Perowskity odmienią nasze życie

Bywa, że przecięcie się dróg życia kilkorga ludzi może zaowocować przedsięwzięciem, mającym wpływ na losy ludzkości. Wiele wskazuje na to, że taki efekt będą miały rozmowy trojga młodych Polaków na hiszpańskiej plaży w Walencji.

2016-09-04, 17:19

Perowskity odmienią nasze życie
Na zdjęciu: pośrodku Olga Malinkiewicz, po lewej Piotr Krych , po prawej Artur Kupczunas , współwłaściciele firmy Saule Technologies. Foto: Piotr Schmidt / Grzegorz Jadowski /Ateliora .com

Posłuchaj

Ludzie gospodarki cz. 1 - gośćmi Polskiego Radia 24 byli Olga Malinkiewicz, Piotr Krych, Artur Kupczunas, współwłaściciele firmy Saule Technologies (Dariusz Kwiatkowski, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
+
Dodaj do playlisty

Olga Malinkiewicz, Piotr Krych i Artur Kupczunas  spotkali się w tej niezobowiązującej scenerii, aby poczynić bardzo zobowiązujące  ustalenia dotyczące  założenia wspólnej firmy.  Nazwali ją Saule Technologies, ale zanim postanowili działać razem pod tym szyldem, Olga Malinkiewicz dokonała odkrycia, które zainteresowało największych potentatów  w dziedzinie  wytwarzania ogniw fotowoltaicznych. Aby lepiej zrozumieć wagę tego, czego dokonała młoda polska uczona, warto wyjaśnić co to są perowskity.

Otóż są to materiały o specyficznym ułożeniu siatki krystalicznej.  O ich właściwościach decyduje nie skład, lecz struktura ułożenia atomów. Perowskity występują w naturze. Jest to minerał zbudowany z tytanianu  wapnia, odkryty w roku 1838 przez Gustava Rose w górach Ural, nazwany tak na cześć mineraloga  Lwa Perowskiego. Perowskity można jednak również wytwarzać w procesie syntezy chemicznej.

Olga Malinkiewicz odkryła jak tanio produkować ogniwa  zbudowane z przemysłowo otrzymanych perowskitów ,  układanych na miękkiej folii, czyli materiał fotowoltaiczny  pozwalający wyjątkowo wydajnie czerpać energię ze słońca,   który może być wykorzystywany w budownictwie, rozmaitych instalacjach i przedmiotach codziennego użytku.

Zanim do tego doszło rozpoczęła studia w hiszpańskiej Walencji, gdzie odnaleźli ją przyszli wspólnicy. W chwili, gdy w Polsce usłyszeli o młodej polskiej uczonej była już sławna, a informację o Oldze, skłaniającą do próby nawiązania kontaktu, wyczytali w gazecie przyniesionej do domu przez nianię syna Piotra Krycha. Tak się złożyło, że znała ona Olgę i potrafiła ją dobrze zarekomendować. Wkrótce po telefonicznej rozmowie  z  młodą uczoną, siedzieli w samolocie lecącym do Walencji…

REKLAMA

Trzy opcje 

Jak wspomina Olga Malinkiewicz w czasie pamiętnego   spotkania w Walencji zastanawiali się wspólnie nad jej  przyszłością. Pod rozwagę brane były trzy możliwości: pierwsza to kontynuacja kariery naukowej, czyli po uzyskaniu doktoratu  wyjazd na inną uczelnię , druga to zatrudnienie się w dużej firmie, zainteresowanej  wynalazkiem  młodej Polki, bez trudu do zrealizowania  ponieważ  już wtedy miała liczne  oferty  podjęcia pracy i zajęcia się technologią  produkcji perowskitów. Trzecia opcja  wydawała  się najtrudniejsza do zrealizowania, ale była zarazem najbardziej ambitną i rokującą nadzieję na sukces, bo dotyczyła założenia własnej firmy, a ściślej założenia jej wspólnie z Piotrem i Arturem. Wybrała właśnie tę trzecią. Nie bez znaczenia  były  argumenty przedstawione przez    przyszłych wspólników, że sytuacja w Polsce sprzyja takiemu rozwiązaniu, że istnieje możliwość skorzystania z funduszy unijnych, że przy realizacji innowacyjnych projektów można też   liczyć na wsparcie instytucji rządowych. Oprócz tego z góry zakładali, że będą również szukać prywatnych inwestorów.

"W dużej mierze zawdzięczam ich perswazji, że postanowiłam wrócić do Polski", przyznaje Olga Malinkiewicz.

