Co się dzieje w naszej gospodarce – spowalnia czy nie?
Wszystko wskazuje na to, że polska gospodarka szczyt koniunktury ma już za sobą i należy oczekiwać spowolnienia tempa jej wzrostu. Tym bardziej, że ten trend od miesięcy widać już w europejskich gospodarkach, a także u naszych zachodnich sąsiadów, którzy są naszym najważniejszym partnerem handlowym.
2018-10-22, 20:11
Posłuchaj
Jak wynika z najnowszych danych GUS, tzw. ogólny wskaźnik syntetyczny koniunktury w październiku był lepszy niż miesiąc i rok temu. Nieco mniej optymistyczny przekaz popłynął z ubiegłotygodniowych danych, które dotyczyły zatrudnienia, przemysłu i sprzedaży.
Wskaźniki - niejednoznaczne
W opinii ekspertów wszystko zależy od tego, jak spojrzymy na te dane.
– Moim zdaniem, mamy do czynienia z pierwszymi oznakami wyczerpywania się takich prostych elementów, które przyczyniały się przez ostatnie kwartały, lata do wzrostu gospodarczego. Ale ten wzrost w dalszym ciągu jest i prawdopodobnie będzie, tylko, że jego dynamika będzie nieco mniejsza – ocenia gość Jedynki Jarosław Janecki, główny ekonomista banku Societe Generale.
Czyli ten zegar koniunktury będzie tykał coraz wolniej.
REKLAMA
– Coraz wolniej, ale w dalszym ciągu do przodu. To też z resztą różni się w zależności od tego, na jaki sektor gospodarki spojrzymy. Zazwyczaj taka jedna liczba, np. dynamika PKB może nas wprowadzać nieco w błąd. Bo np. jeśli w jednym sektorze jest gorzej, to dlaczego w innym jest lepiej? – zauważa gość Jedynki.
Sprzedaż zdecyduje o ostatnich miesiącach roku
Wskaźniki koniunktury, które są w tej chwili budowane na podstawie ankiet od przedsiębiorców, będą też zależne od tego, co ostatnio udało się im sprzedać.
– Dlatego jeśli sprzedaż jest mniej dynamiczna od oczekiwań, to może się okazać, że najnowsze wskaźniki koniunktury zbyt wysokie nie będą. Ale wrzesień to nie jest taki zwykły miesiąc, ponieważ we wrześniu i w październiku rozpoczyna się w handlu hurtowym tzw. „zatowarowanie handlu” na okres świąteczny, tych największych żniw w roku – przypomina Piotr Soroczyński, główny ekonomista Krajowej Izby Gospodarczej, gość Polskiego Radia 24. I dodaje, że jeżeli tutaj nie będzie dużego optymizmu, to należy się spodziewać, że koniunktura nie jest tak dobra jak mogłaby się wydawać jeszcze kilka miesięcy temu.
Bariera to rynek pracy...
Choć, jak wynika z danych GUS – koniunktura w gospodarce ma się wciąż całkiem nieźle, to w komunikacie Urzędu można znaleźć także pewne symptomy sygnalizujące problemy, a dotyczące głównie kwestii zatrudnienia. W tym kontekście przedsiębiorcy wskazują na rosnące koszty pracy, a z drugiej strony na brak wykwalifikowanych kandydatów.
REKLAMA
– Rynek pracy to główna bariera solidnego rozwoju wzrostu gospodarczego. To dotyczy przede wszystkim sektora usług, gdzie najtrudniej znaleźć pracowników. I trudno też w sposób bardzo prosty zatrudniać osoby z zagranicy, ponieważ w tym sektorze potrzebna jest w miarę dobra znajomość języka polskiego – podkreśla Jarosław Janecki.
…bo to rynek nietypowy
W tym kontekście na ciekawą anomalię zwraca uwagę dr Adam Czerniak, główny ekonomista Polityki Insight oraz wykładowca w Szkole Głównej Handlowej.
– Mimo wciąż szybkiego wzrostu gospodarczego i wzrostu zamówień zatrudnienie w sektorze przedsiębiorstw już od kilku miesięcy zaczęło spadać. To jest naprawdę nietypowe zjawisko, jeżeli bierzemy pod uwagę tę fazę cyklu koniunkturalnego, w której jesteśmy. Bo zwykle tempo wzrostu zatrudnienia, tempo wzrostu wynagrodzeń jest opóźnione względem właściwej koniunktury. Kiedy dynamika w przemyśle czy w handlu zaczyna już spadać, to dopiero wtedy mamy do czynienia ze szczytem koniunktury w zatrudnieniu. A tu widać tendencję odwrotną - wskazuje.
