Bielecki idzie na K2: wychodzę z amatorskiego sposobu działania [ROZMOWA PORTALU]

- Artur Hajzer był moim mentorem, ale również bardzo sprawnym menadżerem. To on zajmował się stroną logistyczną i finansową przedsięwzięć, ja mogłem skupiać się na wspinaniu. Po śmierci Artura ta sytuacja się skomplikowała - mówi Adam Bielecki w rozmowie z portalem PolskieRadio.pl.

2014-12-05, 10:20

Bielecki idzie na K2: wychodzę z amatorskiego sposobu działania [ROZMOWA PORTALU]
Adam Bielecki (z lewej) i Janusz Berger. Foto: PR/Paweł Kurek

Pod koniec grudnia Adam Bielecki wraz z Denisem Urubko oraz Alexem Txikonem ruszają na K2. "Góra gór" to jeden z dwóch niezdobytych zimą ośmiotysięczników. Portal PolskieRadio.pl jest patronem medialnym historycznej wyprawy. Zapraszamy do jej śledzenia na naszych stronach.

>>> Bielecki i Urubko idą na K2. Denis ma chytry plan. W tym szaleństwie jest metoda [ROZMOWA PORTALU]

Na kilkanaście dni przed wyjazdem do Kaszgary Adam Bielecki z ogromnym wzruszeniem opowiedział o wsparciu finansowym wyprawy przez internautów, opowiedział nam także o przygotowaniach do wyprawy oraz o powstałym właśnie "Adam Bielecki Team".

Aneta Hołówek: Pierwszy sukces związany z wyprawą na K2 już jest. Twórcami sukcesu są Twoi fani którzy wsparli finansowo wyprawę.

REKLAMA

Adam Bielecki: Ja zawsze mówię, że wejście na górę to jest najłatwiejsza część całego przedsięwzięcia. I o ile ja się w górach czuję pewnie i profesjonalnie, to zawsze ten aspekt organizacyjno-logistyczny i zapewnienie finansowania wyprawy byłą rzeczą, która mnie w pewnym sensie przeraża. Więc bardzo się cieszę i odetchnąłem z ulgą, kiedy zamknąłem budżet na K2 i po raz kolejny udało się to dzięki wsparciu internautów. To jest rzeczą niezwykłą i wzruszającą i ma to dla mnie olbrzymią wartość symboliczną. Mam poczucie, znowu, że ta wyprawa na K2 staje się naszą wspólną sprawą, że to nie jest tylko realizacja moich własnych ambicji, ale że jest cała rzesza ludzi, którzy trzymają za mnie kciuki, dla których jest to ważne i inspirujące. Niesamowite jest to, że chcą mnie wspierać nie tylko symbolicznie, ale i realnie, finansowo. Także jest pozytywna energia wokół tej wyprawy i to bardzo cieszy.

>>> Adam Bielecki idzie na K2. Akcja na PolakPotrafi.pl sukcesem

Aneta Hołówek: Wokół Ciebie jest dużo pozytywnej energii. Pojawiają się nowi współpracownicy,  jest człowiek, który ma w sobie tyle energii i mam wrażenie, że gdybyś go zabrał ze sobą na K2, wszedłby na szczyt przed Tobą i Denisem i to jeszcze od tej strony, gdzie bardziej wieje.

