Przemysł 4.0: małe i średnie firmy już skutecznie konkurują na globalnych rynkach. Ale zaczyna im brakować pracowników
Są już wyniki badań „Smart Industry Polska 2017”. Miały one m.in. przynieść odpowiedź na pytanie, czy polskie firmy, głównie te małe i średnie, są gotowe do zmian i wyzwań związanych z tzw. Przemysłem 4.0.
2017-05-08, 20:31
Posłuchaj
W kwietniu 2017 roku firma Siemens we współpracy z Ministerstwem Rozwoju zakończyła badanie „Smart Industry Polska 2017”, zrealizowane przez Instytut Kantar Millward Brown.
Z badania wynika, że głównymi barierami w rozwijaniu innowacji przez MSP są przede wszystkim trudności formalne i urzędowe – 40,6 proc. wskazań. Na kolejnych miejscach znajdują się ograniczone możliwości finansowania, brak dostępu do wykwalifikowanych kadr i obawa przed ryzykiem braku zwrotu z inwestycji.
W MSP najważniejsza jest kadra
Badaniem były objęte małe i średnie przedsiębiorstwa, czyli takie firmy, które są w wielu gospodarkach trzonem, siłą napędową, także jeżeli chodzi o innowacyjność.
– Polskie firmy są przygotowane do zmian, ale istnieją jeszcze pewne rzeczy, nad którymi trzeba popracować. Przede wszystkim to kadry. Z badania wynika, że większość innowacji pochodzi z wewnątrz przedsiębiorstwa. W przypadku małych i średnich firm głównym motorem innowacyjności jest sama kadra. Czyli albo właściciele, albo kadra zarządzająca, personel. I to jest ten pierwszy element, że innowacja jest tworzona w samym przedsiębiorstwie – uważa gość Jedynki Tomasz Haiduk, członek zarządu Siemens Polska.
REKLAMA
Drugi element to jest kontakt z klientami, z kontrahentami, z innymi firmami na danym rynku. Stamtąd przychodzi pomysł, stamtąd przychodzi potrzeba i wtedy jest ona realizowana.
– I te polskie małe i średnie przedsiębiorstwa są przygotowane, aby takie potrzeby realizować – podkreśla gość Jedynki.
Główną barierą nie są już pieniądze
Według raportu to nie jest już tak, że główną barierą w rozwoju innowacyjności są fundusze.
– Brak funduszy to jest dosyć skomplikowane zjawisko. Obecnie rynki finansowe raczej cierpią na nadpłynność finansową niż na brak gotówki. Duże organizacje szukają możliwości sensownego inwestowania – uważa Tomasz Haiduk.
REKLAMA
Tomasz Haiduk Duże organizacje szukają możliwości sensownego inwestowania.
Mamy przykłady start-upów, które są finansowane przez venture capital, są też do wykorzystania fundusze unijne, są dotacje rządowe, jest też wiele programów, które popierają świetne pomysły.
– Pytanie tylko, czy małe i średnie przedsiębiorstwa mają na tyle wiedzy i kadrę, która potrafi do tego finansowania sięgnąć. Moim zdaniem finansowanie nie jest główną barierą, raczej to, co mamy w głowie, a nie to, co mamy w kieszeni – dodaje gość radiowej Jedynki.
Zachęty dla firm
Na brak zachęt ze strony organów publicznych wskazało jednak aż 36,7 proc. badanych przedsiębiorstw.
Marcin Chludziński W spółce PFR Ventures jest do dyspozycji ponad 3,5 mld złotych na wejścia kapitałowe do start-upów.
– To są kwestie, które wymagają też interpretacji. Jeśli chodzi o zachęty tzw. organów publicznych, w domniemaniu administracji instytucji publicznych, to pojawiło się sporo narzędzi finansowych. Są one w funduszach europejskich, na poziomach regionów, w formach dotacyjnych, bezzwrotnych, ale są również dotacje w wejścia kapitałowe. Mamy też takie narzędzia w spółce PFR Ventures, i to jest cały mechanizm, który ma do dyspozycji ponad 3,5 mld złotych na wejścia kapitałowe do nowych firm innowacyjnych, tzw. start-upów – wylicza gość Polskiego Radia 24 Marcin Chludziński, prezes Agencji Rozwoju Przemysłu (ARP).
REKLAMA
Są też finansowania zwrotne, np. te oferowane przez Agencję Rozwoju Przemysłu, pożyczki na innowacje, korzystnie oprocentowane, sektorowe, choćby dla firm przemysłu kosmicznego.
