Robert Lewandowski: będę idealnie pasował do Bayernu

Robert Lewandowski, który od lipca będzie piłkarzem Bayernu Monachium, jest przekonany, że nie podzieli losu Mario Mandżukica, który odchodzi z klubu z powodu trenera Josepa Guardioli. "Ja do Bayernu pasuję idealnie" - podkreślił.

2014-06-15, 10:47

Robert Lewandowski: będę idealnie pasował do Bayernu
Robert Lewandowski w barwach Borussii Dortmund zdobył olbrzymią ilość goli. Foto: Wikipedia/Eastfrisian

Robert Lewandowski w bardzo dobrym stylu pożegnał się z Borussią Dortmund, zostając królem strzelców Bundesligi. W Bayernie Polak nie będzie mógł liczyć na taryfę ulgową. Już niedługo zacznie się kolejny etap w jego karierze, a sam napastnik jest przekonany, że da sobie radę.

PAP: Powtarzał pan już wiele razy, że jest przekonany, iż poradzi sobie w Bayernie Monachium, do którego dołączy po czterech latach spędzonych w Borussii Dortmund. Czy ta pewność siebie wynika ze znajomości kraju, języka i ligi?
Robert Lewandowski: Nie widzę powodu, dlaczego miałbym sobie nie poradzić, choć wiadomo, że nie będzie łatwo. Jestem jednak przygotowany na ciężką pracę. Poza tym zdaję sobie sprawę, jakim jestem zawodnikiem. Tak naprawdę na co dzień gram przeciwko wielkim klubom i w takim ostatnio występowałem. Czeka mnie coś nowego, ale to będzie działało na mnie pozytywnie. Nowe wyzwania spowodują, że będę się rozwijał.
PAP: Głośno było, że zainteresowany panem był też Real Madryt. Czy przeprowadzka do innego kraju, np. Hiszpanii, wiązałaby się z większym ryzykiem?
R.L.: Nad tymi aspektami nie zastanawiałem się zbyt mocno. Wiedziałem, że Bayern jest klubem, do którego powinienem pójść, bo w nim się rozwinę. Oczywiście, że znajomość miejscowego języka bardzo pomaga. Jednak nie wykluczam, że w przyszłości opuszczę Bundesligę.
PAP: Mario Mandzukić oficjalnie potwierdził, że odejdzie z monachijskiego klubu, ponieważ nie pasuje do stylu gry preferowanego przez Josepa Guardiolę. Nie obawia się pan, że również może nie zyskać uznania w oczach Hiszpana?
R.L.: Nie mam takich obaw. Lubię techniczny styl gry, jaki obecnie preferuje Bayern. Wydaje mi się, że do tego zespołu będę pasował idealnie. Lubię też rozgrywać i często być przy piłce. Filozofia gry hiszpańskiego szkoleniowca przypada mi do gustu.
PAP: Grając w Borussii zdobył pan mistrzostwo, Puchar Niemiec, koronę króla strzelców i zagrał w finale Ligi Mistrzów. Co będzie pana motywowało w Bayernie?
R.L.: Na pewno kolejne zwycięstwa. Mam też nadzieję na triumf w Lidze Mistrzów. Poza tym czeka mnie inne spojrzenie na piłkę nożną, nowe wyzwania. To będzie mnie nakręcać do gry, do walki.
PAP: Docierają do pana krytyczne opinie, że inaczej prezentuje się pan w klubie, a zupełnie inaczej w reprezentacji Polski?
R.L.: To jest coś normalnego. Nie ma takiego gracza, który tak samo prezentowałby się na tych dwóch płaszczyznach. Czasami szwankuje świadomość. To oczywiste, że wszędzie chciałbym grać dobrze i skutecznie, jednak czasami to jest niemożliwe, choćby z powodu różnych ról i zadań na boisku.
PAP: Po meczu towarzyskim z Litwą (2:1) czuje pan ulgę czy raczej niedosyt? Wreszcie wygraliście, ale styl gry nie był zachwycający...
R.L.: Wcześniej słyszałem narzekania, że nie strzelamy goli. Teraz, kiedy zdobyliśmy dwie bramki, słyszę, że zwycięstwo jest zbyt mało okazałe. A ja się po prostu z niego cieszę.
PAP: Biorąc pod uwagę ostatnie mecze towarzyskie jest pan optymistą przed zbliżającymi się eliminacjami do mistrzostw Europy 2016?
R.L.: Mam nadzieję, że uśmiechnie się do nas szczęście i dobrze zakończą się dla nas te eliminacje. Wiadomo, że to nie będzie łatwe. Jednak trzeba być konsekwentnym w tym, co się robi i niezależnie od tego, co dzieje się na boisku robić swoje. Tak właśnie było w spotkaniu z Litwą. Choć przegrywaliśmy, to realizowaliśmy założenia trenera. Dużo graliśmy piłką i efektem tego było zdobycie dwóch bramek, a przecież mogliśmy strzelić kolejne. Czasami po stracie gola zaczyna się zupełnie inaczej grać i my często tak robiliśmy, ale nic z tego nie wychodziło. Przeciwko Litwie trzymaliśmy się założeń i dzięki temu wygraliśmy.
PAP: Taka dyspozycja prawdopodobnie wystarczy na pierwszy mecz eliminacji Euro 2016 z Gibraltarem (7 września). Czy jednak to nie będzie zbyt mało na rywalizację z bardziej wymagającymi Szkotami i Gruzinami?
R.L.: Najpierw trzeba pokonać Gibraltar. Dopóki nie strzelimy im bramki, to nie wygramy. Jak każdy mecz o stawkę, również ten, nie będzie łatwy. W naszym nastawieniu kluczowe będzie zwycięstwo z Gibraltarem. Potem usiądziemy i porozmawiamy o przygotowaniach do kolejnych spotkań.
ps

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej