Ceny paliw wzrosną i to już w najbliższych dniach. To pokłosie decyzji OPEC
Przed nami podwyżki cen na stacjach paliw. To pokłosie środowego spotkania OPEC w Wiedniu.
2016-12-02, 17:44
Posłuchaj
A to zła wiadomość dla polskich kierowców, mówi gość radiowej Jedynki dr Jakub Bogucki, analityk rynku paliw z portalu e-petrol.pl.
Jakub Bogucki Wpływ na ceny paliw w Polsce będzie już widoczny w perspektywie najbliższego tygodnia.
- Wpływ na ceny paliw w Polsce będzie już widoczny w perspektywie najbliższego tygodnia. To, jak wysokie mogą to być podwyżki, będzie zależeć od wielu czynników, przede wszystkim międzynarodowych. W tej chwili koncerny zareagowały dość mocno w hurcie podwyższaniem cen i myślę, że w ciągu kilku – kilkunastu dni zobaczymy podwyżki na stacjach benzynowych, wynoszące co najmniej kilka groszy na litrze dla każdego z paliw – przewiduje ekspert.
Umocnienie dolara nie pomaga
Z drugiej strony niewiadomą pozostaje kurs złotego do dolara, a ropa kupowana jest w tej walucie. Dolar natomiast obecnie umacnia się.
REKLAMA
- Myślę, że tutaj będzie jednak decydujące przede wszystkim to, co dzieje się na rynku surowców. Ropa podrożała tak wyraźnie, że trudno będzie zminimalizować w jakikolwiek sposób wpływ tego na ceny paliw na naszym krajowym rynku – dodaje gość radiowej Jedynki.
Kierowcy zapłacą 5 zł za litr?
Jednak, choć podwyżki na stacjach paliw wydają się być nieuniknione, to kierowcy nie powinni obawiać się ich wzrostu aż do 5 zł za litr.
- Na pewno nie będzie to trend, który w krótkim czasie pokaże nam 5 zł za litr, szczególnie jeżeli chodzi o średnią cenę ogólnopolską. Natomiast jeżeli chodzi o pojedyncze stacje, obawiam się, że zwłaszcza na tych droższych stacjach autostradowych, takie ceny będą mogły się pojawiać, aczkolwiek incydentalnie – uważa dr Jakub Bogucki.
Próba przywrócenia równowagi na rynku
Utrzymywanie niskich cen ropy przez długi czas paradoksalnie opłacało się krajom OPEC. Środowa decyzja kartelu - jak dodaje dr Jakub Bogucki - ma na celu przywrócenie równowagi na rynku między popytem a podażą, a tym samym zapewnienie krajom eksportującym ropę wyższe zyski.
REKLAMA
Jakub Bogucki Kraje OPEC chciały wrócić do poziomu, gdy za ropę płaciło się więcej, może nie 100 dolarów za baryłkę, ale na pewno cena 60 – 70 dolarów byłaby dla nich bardziej satysfakcjonująca.
- Ropa była dość długo tania po okresie też również dość długiego pozostawania na dużo wyższych poziomach niż obecnie. Wydaje się, że kraje OPEC chciały wrócić do poziomu, gdy za ropę płaciło się więcej, może nie 100 dolarów za baryłkę, ale na pewno cena 60 – 70 dolarów byłaby dla nich bardziej satysfakcjonująca – uważa ekspert. – Mieliśmy również nadpodaż ropy na rynku, było jej za dużo i trudno było mówić o podwyższaniu cen. Teraz kraje OPEC chcą pewnie tej nadpodaży zapobiec, ograniczyć ją i tym samym wrócić do stabilnych dochodów – dodaje.
Kartel oberwie rykoszetem?
Pytanie, czy środowa decyzja krajów OPEC nie trafi w nie rykoszetem. Choć teraz w krótszym terminie zarobią na cenach ropy, to później może się okazać, że do gry wejdzie konkurencja spoza kartelu, jak np. USA i Kanada, które przy niskich cenach ropy nie produkowały surowca, bo im się to nie opłacało. Teraz sytuacja może się zmienić.
- Amerykanie mają możliwość w krótkim czasie szybkiego powrotu do wysokiego wydobycia. To właśnie ich polityka eksportowa spowodowała przed dwoma laty spadek cen surowca z poziomów przekraczających grubo 100 dolarów za baryłkę do obecnego poziomu, czy nawet dużo niższego – przypomina rozmówca Jedynki. – Trzeba pamiętać, że kraje OPEC są niemal wyłącznie uzależnione budżetowo od wydobycia, produkcji ropy jej sprzedaży. Także każde naruszenie tej równowagi spowoduje, że będą mieć mniejsze zastrzyki finansowe – dodaje.
Porozumienie ma wejść w życie w styczniu 2017 roku. Do tego jednak potrzeba jest zgoda Rosji, która wstępnie zadeklarowała obniżenie produkcji o 300 tys. baryłek dziennie. Rozmowy z Rosją w spawie cięć zaplanowano na 9 grudnia.
REKLAMA
Błażej Prośniewski, awi
REKLAMA