Liga Europy: Legia szuka rasistów, ale ma problem

Za wybryki kiboli Legii w czasie rewanżowego meczu w Lokeren warszawski klub musiał zapłacić sumie aż 105 tysięcy euro.

Najpoważniejsze konsekwencje - zakaz dystrybucji biletów na dwa mecze pucharowe w Lidze Europy - są wynikiem rasistowskich zachowań kiboli wobec bramkarza Lokeren, Barry`ego Boubacara. Udawali oni małpy, by zdeprymować czarnoskórego zawodnika. Sędzia przerwał spotkanie i wznowił je dopiero, gdy trybuna gości się uspokoiła.

Tego dnia w Lokeren miały też miejsce zamieszki, w wyniku których aresztowanych zostało 30 kibiców z Warszawy.

Prezes klubu, Bogusław Leśnodorski, był oburzony zachowaniem kibiców i wyraził swoją determinację w dążeniu do postawienia kiboli przed sądem. - Chcemy ukarać wszystkich, którzy sprowadzili na nas te kary - mówił w rozmowie ze sport.pl.

REKLAMA

- Jako klub zakaz stadionowy możemy dać na dwa lata. Ale zastanawiamy się, by ukarać te osoby na drodze cywilnej. Argument finansowy zwykle działa. Jeśli ktoś będzie miał świadomość, że zapłaci za swój błąd z własnej kieszeni, to się później dwa razy zastanowi - tłumaczył Leśnodorski.

Okazuje się jednak, że są problemy ze zidentyfikowaniem sprawców zdarzeń. Jakość nagrań ze stadionu z Lokeren okazała się bardzo niska i są problemy ze zdobyciem ujęć twarzy kibiców, którzy zachowywali się w nieodpowiedni sposób.

Pełnomocnik Legii ds. bezpieczeństwa, Bogdan Kuzio, wyjawił także, że kibice nie byli legitymowani przy wejściu na stadion w Lokeren, co dodatkowo utrudnia śledztwo.

- Materiał wideo jest bardzo słaby. Nie dysponujemy materiałami w takiej jakości, jaką mamy na stadionie w Warszawie. A i u nas często pojawiają się problemy ze zidentyfikowaniem kibiców, którzy zachowują się w ten sposób - powiedział Kuzio.

REKLAMA

Legia: mamy problem ze zidentyfikowaniem kibiców

Agencja TVN/x-news

REKLAMA

Marcin Wodyński, PolskieRadio.pl, sport.pl