Z dumą opowiada o swoim wynalazku. Przypomina, że wszystko  zaczęło się od zainteresowania perowskitem na świecie, a ściślej jego  właściwościami  fotowoltaicznymi, czyli możliwością przetwarzania energii słonecznej na elektryczną. Dostrzeżono też, że zamiast wykonywać panele na powłoce krzemowej, można je umieszczać na elastycznych foliach, a tym samym przy zachowaniu tej samej wydajności można mieć coś o wiele bardziej funkcjonalnego i tańszego. 

- Moja cegiełka, którą przyłożyłam do tej technologii  to było opracowanie niskotemperaturowej metody wytwarzania całych ogniw, dzięki czemu można było zrezygnować ze szkła, albo innych  podłoży. I teraz  możemy wytwarzać je na wszystkim , z papierem  włącznie - mówi.

REKLAMA

Dziadek Olgi Malinkiewicz był inżynierem, konstruował  urządzenia do badania dróg. - Może częściowo w genach  odziedziczyłam po nim smykałkę do majstrowania – wyjaśnia  Olga.

Obecnie prowadzi swoje badania we wrocławskim laboratorium  firmy Saule Technologies . Spełnia się jako uczona i mama siedmiolatka, który właśnie poszedł do szkoły. Syn rozpoczął   edukację , a ona jak przyznaje bierze udział w wyścigu technologicznym, bo inne firmy też nie zasypiają gruszek w popiele. O synu mówi : To jeszcze małe dziecko, ale zarazem na tyle duże, aby zrozumieć jaką mam pracę i że trzeba szukać porozumienia. Emocje mamy rozkręcone na tym samym wysokim poziomie .Wiem, że jestem niedostępna dla rodziny w takich proporcjach czasowych jak to być powinno, jednak jest o co walczyć, mam ich stuprocentowe wsparcie i myślę, że mogą być  ze mnie dumni.

Olga nie ukrywa, że jej największym marzeniem jest teraz  zobaczyć produkt  firmy Saule Technologies na rynku. - To  będzie  jeden z najszczęśliwszych dni w  moim życiu …

Życiowe wybory  

Gdy poznali Olgę, mieli już spore doświadczenie w zajmowaniu  się  biznesem. Piotr Krych uważa, że  w jego przypadku  do wyboru drogi życia przyczynili się rodzice  - przedsiębiorcy . - Nauczyli mnie szacunku dla pracy i pieniądza  – podkreśla. Jednak przyznaje też, że po maturze wyobrażenie  o tym kim zostanie  w dorosłym życiu było trochę naiwne. Chciał bowiem  zostać handlowcem z dużym marginesem osobistej wolności, czego synonimem miało być posiadanie do wyłącznej dyspozycji  służbowego samochodu i telefonu komórkowego. Po wyjeździe  z rodzinnego Piotrkowa Trybunalskiego  na studia wyższe do Warszawy  zmienił zdanie. - Pomyślałem ,że można robić coś bardziej ważnego i wzniosłego. Na początku drogi zawodowej, po skończeniu studiów byłem kimś, kogo można nazwać szczurem  korporacyjnym. Zacząłem pracę w firmie  informatycznej. Szybko jednak  zrozumiałem, że kiedyś, w wieku 50 lat  nie będę  w tej branży atrakcyjny, bo przyjdą  do niej młodsi , zdolniejsi  i dlatego szukałem nowych  ścieżek rozwoju.

REKLAMA

Okazało się nią założenie własnej firmy informatycznej. Wspólnie z Arturem Kupczunasem zaczęli  szukać  możliwości inwestowania w innowacje, które mogą zmieniać  świat.  Tym skuteczniej, że uzupełnieniem menedżerskich talentów Piotra  był „dryg” do technologii Artura. Zawsze fascynowały go  zabudowania fabryczne z dymiącymi kominami świadczącymi o tym, że oto coś funkcjonuje dzięki  wdrożeniu w życie  określonej technologii. Jako wynajętemu specjaliście udało mu się zbudować  dwie fabryki, do dziś  dobrze funkcjonujące, choć  żadna z nich do niego nie należy. Skończył  studia na Politechnice, a następnie NBA w Stanach Zjednoczonych. Te drugie pozwoliły mu powiększyć swoje umiejętności i horyzonty  biznesowe. Przede wszystkim zdobył wiedzę dotyczącą    inwestycji na wczesnym etapie rozwoju poprzez fundusze  inventure  capital, jakby przewidując ,że  będzie mu ona wkrótce bardzo przydatna. Zawsze starł się szukać czegoś, co dziś  bywa nazywane  rozwiązaniem  innowacyjnym, na bazie   którego inni będą mogli tworzyć swoje produkty.

