Polska - Niemcy 2:0. Historyczne zwycięstwo. "Możemy grać z najlepszymi"
Piłkarska reprezentacja Adama Nawałki pokonała aktualnych mistrzów świata, Niemców. Zawodnicy cieszą się z historycznego sukcesu, ale podkreślają, że to dopiero początek drogi na Euro 2016.
2014-10-12, 09:36
Posłuchaj
11 października 2014 roku to data warta zapamiętania - historyczny sukces reprezentacji Adama Nawałki stał się faktem, a Polacy pokonali 2:0 Niemców na Stadionie Narodowym w Warszawie, odnosząc tym samym pierwsze zwycięstwo z tym przeciwnikiem w historii.
Oddać królowi co królewskie
Reprezentacji naszych zachodnich sąsiadów nie potrafiliśmy pokonać nigdy, nieważne, jakim potencjałem dysponowaliśmy. Mierzyły się z nimi zespoły dużo silniejsze piłkarsko niż ten, który wybiegł na murawę narodowego w sobotę.
Trzeba jednak oddać królowi co królewskie - to kadra na eliminacje Euro 2016 zapisała swoją piękną kartę w historii polskiej piłki.
Reprezentacja Polski przed meczem z Niemcami:
REKLAMA
>>>Polska - Niemcy 2:0. "Biało-czerwoni" pokonali mistrzów świata<<<
Niemcy, którzy w lipcu wygrali mundial w Brazylii, stworzyli sobie wiele dogodnych sytuacji, by zdobyć bramki, jednak brakowało im skuteczności, a bardzo dobrze spisywała się defensywa. Wojciech Szczęsny kilka razy ratował swój zespół przed stratą bramki, Kamil Glik raz po raz popisywał się udanymi interwencjami.
Biało-czerwoni okazali się pod względem skuteczności perfekcyjni. Mieli właściwie tylko dwie okazje do strzelenia bramki, obie wykorzystali. W 51. minucie bramkarza Manuela Neuera pokonał Arkadiusz Milik, a w końcówce spotkania drugą bramkę dołożył rezerwowy Sebastian Mila po świetnej akcji Roberta Lewandowskiego.
REKLAMA
Po meczu kibice zgotowali zwycięzcom owację, dziękując za ofiarną postawę, a wielką ambicję piłkarzy Adama Nawałki podkreślił m.in. trener Niemców Joachim Loew.
Wynik tworzą bramki, nie statystyki
Był to pierwszy od 14 lat mecz, w którym Polacy zagrali z aktualnymi mistrzami świata. Przed spotkaniem można było wyczuć atmosferę, która dodawała wiary w sukces. Niemcy są w fazie przebudowy, przyjechali do Warszawy przetrzebieni kontuzjami, Joachim Loew musiał też pogodzić się ze stratą kapitana Philippa Lahma, który zdecydował się zakończyć reprezentacyjną karierę.
Zgodnie z oczekiwaniami, od pierwszego gwizdka dominowali Niemcy. Mistrzowie świata prowadzili grę i dyktowali warunki tego spotkania. Polacy bronili się mądrze i szukali swoich okazji w kontratakach, brakowało jednak dokładności, by zagrozić bramce Neuera.
Statystyki pomeczowe pokazują, jak wyglądał mecz - w całym spotkaniu Polacy oddali 5 strzałów na bramkę. Niemcy - 29. Posiadanie piłki to 67 do 33 procent na korzyść gości. Statystyka jednak nie zawsze jest czynnikiem decydującym - w najważniejszych liczbach, mówiących o bramkach, po stronie Polaków widniało 2, po stronie Niemców było zaś 0.
REKLAMA
Dlatego też warto pozwolić sobie na radość i nie przerywać euforii po tym świetnym wyniku.
- Graliśmy przecież z aktualnymi mistrzami świata. I za kilka tygodni nikt nie będzie wspominał statystyki oddanych przez oba zespoły strzałów. Liczy się wynik, który poszedł w świat. Tak to bywa w piłce, kiedy nie wykorzystuje się okazji. Reprezentacja Polski odniosła historyczny sukces - powiedział Radosław Gilewicz, były gracz klubów m.in. niemieckich i austriackich.
Polacy dali z siebie w tym meczu bardzo dużo, zostawili na boisku serce i pokazali bardzo dużo zaangażowania. Niemcom trzeba było przeciwstawić się przede wszystkim walką, i tego w żaden sposób nie można naszym reprezentantom odmówić.
REKLAMA
Źródło: Agencja TVN/x-news
"Potrafimy grać z najlepszymi"
- Życzyłbym sobie, żeby nie było wtorkowego meczu ze Szkocją, dzięki czemu moglibyśmy się cieszyć pokonaniem Niemców. Pokazaliśmy, że potrafimy walczyć z najlepszymi. Mam nadzieję, że kolejne spotkania będziemy grać z równie wielkim zaangażowaniem. Raczej nie miałem do obrony trudnych strzałów, bo najtrudniejsze blokowali obrońcy. Większość uderzeń kierowanych było w środek bramki. Na pewno taki mecz poprawi atmosferę w naszym zespole i wśród kibiców. Słysząc hymn narodowy w końcówce spotkania, przeszły mnie ciarki po plecach. Chociażby dla tego momentu warto było zagrać w tym meczu - powiedział Wojciech Szczęsny po ostatnim gwizdku sędziego.
Polski bramkarz zasłużył na słowa uznania, podobnie jak Kamil Glik, kapitan włoskiego Torino, który kilkukrotnie ratował zespół w trudnych chwilach. Przed meczem zapowiadał wygraną po jego bramce, i choć ten scenariusz się nie sprawdził, to na pewno nie ma on powodów do narzekań.
- Należy się cieszyć z tego zwycięstwa, ale jednocześnie tonować nastroje, bo we wtorek czeka nas chyba jeszcze ważniejsze spotkanie. Sobotni mecz pokazał, że w futbolu wszystko jest możliwe. Przygotowywaliśmy się do niego z głęboką wiarą w sukces. Wiedzieliśmy, że mimo osłabień niemiecka drużyna nadal była faworytem. Dla nas ważne było, że potrafiliśmy wykorzystać sytuacje, które sobie stworzyliśmy - przyznał Glik.
REKLAMA
Niemcy po meczu nie starali się szukać wymówek, zgodnie twierdzili, że w ich grze zabrakło skuteczności.
- W moim odczuciu zagraliśmy bardzo dobry mecz, przez cały czas dominowaliśmy. Mieliśmy sporo okazji, ale największa trudność polegała na tym, że nie potrafiliśmy ich wykorzystać. Oczywiście, że jest denerwujące, iż rywale mieli dwie szanse i strzelili dwie bramki. Wynik jest negatywny, ale jestem przekonany, że jak tak dalej będziemy pracować, to przyjdą zwycięstwa. Nie uważam, by Polacy byli groźni w kontrach. Może w ostatnich pięciu minutach, ale poza tym nie odczuwałem, żeby w ten sposób sprawiali nam jakiś problem - powiedział Toni Kroos, najlepszy piłkarz gości w tym spotkaniu.
Eliminacje do mistrzostw Europy we Francji w 2016 roku dopiero się rozpoczęły, a na radość po meczu z Niemcami nie będzie niestety dużo czasu. We wtorek nasi reprezentanci zmierzą się ze Szkocją, ponownie na Stadionie Narodowym.
REKLAMA
Źródło:Agencja TVN/x-news
Paweł Słójkowski, polskieradio.pl
REKLAMA