Premier League: koszmary trenerów, ekscentrycy i szaleńcy
W angielskiej Premier League z całą pewnością nie brakowało postaci nieszablonowych, których boiskowe i pozaboiskowe zachowania niejednokrotnie szokowały kibiców. Przedstawiamy zestawienie piłkarskich ekscentryków. Nie tylko tych pozytywnych.
2014-12-25, 19:00
W ostatnich latach postacią, która pojawiała się na czołówkach gazet wyjątkowo często, był Mario Balotelli.
Włoski napastnik Liverpoolu, mający za sobą grę w Manchesterze City, Milanie i Interze, jest zawodnikiem nietuzinkowym, który potrafi zachwycać, ale też wprawić trenerów w konsternację lub nawet wściekłość.
W wyczynach Balotellego można przebierać, a anegdot dotyczących specyficznego zachowania Włocha wciąż przybywa. Wbrew pozorom nie jest on jednak aż tak oryginalny - w najnowszej historii piłki nożnej na Wyspach możemy znaleźć kilku zawodników, którzy albo mu dorównywali, albo wręcz przerastali swoimi wybrykami.
Do tego zawodnika jeszcze wrócimy, bo siłą rzeczy musi znaleźć się na liście, ale oprócz niego jest wielu piłkarzy, którzy zasłużyli na uwagę.
REKLAMA
10. Craig Bellamy
Walijczyk to kolejny przykład piłkarza, do którego przylgnęła etykieta skandalisty. Bellamy pracował na swoją markę piłkarza na boisku, w sumie strzelając ponad 100 bramek w Premier League. Niestety, równie mocno "dbał" o swoją reputację poza boiskiem.
Oprócz tego pod jego adresem padły oskarżenia o napaść na dwie kobiety w nocnym klubie, udawanie kontuzji i bójki na treningach, kłótnie w szatni i wdawanie się w różne przepychanki na łamach prasy, atak na kibica Manchesteru United po derbowym meczu...
Najgłośniejsza historia dotyczy jednak czasów jego gry w Liverpoolu. Były piłkarz Manchesteru City i Liverpoolu podczas zgrupowania "The Reds" miał gonić z kijem golfowym kolegę z klubu, Johna Arne Riise.
REKLAMA
9. El-Hadji Diouf
Senegalczyk postarał się o to, by kibice Premier League go zapamiętali. Na swoją opinię zaczął pracować już w 2003 roku, kiedy grał w Liverpoolu. Podczas meczu Ligi Mistrzów z Celtikiem opluł fanów przeciwnej drużyny, za co został ukarany grzywną w wysokości 5 tysięcy funtów, dodatkowo musiał też pauzować w 2 spotkaniach.
Takie pieniądze były jednak dla Dioufa zaledwie drobnymi. Kwoty, które zarabiają piłkarze z górnej półki, dobrze pokazuje anegdota z kolegą Senegalczyka z drużyny, Jermainem Pennantem. Angielski skrzydłowy podczas gry w Hiszpanii zostawił przy dworcu swoje Porsche 911 Turbo z kluczykami w środku.
Pół roku później o samochodzie musiała przypomnieć mu policja, która dostała zgłoszenie o porzuconym Porsche. Anglik przyznał, że o aucie... zapomniał.
Na boisku Diouf irytował kibiców notorycznym symulowaniem, które sprowadziło na niego krytykę menedżerów. Oprócz tego był oskarżony o uderzenie byłej żony kolegi z reprezentacji Senegalu, spowodowanie wypadku w stanie nietrzeźwym i bójkę z kolegą z drużyny, Antonem Ferdinandem.
REKLAMA
8. Ashley Cole
Ashley Cole stał się niechlubnym symbolem tego, co dla wielu jest chorobą piłki nożnej - wielkich pieniędzy, które zarabiają zawodnicy i chciwości, którą się im zarzuca. Wszystko za sprawą kontrowersyjnego transferu z Arsenalu Londyn do Chelsea.
Zaczęło się od rozmów z przedstawicielami "The Blues", które spotkały się z oburzeniem w środowisku angielskiej piłki. Zawodnik wciąż miał ważny kontrakt z "Kanonierami", jednak negocjował warunki nowej umowy z bajecznie bogatym klubem Romana Abramowicza.