REKLAMA
Lepiej w naszej gospodarce już było?
Zdaniem gościa radiowej Jedynki te najlepsze dni w gospodarce mamy na razie za sobą, a szczególnie ważny jest obecnie jeden z wielu elementów, wpływających na stan gospodarki.
– Warto zwrócić uwagę na to, że w niektórych sektorach mamy do czynienia z nieco mniejszym portfelem zamówień, i tych krajowych, i zagranicznych. A w takich sytuacjach przedsiębiorstwa właśnie starają się dostosować zatrudnienie do odpowiedniego poziomu. Jednak z drugiej strony też wykorzystanie mocy produkcyjnych czyli maszyn, urządzeń, ale i pracowników jest na rekordowo wysokich poziomach, nienotowanych od wielu lat. I to pokazuje, że dochodzimy do takiej bariery, ściany. I co dalej? – dalej powinniśmy zastanowić się, czy niektóre firmy nie powinny myśleć o inwestycjach i odnowieniu parku maszynowego – podkreśla Jarosław Janecki.
Wolniej, ale i tak jesteśmy w czołówce
Spowolnienie tempa wzrostu naszej gospodarki jest oczekiwane, ale ważne pytanie brzmi: do jakiego poziomu?
– Wskaźniki roczne dynamiki PKP były zbliżone do 5 proc., w niektórych kwartałach to było powyżej. Jednak w przyszłym roku i w kolejnych latach, jeżeli uda nam się wypracować dynamikę PKB na poziomie 4 proc. to już będzie sporo. I w naszych warunkach i w naszym stanie rozwoju całej gospodarki, jej poziomu – ten wynik jest bardzo dobry i prawdopodobnie będziemy nadal odbijać się na tle regionu, ale też całej Unii – ocenia Piotr Soroczyński.
REKLAMA
Gospodarka otwarta, czyli podatna na wpływy
Zatrudnienie i płace to zagrożenia wewnętrzne dla naszego wzrostu gospodarczego. Ale przecież nie jesteśmy samotną wyspą, ponieważ obecnie światowa gospodarka jest systemem naczyń połączonych, niekiedy bardzo ściśle, którego jesteśmy częścią. Dlatego też nasza gospodarka jest także podatna na światowe procesy i trendy.
– Tutaj najczęściej mówimy o sprawie dynamiki wzrostu aktywności gospodarczej w Niemczech. To nasz główny partner handlowy, i Polska jest też dla tej gospodarki podstawowym podwykonawcą. Stąd w zależności od tego, czy firmy niemieckie mają nowe zamówienia, czy ta aktywność jest coraz wyższa, to wówczas możemy mówić o tym, że i polscy podwykonawcy będą na tym zyskiwali – uważa Jarosław Janecki. Ale z drugiej strony, co wykazały dane, to przenoszenie się niekorzystnych trendów z gospodarki niemieckiej na naszą ma albo duże opóźnienie, albo nie jest tak silne, jak można by się spodziewać jeszcze całkiem niedawno.
– Od grudnia przecież każde wyniki niemieckiej produkcji przemysłowej są słabsze od zakładanych. Stąd też analitycy oczekiwali, że także w Polsce tak będzie. A od stycznia nic takiego traumatycznego się nie wydarzyło, wyniki były lepsze od oczekiwanych – w porównaniu z Niemcami. Czyli te wyniki wcale nie przekładają się w tak oczywisty sposób – podkreśla Piotr Soroczyński.
Ale prawdopodobnie jakiś niekorzystny impuls dojdzie i do nas.
REKLAMA
Światowa kooperacja – światowe problemy
Bo świat idzie w stronę wzajemnej kooperacji. Jeszcze kilkanaście lat temu mieliśmy import i eksport zbliżone do 20 proc. naszego PKB, a teraz to jest ponad 40 proc., a w usługach nawet ponad 50 proc. PKB.
Jak wyjaśnia Piotr Soroczyński, poszczególne kraje specjalizują się w wytwarzaniu różnych dóbr i nie można być specjalistą od wszystkiego.