To dążenie,  w  połączeniu z uzdolnieniami  biznesowo –organizacyjnymi Piotra Krycha , pozwala dobrze  uzupełniać  kompetencje  potrzebne do prowadzenia przedsiębiorstwa. - Dzięki temu jesteśmy w  stanie dobrze  transformować wiedzę  naukową, rozmaite  pomysły  właśnie do biznesu- zaznacza.  Uważają , że  tych pomysłów  w Polsce jest bardzo wiele , tylko  trzeba je umieć światu pokazać  i znaleźć  drogę pozwalającą  na połączenie  z biznesem. - Gdy spotykamy się z  rektorami , profesorami krajowych uczelni , mówimy im otwierajcie szuflady, wyciągajcie pomysły, komercjalizujcie  polskie innowacje , bo warto to robić. W tym jest  potęga i siła  naszej gospodarki w przyszłości - mówi Piotr Krych.

To spojrzenie na start-upy i na możliwości  ich szybkiego i dynamicznego wzrostu , to jest to , co wykorzystują w rozwijaniu  działalności Saule  i innych zakładanych firm.

Jednak właśnie  Saule Technologies  pozostaje  teraz oczkiem w głowie, ze względu na znaczenie wynalazku  Olgi Malinkiewicz.

REKLAMA

- Ten wynalazek zmienił  kompletnie  nasze życie , dlatego ,że  dziś do naszych drzwi  puka bardzo wielu  naukowców z różnych dziedzin . Każdy ma jakiś  fajny  pomysł .My chcemy  im pomóc  , chcemy go komercjalizować. Dlatego w ostatnim roku założyliśmy bardzo dużo różnych firm , których działalność  dotyczy  różnych dziedzin nauki. Dlatego poszliśmy w kierunku własnego funduszu inwestycyjnego – podkreśla  Piotr Krych.  A jeszcze nie tak dawno sami  szukali możliwości  powiązania  wynalazku  Olgi  z biznesem . I  robili to z wielką  determinacją.

Wyprawy po złote runo

Obecnie  wszystkie badania naukowe muszą mieć  powiązanie  z  biznesem , co zwiększa  prawdopodobieństwo wejścia na rynek produktu. Inwestuje się po to , aby komercjalizować  i sprzedawać . To był punkt wyjścia  do podjęcia  wielkich starań o pozyskanie inwestora. Zaczęli od Polski, bo w kraju , a ściślej we Wrocławiu założyli siedzibę firmy. Miasto i region okazały się bardzo przyjazne . Choć nie znaleźli tu inwestora  , to mogli liczyć na pomoc i współpracę . Wrocław  dysponuje  bowiem dobrą bazą laboratoryjną , niezbędną do przeprowadzania  eksperymentów dotyczących nowej perowskitowej technologii. Bardzo przyjazne okazały się   władze regionalne  Dolnego Śląska. 99% aktywności  technologicznej  Saule , skupionej jest obecnie we Wrocławskim Parku Technologicznym, którego szefostwo elastycznie reagowało na potrzeby młodej firmy.

- W momencie, gdy  potrzebowaliśmy jakichś urządzeń, a budżet nasz był skromny , bo jeszcze nie mieliśmy inwestora, przychodził do nas ktoś z zarządu Parku i mówił wprost: Mamy jeszcze  możliwość  zakupu sprzętu  na przykład za  pół miliona złotych, wskażcie czego jeszcze potrzebujecie , aby kontynuować swoje prace . Oczywiście to nie będzie tylko dla was, skorzystają z tego też inni , ale taka możliwość  istnieje. Odbieraliśmy to jako ukłon w naszą stronę i za to jesteśmy wdzięczni - deklarują.

Potrzebnych urządzeń  użyczali im też pracownicy naukowi  z innych ośrodków akademickich. - Coś w tym Wrocławiu jest niezwykłego - mówili wówczas naukowcy z  laboratorium Saule , ściągnięci z całego świata , których jest ponad dwudziestu , a tylko jedna trzecia to   Polacy.  Wrocław  zmienił  myślenie o Polsce tych zagranicznych specjalistów  stając się świetną wizytówka naszego kraju.

REKLAMA

Natomiast  poszukiwania inwestora w Polsce  okazały się  bezowocne. Było to- jak wspominają - rok horroru i męki w Polsce , a potem również  za granicą .

