Tajemnicza tragedia na stadionie wyjaśniona po 30 latach?
W 1985 roku w wyniku pożaru na stadionie angielskiego klubu - Bradford City zginęło 56 osób, a przynajmniej 265 zostało rannych. 30 lat później pojawiły się nowe dowody, które mogą kompletnie zmienić postrzeganie tej tragedii.
2015-04-15, 22:45
Katastrofa na Valley Parade była ciosem dla wielu kibiców angielskiej piłki. Do tej pory jest to najstraszniejszy w skutkach pożar w historii futbolu na Wyspach.
Tragedia w Bradford uważana była za nieszczęśliwy wypadek połączony z zaniedbaniami dotyczącymi bezpieczeństwa na obiekcie. Teraz okazuje się, że był to jeden z dziewięciu pożarów, jakie nawiedziły budynki należące do ówczesnego prezesa klubu - Stafforda Heginbothama. Choć nie ma bezpośredniego dowodu na umyślne spowodowanie katastrofy - pojawiają się coraz większe wątpliwości.
Drewniana trybuna śmiertelną pułapką
Do tragedii doszło podczas pierwszej połowy meczu Bradford City z Lincoln City w Division Three (trzecia liga). Bradford miał już zapewnione miejsce lidera. Przed meczem trofeum za to osiągnięcie wręczono kapitanowi drużyny z West Yorkshire. W piękny majowy dzień awans do wyższej klasy rozgrywkowej przyszło celebrować na stadion ponad 11 tysięcy kibiców.
Śledztwo wykazało, że pożar był splotem nieszczęśliwego wypadku i zaniedbań ze strony władz miasta oraz przede wszystkim - samego klubu Bradford City. Prawdopodobnie niedopałek papierosa lub zapałka rzucona przez kibica spowodowała zapalenie się śmieci, które skumulowały się pod drewnianą trybuną.
REKLAMA
YouTube/aparrislong007
Klub był uprzedzany o zagrożeniu pożarowym, jakie powodowało gromadzenie się odpadów pod stadionem Valley Parade. Obiekt znacząco odbiegał od standardów bezpieczeństwa. Dlatego tuż po zakończeniu sezonu miał zostać przebudowany. Rozbiórka stadionu była zaplanowana. Miała się odbyć zaledwie na dwa dni po meczu z Lincoln City. Drewnianą trybunę miał zastąpić sektor zbudowany z betonu. Do tego obiekt miał zostać zadaszony. Koszt inwestycji przewidywano na 400 tys. funtów.
Rodzinna tragedia Fletcherów
Bliskim ofiar i samym poszkodowanym w wyniku pożaru wypłacono rekompensaty. Wszystkie koszta pokryło ubezpieczenie Bradford City (około 20 mln funtów) oraz specjalny fundusz na rzecz ofiar katastrofy (ponad 4 mln funtów).
REKLAMA
Jednym z kibiców na Valley Parade był wówczas 12-letni Martin Fletcher. Martin zdołał uciec, gdy główna trybuna stadionu stała się śmiertelną pułapką. Z pożaru drewnianego sektora nie wyszło jednak czterech członków jego rodziny. Śmierć dotknęła Fletcherów z każdego pokolenia. W pożarze zginął 11-letni młodszy brat Martina - Andrew (najmłodsza ofiara katastrofy), 34-letni ojciec - John, 32-letni wujek Peter i 63-letni dziadek Eddie.
Martin nigdy nie pogodził się z oficjalnym wyjaśnieniem katastrofy. Nie był też w stanie zrozumieć dlaczego nikt tak naprawdę nie został pociągnięty do odpowiedzialności za tragedię. Przez 15 lat prowadził swoje prywatne śledztwo. Jego efektem jest książka, która 16 kwietnia wydana zostanie w Wielkiej Brytanii - "56 - historia pożaru w Bradford".
Seria pożarów - przypadek, czy wzór?
W książce, której fragmenty przedstawia brytyjski dziennik "The Guardian", pojawiają się do tej pory nieznane fakty. Najistotniejszym jest powiązanie byłego prezesa Bradford City (z czasów, gdy miała miejsce tragedia) z serią pożarów. Okazuje się, że w ciągu 18 lat przed pożarem Valley Parade - 8 innych obiektów należących bezpośrednio, bądź powiązanych ze Staffordem Heginbothamem również spłonęło. Wszystkie były ubezpieczone na wysokie kwoty. Były prezes klubu piłkarskiego miał otrzymać na dzisiejsze przeliczenia około 27 mln funtów z tytułu rekompensat.
"Czy jakiś człowiek może mieć takiego pecha, jak Heginbotham?" - pyta Fletcher w swojej książce, choć bezpośrednio nie oskarża byłego szefa Bradford City o podpalenie. Wskazuje jednak, że tuż przed tragedią na Valley Parade - Heginbotham był w tragicznej sytuacji finansowej. Jak czytamy w artykule The Guardian na podstawie "56 - historia pożaru w Bradford" - na dwa dni przed tragedią były prezes angielskiego klubu miał się dowiedzieć, że przystosowanie obiektu do wymogów Division Two (po zapewnionym już awansie) miałoby go kosztować 2 mln funtów. Tymczasem - jak twierdzi w swym dziele Fletcher - nie miał on funduszy by zapłacić pensje pracownikom zaledwie do końca miesiąca. Po tragedii obiekt przebudowano za kwotę 2,6 mln funtów. Pieniądze na renowację pochodziły z ubezpieczenia oraz funduszy zgromadzonych przez władze angielskiej ligi.
REKLAMA
Stafford Heginbotham zmarł w wieku 61 lat w 1995 roku. Nigdy nie był oskarżony w sprawie tragedii na Valley Parade.
Martin Fletcher utrzymuje, że pożar nie był zwykłym wypadkiem i wraz z rodziną nie ma już zamiaru "żyć mitem".
YouTube/akablenk71
REKLAMA
Marcin Nowak, PolskieRadio.pl, The Guardian
REKLAMA