– I żeby coś wyprodukować, to musimy też coś kupić. A jak już chcemy sprzedać, to wtedy koniunktura w danym kraju jest istotna. Dla nas też jest ważne, jaki jest popyt na tamtejsze towary. I czy my mamy dla kogo produkować, po to, by tam mogły być sprzedawane te towary. Jesteśmy w bardzo silnym łańcuchu powiązań, i od tego odwrotu już nie ma – dodaje gość PR24.
Oczywiście – wojny handlowe pomiędzy Chinami, USA i resztą świata też mają wpływ. Warto zwrócić tu uwagę na rynek samochodowy.
REKLAMA
– Ten sektor jest bowiem bardzo narażony na to, w jaki sposób będą przebiegały np. wojny handlowe, przede wszystkim celne. I właśnie w ostatnich miesiącach widzieliśmy to w gospodarce niemieckiej, że ten rynek nie ma się zbyt dobrze z tego powodu – dodaje Jarosław Janecki.
Duże gospodarki mają lepiej
Nie da się uniezależnić od czynników zewnętrznych, można jednak próbować minimalizować efekty spadku koniunktury na świecie. Jednak czy na takie spowolnienie można się przygotować?
– Po pierwsze – to nie reagować zbyt pesymistycznie. To nie jest ten moment. Powinniśmy zdawać sobie sprawę, że gospodarka w przeszłości – i w przyszłości również – będzie rozwijała się w sposób cykliczny, czyli po fazach dobrej koniunktury muszą następować okresy spowolnienia – przypomina Jarosław Janecki.
To oczywiście jest związane z nowymi zamówieniami, i w tych sytuacjach, w tych momentach newralgicznych zazwyczaj przedsiębiorstwa, które mają kooperantów lub są otwarte na rynki zagraniczne – poszukują nowych klientów.
REKLAMA
– I wtedy właśnie najrozsądniejsze jest zastanowienie się, czy przypadkiem nie należy poszukiwać nowych rynków, na których możemy sprzedawać własne produkty – zauważa ekspert.
Polska na tle innych krajów regionu, ale też całej Unii nadal jest prymusem, jeśli spojrzymy na tempo wzrostu gospodarczego.
– Cały czas jesteśmy w czołówce, i nie jest tak bardzo istotne na którym miejscu w danym kwartale, ale to, że cały czas jesteśmy na topie. Ponieważ nasza gospodarka, szczególnie na tle Europy Środkowej jest dosyć dużą, skomplikowaną i bardzo różnorodną. Zawsze można wskazać sporo takich działalności, które idą doskonale i sporo takich, które kuleją. Statystycznie, dane ogółem mamy dobre i dosyć stabilne. Nie jesteśmy narażeni – tak jak małe gospodarki na to, że jeżeli w dominującej branży jest hossa, to możliwy jest wzrost nawet 10-proc., a kiedy jest bessa w tej to wtedy pojawia się 10-proc. recesja. Polska jest dużo bardziej stabilna. Jednak oczywiście, poszczególne regiony czy branże mogą spowolnienie gospodarcze mocniej odczuwać – ocenia Piotr Soroczyński.
Gdzie najlepsze perspektywy dla polskich firm?
Zazwyczaj myślimy o Europie Zachodniej, ważne dla nas są duże gospodarki Unii: Niemcy, Francja, Włochy, Wielka Brytania, ale także Holandia i Szwecja. Ponieważ to, co tam się dzieje dość szybko widać też w naszej gospodarce. Ale…
REKLAMA
– Ja sugeruję rynki Europy Południowej i być może w dalszym ciągu rynki azjatyckie. Jest kilka przykładów firm, które zdecydowały się nie tylko współpracować, ale też otwierać swoje zakłady produkcyjne w Chinach, czy też w Indiach. Można taką strategię stosować, ale to rozwiązanie dla dużych firm – podkreśla gość Jedynki Jarosław Janecki, główny ekonomista banku Societe Generale.
Natomiast dla małych i średnich przedsiębiorców korzystne jest uczestnictwo w targach międzynarodowych, ponieważ tego typu poszukiwanie klientów może okazać się skutecznym rozwiązaniem.
Naczelna Redakcja Gospodarcza, Błażej Prośniewski, Justyna Golonko, Elżbieta Szczerbak, Małgorzata Byrska, md
REKLAMA