W kraju nie było chyba takich drzwi, których by nie otworzyli. Mówiono o nich „to te dwa oszołomy , które biegają z folią  po mieście i pokazują ,że warto w to zainwestować „.Odwiedzili największe spółki Skarbu Państwa z prośbą o pomoc i wsparcie projektu. Zarządy tych spółek były pomysłem  zainteresowane , wyrażały chęć  inwestowania .Jednak obawy przed odpowiedzialnością w razie  niepowodzenia wiązały urzędnikom ręce. Rezygnowali z udzielenia wsparcia. To problem , który na gruncie polskim powinien być rozwiązany. Nadzieje budzi powstawanie  funduszy  inwestycyjnych przy  spółkach Skarbu Państwa. - Nowość ma polegać  na tym ,że  inwestycja w taki podmiot jak nasz, nawet obarczona ryzykiem , nie będzie  ryzykiem decyzyjnym dla osób , które te pieniądze wydają . Spółki powinny pompować środki w te fundusze, aby mogły one inwestować w wynalazki –podkreśla Piotr Krych.

Zwracali się tez do  polskich Business  Angels  czyli największych firm  z propozycją współpracy . „Jednak każdy chciał  otrzymać jak najwięcej udziałów w firmie , w zamian za to dając jak najmniej, a zarazem zamierzał rygorystycznie  kontrolować  każdy  etap  realizacji naszego planu” . Było to nie do przyjęcia , wobec tego ruszyli poza granice Polski. Na sukces  liczyli  bardziej w Stanach Zjednoczonych niż w Europie , ponieważ poziom inwestycji jest tam dziesięciokrotnie wyższy. Jednak za oceanem okazało się ,że o wysokim poziomie inwestycji decydują  głownie te z zakresu IT i wynoszą one  aż 95% . Tylko  5% dotyczy projektów typowo technologicznych.

Nie poddali się łatwo. „Będąc w Kalifornii  postanowiliśmy  odwiedzić siedziby  wszystkich  największych firm : Apple, Facebook, Google. Wierzyliśmy ,że prezesi na pewno chcą zobaczyć nasz wynalazek. Pojechaliśmy do Apple,a . Pukamy do drzwi, chcemy umówić się z najważniejszymi …No  i co się dzieje ? Ochrona nas wyprowadza !!!. Patrzą na nas jak na oszołomów i mówią ,że to  tak nie jest ,aby  ktoś  po prostu wchodził  z ulicy i pokazywał   wynalazek …”

REKLAMA

Okazało się , że  polityka firm zabrania nawet odbierania  dokumentów na recepcji z jakimkolwiek wynalazkiem . Chodzi o uniknięcie  później  ewentualnych  roszczeń prawnych , wynikających z tego , że ktoś przekazał  w kopercie pomysł , a jakaś firma go  wdrożyła  bez  niezbędnych formalności i zapłaty. Nawet to ich jeszcze do końca nie zraziło. Gdy  Piotr Krych musiał już wyjechać , do akcji wkroczyli pozostający na miejscu :Olga Malinkiewicz i Piotr Kupczunas . „Pomyśleliśmy : jeżeli wyrzucono nas z siedziby Apple,a , to może szef firmy  Tim Cook nie wyrzuci nas ze swojego domu. Udało nam się w Palo Alto zlokalizować jego locum. Niestety akurat nie był obecny. Poznaliśmy jego sąsiada , któremu przekazaliśmy  dokumenty . Po dwóch miesiącach sąsiad  napisał  do nas maila, że przekazał je  Cookowi. Pewnie jest to gdzieś tam procedowane , albo trafiło do kosza  jak tysiące podobnych projektów…”

W tej sytuacji ostatnią szansą, z której można było  spróbować skorzystać, pozostawała Japonia .                           

Duże znaczenie miało przyznanie  firmie grantu  z  Narodowego Centrum Badań i Rozwoju.  Jednak , aby go otrzymać należało mieć też środki własne , w wysokości  kilkudziesięciu milionów złotych ,  czyli niezbędne   było znalezienie inwestora, który uzupełni   posiadaną kwotę. Te wydarzenia udało się zgrać w czasie .  Inwestorem jest  japoński biznesmen  , dla „którego  kilkadziesiąt  milionów złotych  , to tyle co dla nas kilka groszy”-wspominają .

