Polski łyżwiarz z cukru nie jest. Doktorat też ogarnie [ROZMOWA PORTALU]

Polscy łyżwiarze szybcy to sportowcy zahartowani w boju. Po wielkim triumfie w Soczi wciąż w rozjazdach, cierpliwie czekają na obiecaną halę. Konrad Niedźwiedzki mówi: z cukru nie jesteśmy. I jak na wojownika przystało medalista igrzysk w międzyczasie jeszcze robi doktorat.

2014-11-13, 14:30

Polski łyżwiarz z cukru nie jest. Doktorat też ogarnie [ROZMOWA PORTALU]

Od piątku do niedzieli w Japonii odbędą się pierwsze zawody Pucharu Świata w łyżwiarstwie szybkim. Podczas otwarcia sezonu rozegrane zostaną wszystkie konkurencje, w których polscy panczeniści zdobyli medale na igrzyskach w Soczi. Do Japonii wyruszyli między innymi Zbigniew Bródka, Konrad Niedźwiedzki, Jan Szymański, Luiza Złotkowska i Katarzyna Woźniak. Nie zobaczymy Katarzyny Bachledy-Curuś, która leczy uraz kręgosłupa, i Natalii Czerwonki, która po fatalnym wypadku na rowerze ten sezon musi spisać na straty.

Przed wylotem do Obihiro z Konradem Niedźwiedzkim rozmawiała Aneta Hołówek.

Sezon zaczyna się dużo później niż w ubiegłym roku, pewnie już jesteście stęsknieni za rywalizacją?

Konrad Niedźwiedzki: Oj tak. Fajnie będzie znów stanąć na starcie. Czeka nas dużo wyzwań, i łatwo nie będzie, bo sezon będzie długi.

Dla ciebie wiele się zmieniło. Przeniosłeś się z Holandii do Polski, trenujesz z kadrą.

KN:Ten sezon będzie zupełnie inny. Po czterech latach spędzonych w grupie zawodowej TVM  w Holandii tegoroczne przygotowania były zupełnie inne. Największa różnica dotyczy ułożenia treningu. W Polsce najwięcej czasu podczas przygotowań spędzamy w pozycji (łyżwiarskiej - przyp. red). W Holandii dużo czasu poświęcaliśmy na trening uzupełniający, rower.

REKLAMA

To może wydawać się dziwne, że Holendrzy, którzy lód mają przez cały rok mniej trenują na łyżwach niż Polacy, którzy aby trenować na panczenach w sierpniu czy wrześniu muszą jechać na przykład do Berlina?

KN: No właśnie, my kiedy już jesteśmy w Berlinie to cały czas wykorzystujemy na trening na lodzie. Jedziemy tam po to, by w pełni skorzystać z warunków jakie mamy na hali. Holendrzy trenują dzień na lodzie, a potem nie widzą go przez kilka dni. Mogą sobie na to pozwolić, bo po kilku treningach poza halą lodową w każdej chwili mogą na nią wrócić.

Pierwsze zawody Pucharu Świata odbędą się w Japonii. Długa podróż, zmiana czasu to dobry pomysł na łapanie formy?

KN: Nie mamy wpływu na to gdzie odbywają się pierwsze zawody. ISU (Międzynarodowa Federacja Łyżwiarska (przyp. red.) zrobiła ukłon w stronę zawodników z Azji, którzy większą część sezonu spędzają w Europie. Działacze  pierwszy Puchar Świata zorganizowali w Obihiro w Japonii, kolejny odbędzie się w Seulu w Korei. Dzięki temu tamtejsi kibice będą mieli jedyną okazję, aby zobaczyć w akcji swoich rodaków, którzy stanowią światową czołówkę na krótkich dystansach (500 i 1000 metrów przyp. red.). A jeżeli chodzi o niedogodności związane ze zmianą strefy klimatycznej, to rzeczywiście długa podróż, tylko w samolocie z Amsterdamu do Tokio spędzimy 11 godzin, będzie dla nas dużym obciążeniem. Dlatego nie nastawiamy się na rekordy już w pierwszych zawodach, ale też nic nie zamierzamy odpuszczać. Nie jesteśmy z cukru i po to trenujemy, żeby walczyć nawet jak jest trochę trudniej. Jednak te najważniejsze starty czekają nas w Europie.

W tym sezonie po raz pierwszy łyżwiarze wystartują w biegach masowych. Każda z reprezentacji może zgłosić do takiego biegu dwóch reprezentantów. Kto z podopiecznych trenera Wiesława Kmiecika pali się najbardziej do tej bardzo widowiskowej rywalizacji?

KN: Chyba Janek Szymański ma największą ochotę na te mass-biegi. To będzie bardzo ciekawe wyzwanie (16 rund, po drodze dwie lotne punktowane premie przyp. red.) Wiemy też, że starty w grupie to większe ryzyko kontuzji, można też zniszczyć sprzęt. Podejdziemy jednak do tych startów profesjonalnie, bo  te biegi wejdą do programu igrzysk. Ja spróbuję wystartować w Seulu.

A jak trener Wiesław Kmiecik widzi te starty grupowe?

KN: Trener obawia się tych startów, uważa, że więcej do zyskania mamy w biegach drużynowych i to na nich chce się skupić. Rzeczywiście kontuzje w biegach masowych potrafią być potworne. Niedawno Christijn Groeneveld, holenderski łyżwiarz miał groźny wypadek podczas takiego biegu. Ma uszkodzony kręgosłup, a on nie jest jedynym.

REKLAMA

Trzymamy zatem kciuki za ten rozpoczynający się sezon i  życzymy także powodzenia w projekcie pod tytułem doktorat. Właśnie podjąłeś decyzję, że podejmiesz takie wyzwanie.

KN: W moim życiu rzeczywiście zaszło wiele zmian. A propozycja  doktoratu narodziła się nagle, po zmianie klubowych barw. Teraz reprezentuję klub AZS Katowice. Prawa ręka rektora katowickiej uczelni Krzysztof Nowak zapytał mnie czy bym nie spróbował. Zastanowiłem się chwilę i stwierdziłem, że to może być ciekawa odskocznia od sportu.

Jaki będzie temat twojej pracy doktorskiej?

KN: Powstanie ona przy Katedrze Teorii i Praktyki Sportu Akademii Wychowania Fizycznego w Katowicach i będzie dotyczyła treningu hipoksji, czyli treningu wysokogórskiego. Będę prowadził badania i pogłębiał swoją wiedzę na temat wpływu hipoksji normo i hiper barycznej na poprawę wytrzymałości tlenowej i beztlenowej u sportowców. Opiekę naukową nad moim przewodem doktorskimi będzie sprawował dr hab. Miłosz Czuba - bardzo znany w środowisku pływaków, biathlonistów i skoczków narciarskich naukowiec. Współpracował z nimi, wiele się dowiedzieli o fizjologii wysiłku w warunkach hipoksji. Teraz ja, łyżwiarz szybki będę badał to na sobie. To będzie kolejne doświadczenie, przyda mi się.

Pierwsze zawody Pucharu Świata łyżwiarzy szybkich odbędą się 14-16 listopada w japońskim Obihiro. Potem panczeniści przeniosą się do Korei (21-23 listopada). Kolejne zawody to PŚ w Berlinie (5-7 grudnia).

ROZMOWA PORTALU to cykliczne wywiady przeprowadzane przez dziennikarzy portalu PolskieRadio.pl z ciekawymi postaciami ze świata sportu. Zapraszamy na kolejną rozmowę już niedługo.

Rozmawiała Aneta Hołówek, PolskieRadio.pl

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej