego z ochroną praw własności. Co prawda, te prawa są mocno chronione na poziomie międzynarodowym. W Unii Europejskim są właściwe trybunały, które się sprzeciwiają naruszeniom tych praw. Na pewno sygnał, że w Polsce praworządność jest poddawana pod wątpliwość przez Komisję Europejską, nie jest dobre - uważa.
- Zgadzam się z tym, że nie będzie to miało bezpośredniego wpływu. Natomiast jeżeli ten konflikt by się pogłębił i okaże się, że możliwe są w Polsce ustawy, gołym okiem sprzeczne z konstytucją, i nie ma instytucji, która by się temu sprzeciwiła, to na pewno wielu inwestorów bezpośrednich będzie się zastanawiać czy jest u nas dobry klimat do inwestycji. Inaczej jest z inwestorami finansowymi, oni mogą dzisiaj kupić, a jutro sprzedać. Oni patrzą głównie na inflację, poziom stóp procentowych i otoczenie – mówi gość Polskiego Radia 24.
Posłuchaj
Robert Lidke, fko
REKLAMA
REKLAMA