Po tym, kiedy w końcu doszło do przenosin (oczywiście w atmosferze skandalu), Cole przyznał, że prawie rozbił swój samochód, kiedy dowiedział się o tym, jaką podwyżkę przyszykowano dla niego w Arsenalu. Nowa umowa, której celem było zatrzymanie go w klubie, opiewała na 55 tysięcy funtów tygodniowo. Chelsea zaproponowała mu 90 tysięcy, a Cole błyskawicznie dorobił się przydomku "Cashley" (od "cash" - "kasa") i nienawiści fanów Arsenalu, którzy przy każdej okazji niemiłosiernie go wygwizdywali i nie nazywali inaczej jak "zdrajca".
Oprócz tego Cole stał się "bohaterem" tabloidów, kiedy na jaw wyszedł jego romans. Zakończył się on rozwodem z piosenkarką Cheryl Cole. Łatwo domyślić się, że to też przysporzyło mu fanów.
REKLAMA
7. Paolo Di Canio
Legenda dla kibiców West Ham United, która zachwycała na boisku, ale równie często szokowała piłkarski świat. Di Canio z całą pewnością był piłkarzem, który potrafił w pojedynkę wygrywać mecze. Burzliwe losy w Serie A sprawiły, że zdecydował się szukać szczęścia na Wyspach.
Pierwszy sezon w Celticu Glasgow kończy z 15 bramkami na koncie i zostaje wybrany piłkarzem roku w Szkocji. Niestety nie był to dobry czas dla Celtów, więc Włoch przeniósł się do Premier League, do Sheffield Wednesday. Na dobre występy cieniem kładzie się incydent z 1998 roku, kiedy podczas meczu z Arsenalem Di Canio najpierw zobaczył czerwoną kartkę za odepchnięcie Patricka Vieiry, a po chwili w podobny sposób potraktował sędziego. Skutek? 10 tysięcy funtów kary i 11 spotkań zawieszenia za atak na arbitra.
Do krnąbrnego zawodnika rękę wyciągnął Harry Redkanpp, ówczesny menedżer West Hamu. Trener był pod wrażeniem jego umiejętności, bez dwóch zdań Di Canio był zawodnikiem, który na boisku robił wielką różnicę. Jednak jego specyficzny styl bycia dostarczył wielu anegdot, którymi po latach w swojej autobiografii podzielił się Redknapp (inna sprawa, że gdyby miał opisać wszystkie sytuacje z Di Canio, mógłby stworzyć kolejną książkę).
Do historii przeszła sytuacja z meczu z Bradford. Skandaliczne sędziowanie pomogło wyjść na prowadzenie rywalom West Hamu, Di Canio dwoił się i troił, jednak po trzecim niepodyktowanym karnym po faulu na nim Włoch nie wytrzymał. Najpierw domagał się zmiany, potem ostentacyjnie zszedł z boiska i usiadł naprzeciwko ławki rezerwowych. Redknapp po raz pierwszy w swojej karierze spotkał się z podobną sytuacją, bezskutecznie próbował namówić napastnika do tego, by wrócił na boisko.
REKLAMA
Ostatecznie (także dzięki fanom, którzy także domagali się jego powrotu) wszedł na murawę, najpierw zdobył bramkę z rzutu karnego (kłócąc się z młodym Frankiem Lampardem o to, kto będzie go wykonywał), a w końcówce meczu wypracował akcję, która dała jego drużynie zwycięstwo.
Di Canio dał się zapamiętać kibicom także z sytuacji w meczu z Evertonem. W doliczonym czasie gry przy wyniku 1:1 kontuzji doznał bramkarz Evertonu. Piłka była jednak w grze i po dośrodkowaniu przed pole karne Włoch mógł uderzać na bramkę. Widząc uraz przeciwnika złapał piłkę w ręce i przerwał groźną akcję zespołu. Tym gestem zdobył serca kibiców na Goodison Park, którzy zgotowali mu owację na stojąco, a FIFA przyznała mu nagrodę fair play w 2001 roku.
Włoch mimo swojego wielkiego serca do gry dał się poznać z gorszej strony. Kilka razy manifestował radość po strzelonych bramkach "rzymskim salutem", deklarował też swoje przywiązanie do faszyzmu.
REKLAMA
Oczywiście jest to naganne, nie zmienia jednak faktu, że piłkarzem był wybitnym.
6. Joey Barton
Napisać, że Joey Barton to postać kontrowersyjna, to nic nie napisać.
W 237 meczach zobaczył 64 żółte kartki i 5 czerwonych. Mało? Nie jest to rekord, ale gdyby angielscy sędziowie zwracali nie słynęli z tego, że pozwalają na ostrą grę, Barton prawdopodobnie mógłby się pochwalić bogatszą kolekcją.
Barto wie, jak robić sobie wrogów. Co więcej, w karierze zdarzało mu się mieć ich nie tylko po przeciwnej stronie boiska. Zapamiętale dawał się we znaki menedżerom, sędziom i kolegom z drużyny.