Adam Bielecki: Rzeczywiście od jakiegoś czasu współpracuję z Januszem Bergerem, który pełni tyle funkcji, że aż ciężko wymienić. Muszę wyjaśnić, że moje pierwsze wyprawy na ośmiotysięczniki odbywały się w ramach Programu Polski Himalaizm Zimowy. Artur Hajzer, który był moim nauczycielem i mentorem, był również bardzo sprawnym menadżerem. I to on zajmował się całą tą stroną logistyczną i finansową przedsięwzięć, w związku z czym ja mogłem się tylko skupić nad wchodzeniem na górę. Po śmierci Artura ta sytuacja się skomplikowała, musiałem sam zająć się finansowaniem wypraw. Ja mam takie podejście, że każdy powinien robić to, na czym się zna. Uważam, że działania powinny być profesjonalne. Ja potrafię się profesjonalnie wspinać, natomiast niekoniecznie jestem profesjonalnym menadżerem. Chciałbym, aby mój potencjalny sponsor dostał coś w zamian za to, że mnie wspiera, a ja w pewnym momencie przestałem sobie radzić z tą sytuacją. Miałem smutne poczucie, że ze sportowca zamieniam się w jakiegoś pracownika biurowego, bo dzień w dzień musiałem poświęcić ileś godzin na to, żeby odpowiedzieć na maile, wiadomości na facebooku, wykonać jakieś telefony, zabukować bilet czy zamówić liny poręczowe na wyprawę i jeszcze wysłać scan swojego paszportu. Nagle okazywało się, że nie mam czasu trenować, iść pobiegać czy na ściankę. Czym więcej działałem w górach, tym więcej robiło się tej pracy biurowej, dlatego postanowiłem wyjść z tego amatorskiego sposobu działania i stąd pomysł współpracy z Januszem. On jest mocno zainspirowany tym projektem, ma dużo werwy do pracy, był nawet ze mną na ściance. Fajna jest ta jego energia z której może powstać dużo ciekawych rzeczy. Gdy zorientowałem się, że to moje wspinanie, oprócz tego wymiaru czysto osobistego, ma też wymiar społeczny, chce coś dać w zamian moim sympatykom. Jest pomysł, żeby stworzyć taką przestrzeń, gdzie wirtualnie będzie można mnie spotkać, gdzie będzie dostęp do zdjęć, filmów niepublikowanych nigdzie indziej. Współpracujemy już z firmą, która między innymi przygotowywała stronę Agnieszki Radwańskiej (…). Współpraca z Januszem ma zatem zapewnić środki finansowe na realizowanie celów sportowych. Ja jednak już od kilku lat jestem wspinaczem zawodowym, żyję z tego. Nie wyobrażam już sobie teraz podjęcia zwykłej pracy na etacie, bo najzwyczajniej w świecie nie ma na to czasu. Nie można być sportowcem na światowym poziomie i chodzić regularnie do pracy, bo nie wiem kiedy miałbym trenować. Ja też młodszy się nie robię. Założyłem rodzinę, mam żonę, spodziewamy się dziecka. I też muszę myśleć o zapewnieniu przyszłości i bytu tej rodzinie.

REKLAMA

/

Aneta Hołówek: Do wyjazdu pozostało już niewiele czasu. Jak spędzisz te ostatnie kilkanaście dni?

Adam Bielecki: To nie jest tak, że teraz ja będę leżał do góry brzuchem, a Janusz zrobi za mnie wszystko. Wyszedłem z domu tydzień temu i jeszcze do niego nie powróciłem. Byłem w Raciborzu, miałem prelekcje we Wrocławiu i w Gdańsku, spotkanie w siedzibie "HiMountain" i wciąż jest cały szereg rzeczy, które cały czas muszę robić. Na szczęście także biegam - trzy, cztery razy w tygodniu, przynajmniej trzy razy w tygodniu chodzę też na ściankę. Teraz jeszcze muszę wypełnić, zresztą z wielka radością, przyrzeczenie dane żonie. Na tydzień jedziemy na urlop, do ciepłych krajów wygrzać się na plaży. Ale zaraz po powrocie rzucę się w wir przygotowań, bo do dopięcia są ostatnie rzeczy - wysłanie cargo i uzupełnienie sprzętu. Bilet lotniczy już mam, dograne są szczegóły z agencją, budżet jest zamknięty. Zaczynam więc powoli spokojnie oddychać.

Zapraszamy do wysłuchania i obejrzenia całej rozmowy z Adamem Bieleckim i Januszem Bergerem.

REKLAMA

K2 Polacy w zimie atakowali dwukrotnie. W 1988 roku Leszek Cichy i Krzysztof Wielicki założyli trzeci obóz na wysokości 7300 metrów. W 2003 roku Marcin Kaczkan i Piotr Morawski wraz z Denisem Urubką osiągnęli wysokości 7650 metrów. Oprócz K2 zimą niezdobyta dotąd pozostaje Nanga Parbat.

ROZMOWA PORTALU to cykliczne wywiady przeprowadzane przez dziennikarzy portalu PolskieRadio.pl z ciekawymi postaciami ze świata sportu. Zapraszamy na kolejną rozmowę już niedługo.

Rozmawiała Aneta Hołówek, PolskieRadio.pl

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej