Banki włoskie słabo wypadły w stress testach. To szansa na repolonizację Banku Pekao SA?
Tylko jeden, ale za to najstarszy europejski bank – Banca Monte dei Paschi di Siena nie przeszedł ostatnich stress testów. Pozostałe 50 jest bezpiecznych. Wśród nich znalazł się także PKO Bank Polski.
2016-08-01, 18:44
Posłuchaj
Wyniki stress testów pokazują, że polski sektor ma się dobrze, choć nie brakuje i potencjalnych zagrożeń. Natomiast wśród tych instytucji, które test Europejskiego Urzędu Nadzoru Bankowego zaliczyły, ale wypadły słabo, znalazł się m.in. UniCredit, czyli właściciel Banku Pekao SA. A to może być szansa na jego repolonizację.
Testy warunków skrajnych
Na zlecenie Europejskiego Urzędu Nadzoru Bankowego przeprowadzono stress testy, które miały sprawdzić odporność sektora bankowego na ewentualny kryzys. Zbadano 51 banków, test zaliczyły prawie wszystkie, z wyjątkiem tego najstarszego banku europejskiego czyli Banca Monte dei Paschi di Siena.
W badaniu wziął także udział Bank PKO BP i okazał się jednym z najbezpieczniejszych w Europie. Czyli możemy odetchnąć z ulgą?
– Trudno oczywiście wyciągać wnioski na podstawie badań jednego banku, nawet jeśli jest to ten największy w całym systemie bankowym. Z tego, co można sądzić nie tylko na podstawie wyników tych badań, ale także z danych dotyczących kapitalizacji banków wydaje się, że ten sektor jest silny i stabilny – wyjaśnia gość Jedynki dr hab. Marcin Gospodarowicz ze Szkoły Głównej Handlowej.
REKLAMA
Ale cały czas trzeba pamiętać o tych ryzykach, które są niezmienne od pewnego czasu. Jest problem kredytów frankowych, kwestia niskich stóp procentowych czyli potencjalnie niskie zyski banków.
– Po drugie wpływ Brexitu na spółki–matki banków, które w Polsce mają swoje oddziały. Sektor jest obecnie stabilny, ale trzeba mieć świadomość istniejących niebezpieczeństw, związanych nie tyle z sytuacją wewnętrzną, co także zewnętrzną – podkreśla dr hab. Marcin Gospodarowicz.
Duże kłopoty – dużego sektora bankowego
Potencjalnym niebezpieczeństwem jest sytuacja sektora bankowego we Włoszech, ponieważ chociaż większość włoskich banków zaliczyło test, to wypadły „na tróję z minusem” …
– Jeśli chodzi o wyniki tego stress testu, czyli testu skrajnych warunków, to nie ma jednoznacznej informacji, który z banków nie zaliczył. Wiadomo tylko, że ten jeden ze Sieny wypadł najgorzej, a symulacje wykazały, że w skrajnych warunkach on może mieć ujemny kapitał, czyli może nawet upaść. Ale sektorem, który najgorzej wypadł w tym teście warunków skrajnych był włoski – zwraca uwagę gość Jedynki.
REKLAMA
Nie jest to jednak jedyny sektor w Europie, który ma problemy, można bowiem wskazać jeszcze sektor grecki, portugalski, ale chodzi tu o rozmiar.
– Ponieważ jest to czwarty co do wielkości sektor bankowy w Unii Europejskiej, a niedługo może być trzeci. Dlatego jego znaczenie jest nieporównywalne z tamtymi dwoma – dodaje dr hab. Marcin Gospodarowicz.
Rekordowe 18 proc. niespłacalnych kredytów
Oczywiście nie wszystkie włoskie banki są jednakowo dotknięte zagrożeniem, ale niestety w dużej mierze dotknięte są największe banki, takie jak Monte Paschi di Siena czy UniCredit. To one mają problemy kapitałowe, wynikające zresztą z różnych powodów.
– Przede wszystkim chodzi o udział złych kredytów w ich portfelach. We włoskich bankach wynosi on ok. 18 proc. Prawie 1/5 to są złe kredyty, niespłacalne. A we Francji to jest tylko 5 proc., w Wielkiej Brytanii 1 proc., nawet w Hiszpanii to jest tylko 7 proc. – zaznacza gość radiowej Jedynki.
REKLAMA
Jaka jest przyczyna? Włochy od ponad 10 lat przeżywają okres stagnacji, od 2007 roku ich gospodarka skurczyła się o ponad 10 proc., i to się przekłada bezpośrednio na sytuację sektora bankowego. Ponieważ jest mniej wpływów podatkowych, banki mniej zarabiają, przedsiębiorstwa mniej zarabiają i w związku z tym mają mniejszą zdolność do obsługi kredytów.
Dyrektywa o naprawie oraz restrukturyzacji i uporządkowanej likwidacji banków
Czy ta sytuacja banków we Włoszech może być zarzewiem potencjalnego kryzysu w Europie? Miejmy nadzieję że nie, ale jest jeden istotny problem.
– Niedawno powstały nowe regulacje, powstała dyrektywa dotycząca kontrolowanej upadłości i restrukturyzacji banków. Chodzi oczywiście o to, aby odciążyć podatnika, i aby do pokrycia strat zaprząc głownie akcjonariuszy, wierzycieli, ale nie tych depozytowych, lecz tych którzy kupili obligacje. Żeby państwo nie dokładało do banków, ponieważ tego zabrania dyrektywa, i żeby zmniejszyć też koszty społeczne – tłumaczy dr hab. Marcin Gospodarowicz.
I dodaje, że sama regulacja jest mądra, bo rzeczywiście tak powinno być. Ale np. we Włoszech struktura finansowania banków jest taka, że obligacje, które powinny być kupowane przez duże instytucje, są w dużej mierze w rękach drobnych ciułaczy, inwestorów indywidualnych. Jest to ok. 600 tys. ludzi, którzy mają obligacje za 60 mld euro. – Dlatego tym bankom nie można pozwolić upaść, nie można tez im zabrać tych pieniędzy. Bo ci inwestorzy to potencjalni wyborcy.
REKLAMA
Sprawa polska a UniCredit
Trudna sytuacja sektora włoskiego to może być szansa dla Polski, np. przejęcia kontroli nad Bankiem Pekao SA, który należy właśnie do UniCredit.
– Można to traktować jako pewną szansę, ale UniCredit od pewnego czasu podejmuje skoordynowane działania restrukturyzacyjne i pozbywa się tzw. aktywów peryferyjnych. Pozbył się banku na Ukrainie, zaczął się pozbywać banku w Turcji. UniCredit powstał jako taki wielki konglomerat: to było połączenie dużego banku niemieckiego, austriackiego, i być dlatego zostanie on podzielony. Ale ten polski Bank Pekao – to taka nasza perła w koronie, i przynosi duże zyski. Dlatego Włosi nie będą chcieli się pozbyć tego Banku tanio, a chodzi tu o około 20 mld zł. I raczej Polska nie będzie w stanie zakupić tych udziałów. A nie mamy też innej samodzielnej instytucji, która mogłaby go zakupić – ocenia dr hab. Marcin Gospodarowicz ze Szkoły Głównej Handlowej.
Obecnie UniCredit posiada nieco ponad 40 proc. udziałów polskiego Banku Pekao SA.
Błażej Prośniewski, mb
REKLAMA