Liga Europy: Esbjerg fB - Ruch Chorzów. "Niebiescy" awansowali rzutem na taśmę!
Ruch Chorzów zremisował na wyjeździe z duńskim Esbjerg fB 2:2 (1:1) w rewanżowym meczu 3. rundy kwalifikacji Ligi Europy. Po remisie 0:0 u siebie, bramkowy remis na wyjeździe dał awans polskiej drużynie.
2014-08-07, 20:11
Posłuchaj
Tydzień wcześniej w Gliwicach gra toczyła się w strugach ulewnego deszczu i na grząskiej murawie. W Esbjerg padało solidnie w czwartkowe przedpołudnie, potem zaświeciło słońce.
Od rana do portowego miasta ściągali kibice polskiego zespołu. Przyjechali samochodami i dwoma autokarami. W sile ok. 500 osób. Od razu na ulicach pojawiło się sporo policjantów, uważnie śledzących każdy ich krok.
W pierwszym spotkaniu bliżej wygranej byli chorzowianie, zabrakło im skuteczności i nieco szczęścia, bo w końcówce Michał Szewczyk trafił w słupek. Mimo to na internetowej stronie fB spekulowano, na kogo ta drużyna może trafić w kolejnej fazie rywalizacji.
Trybuny Blue Water Areny, mogące pomieścić 17 tysięcy ludzi (w tym 6 tys. na miejscach stojących), wypełniło 7 tysięcy kibiców. Podopieczni Jana Kociana mogli się czuć na stadionie jak w domu, z racji jego niebiesko - białych barw. Nieszczególnie za to miał prawo się poczuć słowacki szkoleniowiec, jeśli zobaczył w wydrukowanych przez organizatorów szerokich składach, że na jego stanowisku widnieje nazwisko rodaka Vladimira Weissa.
REKLAMA
W zespole gospodarzy w porównaniu z pierwszym spotkaniem nastąpiły cztery zmiany, Ruch wyszedł w identycznym zestawieniu. "Chcemy zwycięstwa" - skandowali fani gości, chociaż do awansu wystarczał im bramkowy remis.
Od początku spotkania gospodarze ruszyli do szturmu i szybko rozgrzali Krzysztofa Kamińskiego. Polacy nie pozostali bierni. Formę bramkarza fB przetestował Jakub Kowalski, a potem po strzale Marka Zieńczuka piłkę ręką zagrał Michael Jakobsen i sędzia zarządził rzut karny. Pewnie wykorzystał go Filip Starzyński, przy akompaniamencie ogłuszających gwizdów miejscowych kibiców.
Strata gola nie załamała Duńczyków. Atakowali, zepchnęli rywali do obrony i wyrównali. Zza pola karnego uderzył Casper Nielsen, a rykoszet zmylił chorzowskiego bramkarza. Gospodarze mogli do przerwy prowadzić, gdyby Mick van Buren, w sytuacji sam na sam, nie trafił w słupek.
Scenariusz drugiej połowy łatwo było przewidzieć. Piłkarze z Esbjergu, chcąc dalej grać w Lidze Europejskiej, musieli zdobyć gola i bardzo się do tego spieszyli. Cofnięci goście czekali na okazję do kontry. Trenerzy obu zespołów mocno przeżywali przebieg gry przy linii bocznej. Znów ciężkie chwile przeżywał chorzowski bramkarz. W 69. minucie uratował go błąd napastnika fB Martiana Pusica, który nie trafił z trzech metrów do pustej bramki.
REKLAMA
W ostatnich 20 minutach zawodnicy Ruchu zaprezentowali "obronę Częstochowy", dowodzoną przez Kamińskiego. W 85. minucie, ku radości kibiców gospodarzy, Pusic zrehabilitował się za wcześniejsze pudło i z bliska głową wpakował piłkę do siatki.
W doliczonych pięciu minutach goście poszli do przodu i po rzucie rożnym w ostatniej akcji meczu wyrównali. Gola na wagę awansu zdobył głową Łukasz Surma. 6500 kibiców fB zamarło. Słychać było tylko chorzowian.
Po meczu powiedzieli:
Niels Frederiksen (trener fB): "Jestem rozczarowany i niezadowolony. Byliśmy bardzo blisko wygranej. Nie wiem, co się stało w końcówce. Wydaje się, że moi gracze spanikowali. Mieliśmy wcześniej wiele sytuacji, które powinniśmy zamienić na gole. Myślę, że Ruch ma szansę awansować do fazy grupowej Ligi Europejskiej."
Jan Kocian (trener Ruchu): "Przeżyłem straszne emocje. Ten awans to wielki sukces całego klubu i mój jako trenera. Jestem przeszczęśliwy, tym bardziej, że wyeliminowaliśmy tak silnego rywala. Pierwsza połowa była dobra w naszym wykonaniu. Byliśmy aktywni, dobrze graliśmy w defensywie, potrafiliśmy wyjść szybką kontrą. Zdobyliśmy gola, mieliśmy sytuacje. Druga połowa była zła. Nie można się bronić na własnym polu karnym.
REKLAMA
Presja ze strony rywala był ogromna. Nam brakowało spokoju. Mieliśmy za to mnóstwo szczęścia. Ale ono - jak mówią - sprzyja lepszym. Kilka strzałów obronił Kamiński. Sytuacja wydawała się beznadziejna, kiedy w końcówce straciliśmy drugiego gola.
Jako trener takiego meczu nie przeżyłem, żeby w doliczonym czasie strzelić tak ważną bramkę. Teraz trudno powiedzieć, na kogo chciałbym trafić w kolejnej rundzie. Niezależnie od wyniku piątkowego losowania będziemy oczywiście walczyć z każdym".
Esbjerg fB - Ruch Chorzów 2:2 (1:1)
Bramki: 0:1 Filip Starzyński (13-karny), 1:1 Casper Nielsen (29), Martin Pusic (85-głową), 2:2 Łukasz Surma (90+5-głową)
Żółte kartki - Esbjerg fB: Michael Jakobsen, Magnus Lekven, Ryan Laursen, Martin Pusic; Ruch: Marcin Malinowski, Daniel Dziwniel.
REKLAMA
Sędziował: Kristo Tohver (Estonia).
Widzów: 7008.
Esbjerg fB: Martin Dubravka - Daniel Stenderup (72-Ryan Laursen), Eddi Gomes, Michael Jakobsen, Jonas Knudsen - Jakob Ankersen, Casper Nielsen (65-Jeppe Andersen), Magnus Lekven, Mohammed Fellah (64-Jesper Rasmussen) - Mick van Buren, Martin Pusic.
Ruch: Krzysztof Kamiński - Michał Helik, Marcin Malinowski, Piotr Stawarczyk, Daniel Dziwniel (88-Marcin Kuś) - Jakub Kowalski, Łukasz Surma, Filip Starzyński, Bartłomiej Babiarz, Marek Zieńczuk (69-Kamil Włodyka) - Grzegorz Kuświk (69-Michał Efir).
REKLAMA
mr, PAP
REKLAMA