Ekstraklasa: koniec Jana Kociana w Ruchu Chorzów. Fornalik wraca na Cichą
Jan Kocian nie jest już trenerem Ruchu Chorzów. Po przegranej z Górnikiem Zabrze Wielkich Derbach Śląska i rozczarowującej postawie w trwającym sezonie, zarząd klubu podjął decyzję o pożegnaniu ze szkoleniowcem.
2014-10-06, 18:30
Ruch Chorzów od pocz ą tku sezonu gra poniżej oczekiwań, ten fakt nie podlega wątpliwości. 14. miejsce w tabeli po 11. rozegranych kolejkach, zaledwie 1 wygrany mecz, 5 remisów i 5 porażek - taki bilans nie może dawać powodów do zadowolenia. Trzeba jednak przyznać, że po części jest tak dużym rozczarowaniem z powodu wyniku, jaki Kocian osiągnął z przeciętnym Ruchem w poprzednim sezonie.
Ratunek, który skończył się europejskimi pucharami
Jan Kocian obejmował Ruch Chorzów we wrześniu 2013 roku. Klub znajdował się wtedy w dużych tarapatach, trener Jacek Zieliński zostawił drużynę na dnie ligowej tabeli, po 7 kolejkach Ruch miał na swoim koncie 6 punktów i odnotował fatalny start rozgrywek. Los trenera przypieczętowało spotkanie z Jagiellonią Białystok, przegrane aż 0:6.
Nowym trenerem zespołu został Jan Kocian, który dla większości polskich kibiców był postacią może nie anonimową, ale na pewno jego zatrudnienie można było traktować jako niespodziankę.
Jako piłkarz zaliczył 26 występów w reprezentacji Czechosłowacji, był jej kapitanem podczas mistrzostwach świata we Włoszech w 1990 roku. CV trenerskie Kociana było bogate, zaczynał swoją karierę jako asystent w reprezentacji Słowacji, potem prowadził kluby czeskie, słowackie i niemieckie. w 2006 roku został samodzielnym selekcjonerem reprezentacji Słowacji.
REKLAMA
Kocian miał ratować Ruch w trudnej sytuacji, tymczasem osiągnął z tą drużyną wynik, który zaskoczył całą ekstraklasę. Najpierw wydobył się z dna tabeli, potem trafił do grupy mistrzowskiej, a na koniec zapewnił swojemu zespołowi grę w Lidze Europy.
Było to zaskakujące, ponieważ o sile drużyny stanowili gracze wiekowi, jak Marek Zieńczuk, Łukasz Surma, Marcin Malinowski czy Piotr Stawarczyk, których wspierali zawodnicy zaczynający swoją poważną karierę - Daniel Dziwniel i Filip Starzyński. Ruch stał się jednak najbardziej "polską" drużyną Ekstraklasy, w której grali praktycznie sami rodzimi piłkarze.
Do niezbyt imponującego składu doszły ograniczenia płacowe - maksymalna pensja dla piłkarza Ruchu może wynosić 15 tysięcy złotych. Sam Kocian podkreślał, że znalezienie polskich zawodników, którzy będą chcieli grać za takie pieniądze, jest rzeczą karkołomną.
Gdzie zaufanie do trenera?
Przygoda z europejskimi pucharami zakończyła się na faworyzowanym Metaliście Charków, jednak Ruch postraszył potentata - trzeba było dogrywki, by ukraiński zespół wyeliminował Polaków w ostatniej fazie eliminacji do Ligi Europy.
REKLAMA
Świetny wynik z sezonu 2013/2014 zgubił Kociana. Bardzo szybko zaczął odbijać się czkawką. W grze zespołu nie wszystko zasługiwało na krytykę, punktów jednak na pewno brakowało. Po części było to wynikiem osłabienia zespołu (przed sezonem zespół opuścili Buchalik, Sadlok i Jankowski - wszyscy odeszli do Wisły Kraków), w kilku spotkaniach drużynie Słowaka zabrakło szczęścia do uzyskania korzystnego wyniku (np,. w meczu z Lechią Gdańsk), Ruch sprawiał też momentami wrażenie zespołu nieco "wypalonego". To był jednak początek sezonu i właściwie pierwszy kryzys zespołu Kociana - niestety, zabrakło zaufania, żeby pozwolić Słowakowi na ugaszenie pożaru.
