Juliusz Windorbski: od widma upadku do rynkowego sukcesu
Juliusz Windorbski, gość audycji "Ludzie gospodarki" w Polskim Radiu 24, jest prezesem największego w Polsce domu aukcyjnego DESA Unicum. Pod jego kierownictwem od 2003 roku, DESA Unicum z podupadającej firmy przeszła do stanu kwitnącego i w ciągu zaledwie kilku lat stała się największym domem aukcyjnym na polskim rynku sztuki. Posiada w nim 60% udziału, organizuje około 70 aukcji w roku.
2018-04-22, 16:30
Posłuchaj
Juliusz Windorbski potraktował ten rynek szeroko, zainicjował kilka innowacyjnych projektów - wprowadził m.in. aukcje specjalistyczne, przypisane do różnych segmentów rynku sztuki, na przykład Aukcje Komiksu i Ilustracji czy Aukcje Młodej Sztuki, ale są też aukcje rzeźby, aukcje starej biżuterii, aukcje fotografii, czy wreszcie aukcje starych samochodów. DESA Unicum z Juliuszem Windorbskim jako prezesem regularnie notuje rekordy sprzedaży, stymulujące stały rozwój rynku. To tu padły rekordy za Opałkę, Matejkę i wreszcie Wyspiańskiego.
Wiedza i majątek
Pytany o źródło sukcesu, Juliusz Windorbski odpowiada, że zasadnicze znaczenie miały nowatorskie, innowacyjne pomysły, ale także działalność edukacyjna całego zespołu domu aukcyjnego. Przyznaje, że pewną rolę odegrała również rosnąca zamożność społeczeństwa, które zaczęło zwyczajnie odczuwać potrzebę otaczania się sztuką, obcowania z rzeczami pięknymi na co dzień. Jednak – zwraca uwagę Windorbski – bogatych osób nie brakowało i wcześniej – trzeba było jednak najpierw wzbudzić ich zainteresowanie kolekcjonerstwem i przyciągnąć do aukcji. Także pokazać, że warto w sztukę po prostu inwestować, bo na niej się praktycznie nie traci.
Sztuka jest trendy
Jeszcze kilkanaście lat temu sztukę współczesną, awangardowe malarstwo czy rzeźbę mało kto kupował. To było zjawisko marginalne – mówi Windorbski. Dziś cieszy się ogromną popularnością. Prace Wojciecha Fangora czy Henryka Stażewskiego z lat pięćdziesiątych, sześćdziesiątych czy siedemdziesiątych osiągają bardzo wysokie ceny, ale coraz lepiej sprzedają się też obrazy malowane po roku 1980. Kolekcjonerzy zaczęli je doceniać, bo "dorośli" do tej sztuki, ale też także dzięki, że gigantyczną pracę wykonali pracownicy domu aukcyjnego – podkreśla Windorbski.
Zdaniem Windorbskiego, kolekcjonowanie sztuki jest jedynym pozytywnym snobizmem, bo on bardzo często prowokuje zwłaszcza tych nowych kolekcjonerów do zdobywania coraz większej wiedzy, do dyskusji o sztuce, do wymiany poglądów na jej temat. Oczywiście, że rekordowe ceny, osiągane na aukcjach elektryzują klientów, którzy dochodzą do przekonania, że tym rynkiem warto się zainteresować, bo to może być dobra inwestycja – przyznaje Windorbski. Ciekawym przykładem może być „Macierzyństwo” Stanisława Wyspiańskiego. Kolekcjoner kupił ten obraz 10 lat wcześniej, także w Desie Unicum za 620 tysięcy zł. Na tegorocznej aukcji został sprzedany za 4,5 miliona zł, ku zaskoczeniu nawet samego właściciela.
REKLAMA
Polskie dzieła sztuki nie tanie drogie
Ceny polskich dzieł sztuki to w ogóle ciekawa sprawa – dodaje Juliusz Windorbski. Cena za Wyspiańskiego wydaje się wysoka, ale mówimy o sztandarowym obrazie jednego z najlepszych polskich artystów. Mniej więcej w tym samym czasie obraz Leonarda da Vinci został sprzedany za 450 milionów dolarów. Nie chodzi o porównanie malarzy, tylko zauważenie, że polska sztuka jest nadal po prostu tania. Poza tym rynek sztuki to taki, który zależy nie tylko od popytu, ale też od podaży. Jeśli chciałoby się powtórzyć sukces sprzedaży Wyspiańskiego czy Matejki, to pytanie brzmi, skąd wziąć ich obrazy? Leonardo da Vinci osiągnął taką cenę, bo to był ostatni jego obraz w prywatnej kolekcji. Chętnych więc i zdeterminowanych, by go posiadać, nie brakowało.