REKLAMA
W 2007 roku Manchester City zawiesił go do końca sezonu z powodu spięcia na treningu z Ousmanem Dabo, po którym Francuz trafił do szpitala. Był to ostatni sezon Bartona w barwach tego klubu.
Do tego dochodzi kilka oskarżeń o napaść, obrazę kibiców, uszkodzenie ciała pieszego w wypadku samochodowym...
Tak, Joey Barton to typowy angielski "bad boy", dla którego źródłem kłopotów może być praktycznie wszystko. A szczególnie inni ludzie.
Ostatnio Barton odrobinę spokorniał, a o tym, że jest to postać interesująca (nie tylko ze względu na skandale), może świadczyć to, że jego profil na Twitterze obserwują prawie 3 miliony ludzi.
REKLAMA
5. Mario Balotelli
Włoch musiał znaleźć się na liście. Trzeba przyznać, że Balotelli jest wyjątkowo wdzięcznym obiektem zainteresowania tabloidów, którym od lat dostarcza tematów i plotek.
REKLAMA
Począwszy od zabawy z fajerwerkami, która zakończyła się pożarem jego domu, przez próbę wejścia do zakładu karnego dla kobiet, liczne wizyty w nocnych klubach, spięcia z kolegami z drużyny i trenerami, aż do zdjęć z włoskimi gangsterami, grą na ipadzie podczas siedzenia na ławce podczas meczu swojej drużyny i zrobienia sobie tarczy do rzutków z piłkarzy młodzieżowej drużyny Manchesteru City...
Lista skandali z udziałem Włocha mogłaby być tematem osobnego artykułu.
W tym momencie Balotelli szuka formy w Liverpoolu, i choć piłkarsko potrafi pokazać klasę, to przeżywa trudne chwile.
REKLAMA
4. Eric Cantona
Zawodnik, który na boisku zasłużył na miano geniusza. Kreatywny, z wizją tego, co zamierza zrobić z piłką, wspaniale wyszkolony technicznie, ale też nieprzewidywalny i obdarzony trudnym charakterem.
Wielką szansę dał mu Alex Ferguson, sprowadzając go do Manchesteru United z Leeds, z którym zdobył mistrzowski tytuł. Co ciekawe, Cantona nie był pierwszym wyborem Szkota podczas okienka transferowego w 1992 roku, jego transfer był dużym zaskoczeniem dla kibiców "Czerwonych Diabłów".
Ekscentryczny Francuz szybko jednak rozkochał w sobie kibiców United za sprawą nieszablonowego stylu gry. Stał się też niekwestionowanym liderem zespołu, prowadząc go do czterech tytułów mistrza Anglii. Ostatnie mistrzostwo klub wywalczył 26 lat wcześniej...
Przez wielu oceniany był jako tykająca bomba, we Francji często miał problemy z dyscypliną, wchodził w konflikty z kolejnymi szkoleniowcami, uchodził za aroganta i człowieka zadufanego w sobie. We Francji kilkukrotnie bywał zawieszony, zdarzyło mu się kopnąć piłką w sędziego, obrazić członków komisji dyscyplinarnej, skrytykować selekcjonera reprezentacji.
REKLAMA
Bomba wybuchła jednak dopiero na Old Trafforf, kiedy to Cantona kopnął z wyskoku jednego z obrażających go kibiców podczas spotkania z Crystal Palace.
Sprawa trafiła do prokuratury, Cantona został ukarany grzywną 20 tysięcy funtów, dostał osiem miesięcy zawieszenia, musiał też przepracować społecznie 120 godzin. Przyjął to z pokorą i wrócił jeszcze silniejszy, zdobywając podwójną koronę i prezentując rewelacyjną formę.
Swoją karierę zakończył w wieku zaledwie 31 lat, chcąc być zapamiętany w najlepszych chwilach swojej gry. Odszedł jako zwycięzca i prawdziwy bóg Old Trafford, gdzie jest wielbiony do dziś.
Niezwykły styl, w jakim grał w piłkę, stał się na tyle nieosiągalny, że większość fanów pogodziła się już z tym, że nie zobaczy następcy niepokornego Francuza w barwach swojej drużyny.
REKLAMA
Trudno jednak znaleźć kogoś, kto potrafiłby zdobywać takie bramki:
3. Paul Merson
Były piłkarz Arsenalu i reprezentacji Anglii po zakończeniu kariery zdecydował się na mocną zagrywkę - książkę pod tytułem "Jak nie być profesjonalnym piłkarzem". Tytuł mówi wiele o tym, jak wielką rewolucję przeszedł futbol w ostatnich dekadach.
