Ile zapłacimy za benzynę i diesla? O cenach zdecydują USA i Chiny

2019-01-02, 19:30

Ile zapłacimy za benzynę i diesla? O cenach zdecydują USA i Chiny
W ślad za umocnieniem złotego i spadkiem cen paliw na swiatowym rynku, tanieją paliwa na rynku krajowym.Foto: Glow Images/East News

Rok 2018 był pierwszym spadkowym rokiem na rynku ropy od trzech lat. W ciągu 12 miesięcy cena za baryłkę amerykańskiej ropy spadła o prawie 25 proc., a za Brent o 19,5 proc. Nerwowa była zwłaszcza końcówka roku.

Posłuchaj

2018 był pierwszym spadkowym rokiem na rynku ropy od trzech lat. W ciągu 12 miesięcy cena za baryłkę amerykańskiej ropy spadła o prawie 25 proc., a za Brent o 19,5 proc. Nerwowa była zwłaszcza końcówka roku - mówił w Polskim Radiu 24 Jan Kotowski z Admiral Markets. (Karolina Mózgowiec)
+
Dodaj do playlisty

– Ropa tanieje od października 2018 roku i wtedy poziom cen wynosił około 85 dolarów za baryłkę, a dzisiaj mamy 53 dolary. Zmiana jest więc dosyć istotna. To oczywiście przekłada się na to, co obserwujemy na naszych stacjach paliw – przypomina gość Jedynki Krzysztof Romaniuk, dyrektor ds. analiz rynku paliw z Polskiej Organizacji Przemysłu i Handlu Naftowego (POPiHN).

Dlaczego ropa tanieje?

– Duże wahania na rynku ropy to nic innego jak działalność spekulacyjna dużych spekulantów indywidualnych oraz funduszy hedgingowych zajmujących się spekulacją – uważa gość PR 24 Jan Kotowski z Admiral Markets.  

W przeciwieństwie do firm, które zajmują się zakupem dla swojej działalności biznesowej, które po prostu potrzebują surowca. W związku z czym wszystkie krótkoterminowe wahania mające nawet często bardzo dużą amplitudę, jeśli chodzi o rynek ropy Brent – wynikają właśnie z tego typu działalności.

– To obserwowaliśmy pod koniec roku. Natomiast jest to także związane z tzw. danymi fundamentalnymi, dotyczącymi wprowadzenia sankcji wobec importu ropy z Iranu przez Stany Zjednoczone, a które mają także dużo do powiedzenia, jeśli chodzi o globalny konflikt z Chinami czyli wojnę celno-handlową – dodaje Kotowski.

Oczywiście ważnym czynnikiem jest też przypuszczenie inwestorów, że jednak na rynku naftowym na świecie powstaje znowu nadwyżka podaży nad popytem.

– W związku z czym ruchy krajów OPEC+ czyli eksporterów z OPEC i Rosji, idą w tym kierunku, aby ograniczyć wydobycie. W końcu 2018 roku zostało podpisane porozumienie o ograniczeniu o 1,2 mln baryłek dzienne wydobycie. Natomiast czy to się rzeczywiście przełoży na ograniczenie wydobycia, to się dopiero okaże. Bo różnie z tym w przeszłości bywało, nawet jak układy były podpisane – wyjaśnia Krzysztof Romaniuk.

Kierowcy mieli jednak trudny rok 2018, bo i benzyna i olej napędowy drożały.

– Drożało od połowy 2017 roku aż do października 2018 roku. Natomiast od kwietnia 2018 roku ceny przekroczyły poziom 5 zł i to zarówno dla benzyny 95, jak i dla oleju napędowego. W październiku ubiegłego roku tendencja się na szczęście dla kierowców odwróciła i w związku z tym ceny zaczęły spadać. Obecnie, co tydzień te ceny są na coraz niższym poziomie. Przy czym, co warto zaznaczyć, również od października 2018 roku olej napędowy jest droższy na stacjach paliw od benzyny 95 – tłumaczy gość radiowej Jedynki.

Średnia cena w 2018 roku poniżej 5 zł za litr?

Cena benzyny 95 w roku 2018 wzrosła o około 7 proc., czyli o mniej więcej o 35 gr na każdym litrze, średnio w roku.