– Te pożyczki cieszą się zainteresowaniem, jest sporo chętnych. Tyle, że to są instrumenty wysokiego ryzyka. Często ktoś chcąc rozwijać innowacje, nie jest pewien efektu końcowego. Dlatego nie każdy jest w stanie podjąć ryzyko. Najchętniej podmioty i firmy wzięłyby pieniądze publiczne czy inne, ale zakładając, że nie zawsze musi się to skończyć sukcesem. I tutaj trzeba znaleźć kompromis pomiędzy tymi, którzy dają te pieniądze w formach zwrotnych, czy też kapitałowych, i tymi, którzy chcą je wziąć – komentuje prezes Marcin Chludziński.
Nie przegapić szansy na rozwój
Zwłaszcza, że nie można zapominać także o tym, iż są też firmy, które nie są zainteresowane innowacjami, a takim trudno pomóc. I z tej diagnozy, na co zwraca uwagę Jan Filip Staniłko, zastępca Dyrektora Departamentu Innowacji w Ministerstwie Rozwoju, narodził się pomysł stworzenia Polskiej Platformy Przemysłu 4.0.
Jan Filip Staniłko Polska Platforma Przemysłu 4.0 to fundacja, która ma zebrać w formie sieci organizacji wszystkich dostawców technologii i kompetencji innowacyjnych.
– Ma to być specjalna fundacja, powołana przez ministra rozwoju, która ma zebrać w formie sieci organizacji wszystkich dostawców technologii i kompetencji innowacyjnych, gdziekolwiek oni się znajdują w kraju. Czy to są firmy, czy to są instytuty badawcze, czy to są uczelnie, czy to są regionalne agencje rozwoju, albo parki technologiczne. Chodzi o to, by ustandaryzować ich ofertę i zacząć taką „ewangelizację” – tłumaczy Jan Filip Staniłko z Ministerstwa Rozwoju.
REKLAMA
Jak taka „ewangelizacja” mogłaby wyglądać? Zdaniem Tomasza Haiduka, to zadanie krzewienia wiedzy na temat możliwości, szans, na temat zalet prowadzenia gospodarki w formie cyfrowej.
– I bez takiej „ewangelizacji” możemy przegapić szansę na rozwój naszego kraju. Także małych i średnich przedsiębiorstw – zaznacza gość Jedynki.
Szybka komercjalizacja innowacji przez MSP
Polskie małe i średnie firmy, w wyniku tzw. czwartej rewolucji przemysłowej, mogą bowiem odnieść wiele korzyści.
– Dla naszego kraju Przemysł 4.ową linię technologiczną, aby produkować coś jeszcze szybciej, jeszcze taniej, może napotkać na barierę braku środków finansowych – wyjaśnia Tomasz Haiduk.
REKLAMA
Tomasz Haiduk Dla naszego kraju Przemysł 4.0 to szansa przejścia do konkurencyjności na innym polu.
Dlatego to raczej nie ta droga. Dla małych i średnich firm poszukiwanie zupełnie innej działalności jest ciekawe, szczególnie że obecnie okres od pomysłu do komercjalizacji stał się bardzo krótki. Przykładem są tu sukcesy firm, które zajmują się softwarem, jak CD Project.
– Pokazują one, że można szybko skomercjalizować pomysł, i ta bariera nie jest bardzo duża. Nie trzeba budować ogromnej fabryki, można oprzeć się na obecnych platformach, na sieciach społecznościowych, na serwisach internetowych. Nowe technologie stwarzają bowiem nowe możliwości rozwoju – przypomina gość Jedynki.
Nowy produkt czy raczej jeden z elementów
Trzeba tylko rozstrzygnąć, czy tymi nowymi możliwościami rozwoju powinna być produkcja całego produktu, czy raczej warto się skupić na wykonywaniu poszczególnych elementów. Czy lepiej stawiać na produkcję, czy raczej być podwykonawcą, na zlecenie dużej korporacji?
– Jest to strategiczne pytanie. Jednak szansą na innowacyjność w skali małych i średnich przedsiębiorstw jest i jedno, i drugie. Można mieć świetny własny produkt, ze swoim własnym pomysłem. Ale można też być kooperantem, i wejść w jakąś niszę, np. na rynku samochodowym. Mamy już takie przykłady, współpracujemy z ponad setką polskich producentów, którzy budują specjalistyczne instalacje do produkcji elementów samochodowych. Są to firmy inżynierskie, które przy pomocy 10 – 20 osób, stały się niespodziewanie liderami np. w specjalnych instalacjach do szybkiego montażu amortyzatorów – ocenia Tomasz Haiduk.
REKLAMA
Tomasz Haiduk Można mieć świetny własny produkt, ze swoim własnym pomysłem. Ale można też być kooperantem.
Nikt tego w dużych korporacjach nie chciał robić, ponieważ są to jednostkowe maszyny, a czas od pomysłu do wyprodukowania takiej maszyny był bardzo krótki.
