Studenckie praktyki wśród lwów
Niewielu osób realizuje odważne, trochę może szalone pomysły z czasów dzieciństwa. A cóż dopiero, gdy chodzi o leczenie lwów w Afryce...
2017-04-29, 09:00
Posłuchaj
A jednak udało się to Katarzynie Kołodziejczyk, studentce piątego roku weterynarii SGGW. Realizacja planów była możliwa dzięki wykazaniu się determinacją, a także uzyskaniu pomocy od wielu osób, którym udzielił się entuzjazm marzycielki, wśród nich rodziny i znajomych.
- Napisałam do jednego z rezerwatów w RPA, dostałam odpowiedź: super, zapraszamy. Potem zaczęło się szukanie biletów samolotowych i funduszy. Sam kurs w rezerwacie kosztował sporo, bo był przygotowywany przez lekarza weterynarii, dostaliśmy dużo materiałów, opiekę, dużo podróżowaliśmy samochodem. Do tego doszły bilety lotnicze, ubezpieczenie, szczepienia, sprzęt. Pieniądze udało mi się pozyskać przez portal crowdfundingowy, wiele osób wpłaciło pieniądze. Sama zaczęłam więcej pracować, miałam również stypendium sportowe. Najbardziej do uzbierania tych funduszy przyczyniła się moja rodzina – opowiada studentka.
BHP to podstawa
W kontaktach z lwami, gepardami, słoniami i nosorożcami niezbędne okazało się przestrzeganie zasad bezpieczeństwa.
- Cały czas nam powtarzano, że te zwierzęta są dzikie. Bezpośredni kontakt ogranicza się do minimum. Tylko lekarz weterynarii i osoby, które z nim pracują, czyli my studenci mogą mieć z tym zwierzęciem bezpośredni kontakt, kiedy to zwierzę śpi. Były też zwierzęta, które mogłam pogłaskać, zostały one porzucone przez matki i odchowane przez ludzi. Były to antylopy różnych gatunków i głuszcie. Na zajęciach teoretycznych lekarz opowiadał nam jak wygląda jego praca, gdy byliśmy przygotowani do konkretnego zadania wyruszaliśmy do rezerwatu. Co to robiliśmy zależało od tego, co aktualnie było potrzebne. Nikt nie przewidzi, co się przydarzy gepardowi, czy może któryś lew będzie kulał. Były też czynności zaplanowane, takie jak wyłapanie stada zebr, które jechały do innego rezerwatu, by zasilić tamtejsze stada. Mieliśmy też kulejącego nosorożca – wylicza.
REKLAMA
Dariusz Kwiatkowski, abo
Praktyki zapoczątkowane w rezerwacie Shamwari w RPA rok temu, Katarzyna Kołodziejczyk będzie kontynuować również w tym roku. Zanim trafi do RPA zamierza udać się do Namibii, gdzie będzie pracować przy badaniu lwów, gepardów i lampartów.
REKLAMA
Dariusz Kwiatkowski, abo
Polecane
REKLAMA