Kiedy pojechali do Tokio zastanawiali się jak do takiej osoby przemówić, aby im zaufała.  Tymczasem :

REKLAMA

„Nasze spotkanie z nim trwało zaledwie  pół godziny. Może dlatego ,że wcześniej wysłaliśmy nasze próbki do Japonii. Usłyszeliśmy od niego , że udzieli nam pomocy  , bo może dzięki temu świat będzie lepszy”. Japończyk objął pakiet mniejszościowy  19,99% udziałów.  Biznesmen nie ukrywał  , że   przyznanie firmie Saule  grantu przez polskie Narodowe Centrum Badań i Rozwoju było argumentem przemawiającym za tym , aby wyłożyć  pieniądze.

Dofinansowanie z grantu obejmuje  dwa etapy. Pierwszy to badania laboratoryjne i przemysłowe  poprzez które rozwijane jest samo ogniwo fotowoltaiczne . Drugi etap to prace rozwojowe, w ramach których rozwijana jest prototypowa linia zintegrowanego nanoszenia perowskitów   na folię .Grant w wysokości   25,5 mln złotych , przy wartości   projektu  ponad  10  mln euro.  

Pierwsze  wdrożenia

Trzy  miesiące temu podczas konferencji naukowej   w Barcelonie,  jako pierwsi na świecie  pokazali urządzenie zasilane    ogniwami perowskitowymi. Był to prototyp smartfonu. Wykorzystano do jego budowy folię o grubości jednej dziesiątej ludzkiego włosa ,która daje  100 watów energii elektrycznej z każdego metra kwadratowego. Po pokazie  odezwało się wiele różnych firm przedstawiając  swoje  wynalazki.

Saule  Technologies jako jedyna firma na świecie rozwija technologię  produkcji ogniw perowskitowych  położonych na foli, dzięki czemu można ją zastosować w małych urządzeniach elektronicznych , na elewacjach i dachach budynków , a także na dronach . Te ostatnie   pozyskując w ten sposób energię podczas  lotu , będą mogły dłużej  utrzymać się w powietrzu. W staraniach o rozwój firmy towarzyszy im świadomość ,że sam produkt  choćby superinnowacyjny,  bez możliwości  praktycznego zainteresowania się nim  dużych graczy  rynkowych jest właściwie  bezwartościowy. Dopiero zachęcenie potentatów  do tego , aby u siebie zastosowali wynalazek , to jest kierunek , dzięki któremu można go dobrze skapitalizować.

REKLAMA

„Wdrożyliśmy  w firmie znaną w IT metodologię zarządzania projektami  scrum  To interakcyjna metodologia  dzięki której można ocenić  co tydzień postęp w pracach. Co tydzień odbywa się zebranie zespołu podsumowujące  prace. . Sprawdza się ,gdzie były problemy , czym były spowodowane i  jak je można eliminować. Jest robiony plan na przyszły tydzień. To pozwala na bieżąco  analizować , kto jakie zadanie realizuje  i czy mu się to udaje”.

Jedno jest pewne ,że realizacja tych zadań zarówno od szeregowych pracowników , jaki od szefów firmy wymaga  wiele wysiłku i czasu.

Dzień pracy prezesów trwa 12-14 godzin. Niewiele czasu pozostaje  Piotrowi Krychowi na kontakty   z żoną i synem . Stara się godzić pracę z obowiązkami  i jakoś się to udaję. Poza tym znajduje  jeszcze   kilka wolnych chwil  na ćwiczenia fizyczne . To po to , aby jak powiada :” ładunku  emocji z pracy nie przynosić  do domu , zostawić je na siłowni”. Z  kolei  Artur  Kupczunas  deklaruje , że lubi , jak tylko może, poleżeć  od czasu do czasu  na plaży, na co jego wspólnik dopowiada ,że  „oczywiście z komputerem”… No cóż trwa walka  z czasem i konkurencją.

Na chwile oddechu   można liczyć  podczas  biznesowych  wyjazdów. Jednak we wspólnym wypoczynku  przeszkadzają  wówczas różne upodobania. Artur  lubi  Tokio , bo w mieście ponoć  dominuje   spokój , ład i porządek , którego jest entuzjastą.   Piotrowi  i  brakuje tam wówczas zgiełku  i  żywiołowości charakterystycznych dla  Nowego Jorku , bo zatopienie się  w takie właśnie  klimaty  pozwala mu na relaks.

REKLAMA

Jednak  obydwaj podkreślają ,że zarówno  różnice    dotyczące  sposobów  wypoczywania  jak i te   odnoszące się do ról pełnionych  w firmie  ,wymuszają  uzupełnianie się   i w efekcie  budują  konstruktywną całość. A ta funkcjonuje bez zarzutu .

Dariusz  Kwiatkowski, abo


Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej