Wimbledon: Radwańska wydobywa tu magiczne dźwięki. Jeszcze da koncert na trawie w finale?
Czy dla wszystkich kibiców tenisa ważne są tylko zwycięstwa? Czy nie jest przyjemnym oglądanie finezyjnych i sprytnych zagrań w wykonaniu Agnieszki Radwańskiej? No chyba, że ktoś woli szaleńcze łomotanie z głębi kortu, ubarwione przeraźliwym jęczeniem, które statystycznie wcale nie zawsze kończy się łupem w postaci zwycięstwa.
2015-07-10, 14:30
Posłuchaj
Kiedy Agnieszka Radwańska przegrywa, większość znanych mi kibiców stwierdza "nadszedł koniec Isi”. Gdy Polka zwycięsko wychodzi z kolejnych pojedynków, żądni sukcesów fani zapominają o swoim pesymizmie i znów zaczynają zaciskać kciuki.
Gdy jednak Polce ponownie powinie się noga "kibice" podnoszą alarm: Radwańska nie potrafi wygrywać w ważnych momentach, nie wróciła do żadnej formy, gra dalej manianę a pozytywny incydent wimbledoński jest li wyłącznie szczęśliwym splotem sprzyjających okoliczności, Agnieszka Radwańska rzadko wygrywa i tylko wtedy, gdy jej przeciwniczki popełniają więcej błędów – to tylko niektóre komentarze, które pojawiły się w sieci po przegranym przez Polkę meczu z Garbine Muguruzą, którego stawką był finał Wimbledonu.
Takim znawcom tenisa Polka odpowiada krótko: niektórzy myślą, że być 12. czy 13. na świecie to jakaś tragedia. Ci ludzie chyba nigdy nie uprawiali żadnego sportu. Jest wielu takich ekspertów, którzy zawsze na coś narzekają myśląc, że wiedzą wszystko najlepiej.
Powiązany Artykuł
Skrajne emocje jakie wywołują mecze Agnieszki Radwańskiej wcale nie dziwią. Wszyscy (no może prawie wszyscy) chcieliby by Polka nie zbaczała ze zwycięskiej ścieżki. By biła na korcie jakieś tam Muguruzy (kto z niedzielnych kibiców wiedział przed meczem ciut więcej o Hiszpance niż to, że jakoś tak mało znane jest mu to dziwne nazwisko bardziej do przedstawicielki Japonii pasujące niż do rodaczki Rafaela Nadala?)
REKLAMA
Warto jednak pamiętać, że Radwańska to człowiek, sportowiec, z krwi i kości, któremu czasami wyjdzie, a czasami nie. Któremu czasami się poszczęści, a czasami los się odwróci i nawet najszczersze chęci i nieprzeciętne umiejętności nie sprawią, że krakowianka wygra mecz.
- Nie ma na Wimbledonie drugiej takiej tenisistki, która tak dobrze rozumie tę nawierzchnię – ocenił Radwańska Paul Annacone, były trener Rogera Federera.
Amerykanin, który przed pracą z Federerem szkolił m.in. Pete'a Samprasa dodał, że trawa dla Polki jest jak fortepian. - Ona wydobywa tu z niego swoje magiczne dźwięki. Jeśli jest odpowiednio nastawiona psychicznie, bardzo trudno ją w tych warunkach pokonać. Wiele tenisistek potrzebuje do ataku czasu i odpowiednio wysokiej piłki. Przy niskim odbiciu ich możliwości ofensywne są znacznie ograniczone. Radwańska największe szanse na zwycięstwo w szlemie ma zawsze w Londynie. Tu jest w stanie wymusić u przeciwniczek zdecydowanie najwięcej błędów – uważa ekspert.
Tak, tak, ktoś powie, jednak na korcie nie dostaje się punktów za styl i nie wygrywa się meczu dlatego, że z wdziękiem się smeczuje. Ale czy nie jest przyjemnym oglądanie finezyjnych i sprytnych zagrań w wykonaniu Radwańskiej? No chyba, że ktoś woli szaleńcze łomotanie z głębi kortu, ubarwione przeraźliwym jęczeniem. Taka strategia rzeczywiście coraz częściej w kobiecym tenisie przynosi łup w postaci zwycięstwa. Kto bardziej spostrzegawczy zauważy jednak, że to subtelna Agnieszka Radwańska niemal nieprzerwanie od czterech lat klasyfikowana jest w pierwszej dziesiątce najlepszych tenisistek świata. I niech tam pozostanie jak najdłużej. Niech dalej gra na tym swoim fortepianie, bo wśród kibiców tenisa z całą pewnością są też tacy, którzy doceniają nie tylko same zwycięstwa.
REKLAMA
Według Pata Casha, triumfatora Wimbledonu z 1987 roku Agnieszka Radwańska za jego czasów na pewno wygrałaby wielkoszlemowy Wimbledon.
- Polka urodziła się 20 lat za późno (…) musi liczyć na zbieg korzystnych okoliczności. A w tamtej erze dużo spraw z jej delikatnym tenisem zależałoby wyłącznie od niej – uważa były tenisista.
Zbiegi okoliczności, talent i ambicja Agnieszki Radwańskiej być może jednak zgrają się w czasie i podczas kolejnego Wimbledonu Polka da koncert na trawie w finale?
Aneta Hołówek, PolskieRadio.pl
REKLAMA
REKLAMA