– Mimo, że oczywiście pamiętamy te ceny powyżej 5 zł, to jednak średnia dla całego roku cena benzyny 95 i również oleju napędowego nie przekroczyła poziomu 5 zł. Była ona na poziomie 4,96-4,97 zł, ale i tak, nawet te 7 proc. wzrostu ceny przekładało się na portfele kierowców, bo do każdego litra przy tankowaniu mniej więcej 50 litrów paliwa do baku, trzeba było zapłacić około 17–18 zł więcej niż w roku poprzednim – wylicza Krzysztof Romaniuk z POPiHN.

Na naszym lokalnym rynku ceny paliw związane są przede wszystkim z tym, że u nas wiodącymi koncernami są Lotos i Orlen, które wkrótce mają stworzyć dużą grupę kapitałową.

– Firmy te działają na rynek w ten sposób, że starają się ograniczać skoki cen dla konsumenta. Z tego względu choć obniżki cen byłyby bardzo chętnie witane przez kierowców, o tyle podwyżki budziłyby spory sprzeciw – zauważa Jan Kotowski.

Dlatego cena ropy w Polsce utrzymuje się mniej więcej na stałej krzywej rosnącej, która jest jednak relatywnie wypłaszczona. Jest to związane z tym, że w momencie kiedy sam surowiec dosyć mocno fluktuuje, to duże koncerny paliwowe regulują ceny na stacjach posługując się swoimi marżami. Czyli raz je redukują, a raz zwiększają.

– Natomiast w tych okresach, gdy ten surowiec jest tańszy i mogą taniej go kupić, aby przerobić na finalne produkty w postaci benzyny i oleju napędowego, wówczas na tych marżach zarabiają więcej. W momencie kiedy ropa jest wybitnie droga, 70-80 dolarów za baryłkę, to wtedy marże są bardzo niskie i wtedy koncerny mają problem z zarabianiem – dodaje gość Polskiego Radia 24.

Trudny rok dla rynku paliw

Rok 2019 może być trudny dla rynku ropy naftowej i rynku paliw, a wpływ na to będzie miało kilka czynników.

– Obecnie obserwujemy relatywnie niską cenę ropy naftowej, gdyż Brent oscyluje nieco powyżej 50 dolarów za baryłkę. Pomimo tego, że grupa OPEC+ zdecydowała się na cięcie produkcji w 2019 roku, to jednak cena jest stosunkowo niska. Wynika to przede wszystkim z prognoz wzrostu produkcji w Stanach Zjednoczonych oraz z prawdopodobnego spowolnienia gospodarczego na świecie, co jest również powiązane np. z trwającymi obecnie wojnami handlowymi – uważa Michał Stajniak, analityk rynków surowcowych XTB.

Dlatego na początku roku kierowców czekają prawdopodobnie obniżki. Czyli ten trend, który był obserwowany w końcu 2018 roku przełoży się na cały pierwszy kwartał.

– O ile wejdą w życie ograniczenia produkcji, to zaczną one obowiązywać dopiero od końca pierwszego kwartału. Podpisano umowę na ograniczenie produkcji o 1,2 mln baryłek dziennie, co stanowi około 1 proc. światowego wydobycia. Z jednej strony ten 1 proc. to niby niewiele, natomiast dla całego rynku to jest sporo – podkreśla Krzysztof Romaniuk.

USA liderem na rynku ropy naftowej

– Z kolei z drugiej strony cały czas rośnie produkcja ropy łupkowej w Stanach Zjednoczonych, w związku z czym już w tej chwili USA są największym producentem ropy na świecie i ta produkcja przekroczyła 11,5 mln baryłek dziennie – dodaje gość radiowej Jedynki.

Perspektywy są takie, że jeżeli cena utrzymałaby się w granicach 60–70 dolarów za baryłkę, to najprawdopodobniej ten poziom wydobycia jeszcze wzrośnie. W Stanach Zjednoczonych wzrósł oo o prawie 40 proc.

– Tym bardziej, że około 8 mln baryłek to jest właśnie ropa łupkowa. Pozostała część jest wydobywana w sposób konwencjonalny. Szanse na to, że wydobycie ropy łupkowej jeszcze wzrośnie będą wprost proporcjonalne do tego, jak wysoka będzie cena. Jeżeli cena przekroczy 60 dolarów należy się spodziewać kolejnych odwiertów, i zwiększenia wydobycia. Jeżeli będzie niższa, to zapewne wydobycie pozostanie na tym poziomie, który jest w tej chwili – wyjaśnia Krzysztof Romaniuk z POPiHN.

