Dlaczego tak niewielu rolników w Polsce ubezpiecza uprawy?
To nie jest łatwy sezon dla rolników, najpierw susza, teraz ulewne deszcze i gradobicia. Straty są tym wyższe, że większość upraw jest nieubezpieczona. I mimo, że istnieje ustawowy obowiązek ubezpieczania upraw, to jednak niewielu rolników to robi.
2016-07-14, 15:07
Posłuchaj
Ustawowy obowiązek ubezpieczeń upraw rolników istnieje tylko w teorii. W praktyce jest to martwy przepis i decyzja biznesowa rolników, tłumaczy Wiktor Szmulewicz, prezes Krajowej Rady Izb Rolniczych.
- Jest to martwy przepis, bo tak naprawdę nikt tego nie egzekwuje w Polsce. Bierze to się z tego, że rolnicy mają przykre doświadczenia w tej sprawie. System ubezpieczeń w rolnictwie działa jeszcze według starych zasad. Parokrotnie wnioskowaliśmy do resortu rolnictwa, żeby go zmienić, w tej chwili resort próbuje to zrobić – zaznacza gość radiowej Jedynki.
Tylko 10 proc. gospodarstw ubezpiecza uprawy
Na razie jednak zaledwie 10 proc. gospodarstw rolnych w Polsce ubezpiecza swoje uprawy, podkreśla Andrzej Janc z Concordia Ubezpieczenia i Polskiej Izby Ubezpieczeń.
- Uprawy są ubezpieczone na ok. 30 proc. powierzchni. Najczęściej ubezpieczają się gospodarstwa towarowe, które produkują na rynek i też najczęściej ubezpieczane są uprawy, które są najbardziej narażone na ryzyko pogodowe, chodzi o rzepak, zboże, buraki, czy też kukurydzę. Pozostałe uprawy są rzadziej ubezpieczane – zaznacza ekspert.
REKLAMA
Towarzystwa niechętnie ubezpieczają uprawy od suszy
Warto też zwrócić uwagę, że w przypadku zagrożeń klimatycznych, najczęściej wybierane są ubezpieczenia od gradobicia, rzadziej od suszy. Powodem jest wysokość składki, podkreśla Wiktor Szmulewicz.
- Najczęściej ubezpieczane są uprawy rzepaku, bo to roślina najbardziej wrażliwa na grad i to są ubezpieczenia najprostsze. I zakłady ubezpieczeniowe też w to wchodzą. Natomiast od suszy nie chce ubezpieczać żaden zakład, bo jest zbyt duże ryzyko – wyjaśnia Wiktor Szmulewicz.
Problemy wynikają z konstrukcji przepisów
Problemy z tego rodzaju polisami to wynik konstrukcji obecnych przepisów, tłumaczy Andrzej Janc. - Ryzyko suszy przez ustawodawcę jest tak skonstruowane, że ubezpieczyciele nie są w stanie zaproponować stawek za ubezpieczenie, które obejmowałyby swoim zasięgiem dopłatę z budżetu państwa. Ryzyko wystąpienia suszy, definiowane w obecnej ustawie, jest na tyle wysokie, że ubezpieczyciel nie jest w stanie zaproponować stawki za ubezpieczenie, która pozwoliłaby rolnikowi otrzymać dopłatę z budżetu państwa i to jest główny problem z ubezpieczeniami od suszy – podkreśla Andrzej Janc.
Ograniczona oferta firm ubezpieczeniowych
Problemem jest też ograniczona oferta firm ubezpieczeniowych kierowana do rolników, dodaje Wiktor Szmulewicz.
REKLAMA
- Przez ten system, który dzisiaj mamy, firmy ubezpieczeniowe nie są zainteresowane ubezpieczaniem upraw. We Włoszech uprawy ubezpiecza ok. 48 firm, u nas trzy i jeszcze trzeba się prosić, żeby chciały ubezpieczać – podkreśla rozmówca Jedynki.
Nadzieję na poprawę sytuacji i zwiększenie zainteresowania ubezpieczaniem upraw, Izby Rolnicze widzą w nowych przepisach, nad którymi pracuje resort rolnictwa.
Zdaniem Izb Rolniczych powinniśmy brać przykład z systemu włoskiego, gdzie to sami rolnicy tworzą związki ubezpieczeniowe tzw. małe TUW-y, czyli małe towarzystwa ubezpieczeń wzajemnych.
Elżbieta Szczerbak, awi
Polecane
REKLAMA