Zatrudnienie tego szkoleniowca było pomysłem Mariusza Klimka, doradcy do spraw pionu sportowego w Ruchu Chorzów. Tym razem to także on jako jeden z pierwszych wypowiedział się na temat zwolnienia.
"Wszyscy doszliśmy do wniosku, że drużyna potrzebuje nowego bodźca, by uwierzyła w swoje możliwości. Ubolewam nad tym, bo Jan jest moim przyjacielem. W trudnych chwilach pomógł Ruchowi i dzięki jego pracy osiągnęliśmy wielki sukces. Jednak osiem punktów w jedenastu meczach to bardzo mało i nie chcemy doprowadzić do sytuacji, by rywale nam odskoczyli" - możemy przeczytać fragment wypowiedzi Klimka na oficjalnej stronie Ruchu Chorzów.
Podobny scenariusz był w ubiegłym sezonie - Ruch z zespołu, któremu wielu wróżyło spadek z Ekstraklasy, stał się jedną z większych niespodzianek rozgrywek. Tym razem może być podobnie, ale z drugiej strony drużyna nie została odpowiednio wzmocniona przed startem rozgrywek, kwestia pieniędzy wciąż jest niewygodna i może odstraszać potencjalne wzmocnienia (pomijając już fakt, ile czasu zostało do następnego transferowego okienka). Bez Kociana sytuacja Ruchu może ulec pogorszeniu.
REKLAMA
Waldemar Fornalik wraca na stare śmieci
Oficjalnie zwolnienie Kociana ogłoszono w poniedziałek, mówiono jednak o nim już od sobotniej porażki w Wielkich Derbach Śląska. Ruch przegrał 1:2 z Górnikiem Zabrze w tym prestiżowym spotkaniu, co na pewno jest dużym ciosem dla wszystkich zainteresowanych losem klubu.
Czytając komentarze można jednak odnieść wrażenie, że kibice wciąż wierzyli w to, że Kocian jest właściwym człowiekiem na właściwym miejscu, a decyzję odbierają jako błąd zarządu. Powrót Waldemara Fornalika, który odpoczywał od piłki po kompletnie nieudanej przygodzie w roli selekcjonera polskiej reprezentacji narodowej nie budzi też wielkiego zachwytu, choć w Ruchu Chorzów Fornalik spisywał się wybornie.
Drużynę "Niebieskich” łącznie poprowadził w 41. meczach Ekstraklasy. Jego bilans to 16 zwycięstw, 13 remisów i 12 porażek. Biorąc pod uwagę wyniki od objęcia Ruchu przez Kociana, zespół z Chorzowa to czwarty zespół Ekstraklasy. Więcej punktów w ostatnich 41 meczach zdobyły tylko Legia Warszawa, Lech Poznań i Śląsk Wrocław.
REKLAMA
"Jutro jeszcze spotkam się z zawodnikami przed treningiem, aby się pożegnać i podziękować im za to, co wspólnie udało nam się osiągnąć. Bardzo dobrze nam się razem współpracowało i uważam, że w ubiegłym sezonie osiągnęliśmy bardzo duży sukces w lidze i nieźle zaprezentowaliśmy się w rozgrywkach europejskich. Niestety teraz drużyna przechodzi kryzys i potrzebuje nowego bodźca. Mam nadzieję, że zespół szybko zakończy złą passę i zacznie odnosić zwycięstwa, czego życzę mu z całego serca. Chciałbym też gorąco podziękować kibicom Ruchu za ich wsparcie i to, że zawsze mogliśmy na nich liczyć. Takich dobrych relacji z sympatykami drużyny, w której grałem lub którą trenowałem, nie miałem jeszcze nigdy i zawsze miło będę to wspominał" - tak brzmi oświadczenie Jana Kociana na stronie chorzowskiego Ruchu.
To smutne pożegnanie i trudno oczekiwać, że wyjdzie na plus piłce w Chorzowie. A czytając komentarze po tym zwolnieniu, można odnieść wrażenie, że Jan Kocian był bardzo ceniony wszędzie, a działaczom chorzowskiego Ruchu zabrakło cierpliwości i wiary w to, że trenera stać na to, by wrócić do wygrywania.
REKLAMA
Źródło:Agencja TVN/x-news
Paweł Słójkowski, polskieradio.pl
REKLAMA