W tym momencie (przynajmniej chcemy w to wierzyć), profesjonalizm zawodników jest nieporównywalny z tym, jak swoje kariery traktowali gracze jeszcze przed dekadą.
REKLAMA
Merson był wyróżniającym się zawodnikiem w swoich czasach, ale jego autobiografia tylko potwierdziła to, o czym mówiono jeszcze w latach trwania jego kariery - uzależnienie od alkoholu, hazardu i narkotyków w jego przypadku nie zakończyło się co prawda tragicznie, ale biorąc pod uwagę to, że Anglik grał na najwyższym poziomie, jego ekscesy są szokujące nawet dziś.
Były zawodnik przez długi czas był cenionym ekspertem w programach poświęconych Premier League i mimo licznych zakrętów na swojej drodze, udało mu się wyjść na prostą, w przeciwieństwie choćby do Paula Gascoigne'a. Kolega Mersona z dawnych lat nie dał rady przezwyciężyć swoich nałogów i po zakończeniu piłkarskiej kariery cały czas ma wielkie problemy z tym, by odciąć się od problemów.
2. Vinnie Jones
Gdyby wybierać symbol angielskiej piłki przełomu lat 90-tych, Vinnie Jones miałby dużą szansę na wyróżnienie. W Premier League trafiali się zawodnicy wybitni technicznie i widowiskowi. Solą brytyjskiej futbolowej ziemi była jednak walka, wślizgi, przepychanki, czasami też nieczyste zagrania.
Walijczyk, znany głównie z gry w Wimbledonie i Leeds, z ostrego stylu gry uczynił swój znak rozpoznawczy. Członek "szalonego gangu" z Wimbledonu wpisywał się idealnie w styl gry tej drużyny.
REKLAMA
Można odnieść wrażenie, że mecz bez przynajmniej żółtej kartki na koncie był dla Jonesa stracony. Pomocnik trafiał czasem do siatki rywali, jednak nie oszukujmy się - nie miał większych szans na to, by zostać wirtuozem piłki, a do jego atutów należały zagrania, których uczy się raczej na ulicy niż na boisku do piłki nożnej.
Co ciekawe, po zakończeniu kariery Jones zajął się podbijaniem srebrnego ekranu. Piłkarz pokazał się szerszej publiczności w roli (cóż, to było do przewidzenia) gangstera w filmie Guya Ritchie "Porachunki", po tym występie zagrał w kilku innych produkcjach (przy czym były to w większości filmy kinowe, nie produkcje klasy B).
Były zawodnik Wimbledonu, Chelsea i Leeds grał jednak przede wszystkim twardzieli, zbirów czy zabijaków... w tym przypadku jabłko nie padło daleko od tego, do czego przyzwyczaił na boisku.
1. Roy Keane
Jeden z najtwardszych piłkarzy w Premier League, o czym na własnej skórze przekonało się wielu zawodników, którzy stanęli naprzeciwko byłego kapitana Manchesteru United.
REKLAMA
Pokazywał swój charakter zarówno na boisku, jak i poza nim, stając się jedną z legend "Czerwonych Diabłów”.
Niestety, jego wielkie serce do walki często nie do końca szło w parze z wybuchowym temperamentem, który na pewno nie zjednywał mu przyjaciół.
Jednym z tych, którzy mieli nieszczęście znaleźć się na "Czarnej liście” Keane’a, znalazł się zawodnik lokalnego rywala United, Alf-Inge Haaland. W
jednym ze spotkań Keane doznał kontuzji w starciu ze Norwegiem, który zarzucił mu symulowanie. Keane długo czekał na okazję do zemsty, a gdy ta się nadarzyła, zaszokował piłkarską Anglię wejściem, które praktycznie zakończyło karierę Haalanda.
REKLAMA
Szatnię United trzymał jednak żelazną ręką, jednak krytyka kilku kolegów z zespołu sprawiła, że rozstał się z Manchesterem w niezbyt przyjemnej atmosferze. Ferguson widział w nim swojego następce, ale po ostrym i szczerym do bólu wywiadzie, którego Irlandczyk udzielił, nie dał mu poparcia, umożliwiającego taki scenariusz.
Niedawno wydał autobiografię, w której ze szczegółami opisał swoją karierę, nie oszczędzając nikogo z tych, którzy mu podpadli. Nie trzeba mówić, że oprócz sukcesu wydawniczego publikacja wywołała też wiele kontrowersji.
Paweł Słójkowski, PolskieRadio.pl
REKLAMA
REKLAMA