– Dlatego tylko mała firma potrafi to zrealizować. I to jest szansa dla nas – podkreśla gość Jedynki.
Roboty nie są zagrożeniem dla pracowników
Zdaniem Tomasza Haiduka automatyzacja i robotyzacja produkcji nie spowoduje, że tysiące, czy też miliony ludzi pozostanie bez pracy.
– Raport wskazuje na coś zupełnie innego. Nie tylko ten nasz, ale także badanie Ministerstwa Rozwoju dowodzi, że jedną z większych barier stojących przed polską gospodarką jest problem demografii. I polega on nie na tym, że mamy za dużo ludzi, lecz że mamy ich za mało. Automatyzacja i robotyzacja może w pewien sposób zrekompensować brak ludzi do pracy, który już w tej chwili występuje w wielu gałęziach przemysłu, a problem będzie narastał – komentuje gość radiowej Jedynki.
REKLAMA
Tomasz Haiduk Jedną z większych barier stojących przed polską gospodarką jest problem demografii.
I dodaje, że także dlatego że nawet te osoby, które w tej chwili wchodzą na rynek pracy, muszą być w sposób optymalny, dobry do tego przygotowane.
– Stąd pomysły na inne modele kształcenia, np. dualnego. Polega on na tym, że przedsiębiorstwa będą miały większy wpływ na to, czego się ludzie uczą i jacy absolwenci wychodzą ze szkół zawodowych, z techników, czy też ze szkół wyższych – wyjaśnia Tomasz Haiduk, członek Zarządu Siemens Polska.
Kształcenie niezbędne, ale też konieczna praktyka
Na barierę braku dostępu do wykwalifikowanych kadr wskazało bowiem 32,3 proc. badanych firm.
– Te deficyty albo nadwyżki można podzielić na różne sektory, na różne miejsca w Polsce. Są miejsca, gdzie jest problem z dostępem do inżynierów, dlatego że wyjeżdżają oni do dużych ośrodków. Ale też przedsiębiorcy wskazują na deficyt związany z wykwalifikowanymi technikami. I to nie dotyczy tylko inżynierów, czy programistów, ale także np. techników automatyki produkcji. Dlatego trzeba by się tu szczegółowo przypatrzeć, w jakim obszarze te deficyty występują. Na pewno jest tak, że mamy bardzo dobrych absolwentów - inżynierów, mamy dobrych studentów - inżynierów, ale brakuje takich elementów, gdzie oni mogą się szybko wdrożyć w poszczególne branże – ocenia gość Polskiego Radia 24.
REKLAMA
Marcin Chludziński Mamy dobrych studentów - inżynierów, ale brakuje takich elementów, gdzie oni mogą się szybko wdrożyć w poszczególne branże.
Jak choćby w kontekście branży kosmicznej Agencja Rozwoju Przemysłu zidentyfikowała taki deficyt, bo firmy narzekały, że nie mają inżynierów, którzy są już po wstępnym rozumieniu tej branży, czyli że mają półroczny czy roczny staż.
– W związku z tym uruchomiliśmy program, gdzie szukamy dobrych studentów, następnie są oni wysyłani na co najmniej półroczne staże do firm i zdobywają kompetencje oraz umiejętności – wyjaśnia Marcin Chludziński.
Dzięki temu mogą potem bezpośrednio trafić do pracy, na odpowiednie stanowiska z odpowiednim wynagrodzeniem.
– A firma ma poczucie, że ma np. inżyniera, który kończył informatykę, ale równocześnie rozumie specyfikę pracy firmy projektującej systemy dla automatyki związanej z wystrzeliwaniem rakiet – podkreśla prezes ARP.
REKLAMA
Globalizacja w innowacjach
Badaniem objęto ponad 250 firm. Większość z nich to przedsiębiorstwa w całości z kapitałem polskim, ale nastawione na działalność globalną.
– Bowiem te najbardziej zaawansowane technologie są dostarczane przez niewielką liczbę globalnych firm. Jeśli więc chcemy zmian w polskim przemyśle, to tylko we współpracy z tymi firmami – zauważa Jan Filip Staniłko, zastępca Dyrektora Departamentu Innowacji w Ministerstwie Rozwoju.
A jak dodaje dr Izabela Anuszewska z Instytutu Kantar Millward Brown, firmy z sektora MSP są obecnie bardzo aktywne i właśnie 1/3 z ich działa na rynkach zagranicznych.
– I po drugie: te firmy są otwarte i gotowe na innowacje – podkreśla dr Anuszewska.
REKLAMA
Błażej Prośniewski, Dominik Olędzki, Sylwia Zadrożna, Małgorzata Byrska
REKLAMA