Katar zapowiedział opuszczenie Organizacji Krajów Eksportujących Ropę Naftową czyli OPEC. Ma do tego dojść już w styczniu 2019 roku.

– Jednak ten efekt opuszczenia przez Katar OPEC będzie znikomy dla rynku ropy. Rezerwy Arabii Saudyjskiej i pozostałych krajów eksportujących ropę są na tyle wysokie, że Katar można spokojnie zastąpić – ocenia gość radiowej Jedynki.

Oczywiście jest jeszcze problem Iranu, który podlega sankcjom i pewnie trochę to wydobycie ograniczy.

Opłata emisyjna na rzecz elektromobilności

W kraju mamy dodatkową opłatę, która może wpłynąć na nasz rynek paliw. Od 1 stycznia obowiązuje już opłata emisyjna, czyli taki nowy podatek w wysokości 10 groszy za każdy litr paliwa. Ta regulacja ma wpłynąć na popularyzację elektromobilności i przynieść fundusze na walkę ze smogiem, ale wpłynie też na portfele kierowców.

- To jest nowe obciążenie kwotowe, które jak zapowiedziały koncerny Orlen i Lotos  „wezmą na siebie”. W tej chwili mamy na rynku taką sytuację, że paliwa tanieją i dlatego jest to dobry moment na wprowadzenie tego typu opłaty. W realiach, które nas czekają na początku 2019 roku cena benzyny powinna być poniżej 5 zł i ta opłata gdzieś tam nam „umknie”. Natomiast w przypadku oleju napędowego cena też będzie zapewne zbliżona do 5 zł i ten skutek wprowadzenia opłaty paliwowej będzie również niezbyt odczuwalny – analizuje Krzysztof Romaniuk.

Olej napędowy najważniejszy dla gospodarki

Każda zmiana cen, czy to benzyny, czy oleju napędowego ma bezpośrednie przełożenie na dynamikę polskiej gospodarki. Dla nas ważny jest przede wszystkim olej napędowy, bo to jest główne paliwo gospodarki. Z szacunków roku 2017 wynika, że pomimo tych cen na wyższych poziomach niż w roku poprzednim, to konsumpcja paliw rośnie – benzyny o około 6 proc., oleju napędowego o około 3 proc. i to są dobre wiadomości.

– Spodziewamy się utrzymania tego trendu w roku 2019. Tym paliwem, które będzie bardziej dynamicznie sprzedawane będzie co prawda raczej benzyna, ale i tak oleju napędowego sprzedajemy trzy razy więcej niż benzyny – zwraca uwagę gość radiowej Jedynki.

Świat czeka na rozmowy USA-Chiny

To, czy notowania ropy dalej będą spadać, czy może nastąpi odbicie, zależy w dużej mierze od relacji pomiędzy Stanami Zjednoczonymi a Chinami. Zdaniem Jana Kotowskiego, na początku roku niskie ceny utrzymają się, natomiast pod koniec roku ropa może zwyżkować.

– Jeśli spojrzymy na układ krótkoterminowy, to bardzo wiele zależy od tego co powie lub napisze na swoim Twitterze prezydent Donald Trump. Ponieważ on i prezydent Chin są w tym momencie głównymi rozgrywającymi a konflikt dotyczący ceł pomiędzy tymi dwoma mocarstwami wpływa na rozwój gospodarczy całego świata. Stany Zjednoczone planują dogadać się z Chinami, ale czy to się uda – nie wiadomo. Dla całej gospodarki globalnej lepiej by było, gdyby jednak doszło do porozumienia. Ponieważ ten konflikt bije w całą globalną konsumpcję – podkreśla gość Polskiego Radia 24.

Będzie także wzrastał popyt we frachcie morskim a to wpłynie na światowe ceny. Ponieważ Komisja Europejska wraz z Międzynarodową Organizacją Morską ustaliły, że paliwa które zasilają tankowce i inne kontenerowce, a które pływają do Unii Europejskiej muszą ograniczyć emisję siarki.

– To oznacza, że będą te statki potrzebowały tzw. standardowego diesla, a nie paliwa bardziej zanieczyszczonego, na którym pływały do tej pory. W związku z czym to czyściejsze paliwo będzie droższe a to będzie wpływało na ceny paliw globalnie – tłumaczy gość PR 24 Jan Kotowski z Admiral Markets.

Małgorzata Byrska, Justyna Golonko, Karolina Mózgowiec, Aleksandra Tycner, ak, NRG

.

Polecane

Wróć do strony głównej