Oczywiście pojawiają się nowi artyści, nowe dzieła – podkreśla Windorbski. Desa Unicum wyszła z pomysłem aukcji sztuki współczesnej, pokolenia po ’89 roku. To twórcy tacy jak Wilhelm Sasnal, Piotr Uklański, Rafał Bujnowski – ich prace już potrafią kosztować nawet kilkaset tysięcy zł. Ale z drugiej strony są aukcje młodej sztuki. Zostały pomyślane jako swego rodzaju stymulator rozwoju rynku sztuki, ale też jako forma promocji młodych artystów, stworzenie im szansy wejścia na ten rynek. Zaproponowaliśmy tym twórcom, by dawali nam prace na aukcje, a my ze swej strony będziemy wydawali katalogi i rozejrzymy się, jak to pójdzie. Najpierw były dwie aukcje w roku, obecnie jest ich dwanaście. Cena wywoławcza zawsze była i jest do dziś 500 zł za dzieło. Prezentujemy około 100 prac wybranych z kilkuset.
- Przez dziesięć lat organizowania Aukcji Młodej Sztuki wprowadziliśmy na rynek kilkuset malarzy. Ich prace kupuje je zupełnie nowe grono kolekcjonerów. Ono też urosło, mamy ich już prawie 10 tysięcy. To ludzie, którzy wolą mieć na ścianie oryginalne prace zamiast plakatów ze sklepu meblowego. Wartość takiego obrazu i jego twórcy być może za jakiś czas wzrośnie znacząco, a na pewno nie zmaleje. To bowiem jest rynek relatywnie tani i rosnący – powtarza prezes Desy.
Kupno to emocje
On sam też jest kolekcjonerem i zaczynał od podstaw. Uczył się sztuki i tego rynku, będąc już w Desie Unicum. Ale dzięki temu wie, jakie oczekiwania i potrzeby mają osoby, które nie znają się np. na malarstwie, ale chciałyby mieć oryginalne prace we własnym domu. Windorbski mówi, że zakup sztuki to zawsze decyzja emocjonalna, najpierw musi się spodobać. Swoich przyjaciół i potencjalnych klientów pyta, czy umieściliby dzieło, które zamierzają nabyć, na ścianie we własnej sypialni. To dobry test – uśmiecha się Windorbski.
REKLAMA
Ile wart jest polski rynek sztuki? To trudno oszacować – odpowiada Windorbski – bo ten rynek to nie tylko domy aukcyjne, to także galerie, transakcje między kolekcjonerami, które nie są raportowane. Sam rynek aukcyjny w Polsce to jakieś 200 milionów zł. I widać, że szybko rośnie.
W planach ekspansja
Desa Unicum chce mieć w nim swój znaczący udział. Zamierza kontynuować kierunkowe aukcje, poszerzyć je o sztukę dawną, ale też o sztukę feministyczną. Jest to widoczny trend na świecie, a w polskiej historii sztuki mamy wiele bardzo mocnych takich akcentów – dodaje Windorbski. Chce też wyjść poza kraj ze swoimi propozycjami – do krajów ościennych, które są na takim etapie rozwoju, jak Polska jeszcze osiem, dziesięć lat temu. Z wiedzą zdobytą tu i z artystami, którzy tworzą tam, bo wiadomo, że najlepiej w danym kraju sprzedają się artyści, którzy pochodzą z tego kraju – wyjaśnia Juliusz Windorbski.
Desa Unicum została zaklasyfikowana jako jedenasty dom aukcyjne w Europie w 2017 rok. Wyprzedziła wiele znanych domów ze Skandynawii czy Niemiec. Pierwsza trójka, podium jest poza zasięgiem Desy – mówi jej prezes – ale znalezienie się w pierwszej dziesiątce jest możliwe. Bo trzeba sobie stawiać ambitne cele.
Naczelna Redakcja Gospodarcza, Polskie Radio 24, Aleksandra Tycner, md
REKLAMA
REKLAMA