Ekstraklasa: Lech Poznań - Lechia Gdańsk. Mistrz Polski wyprowadził cios na zakończenie
Lech Poznań pokonał Lechię Gdańsk 2:1 (1:0) w meczu 2. kolejki piłkarskiej Ekstraklasy. Mistrzowie Polski zapewnili sobie zwycięstwo w doliczonym czasie gry.
2015-07-26, 10:04
Posłuchaj
Powiązany Artykuł
Lech okazał się zespołem bardziej zdeterminowanym, by dopisać sobie pierwsze punkty w tym sezonie. Widać było na boisku, że mistrz Polski jest zdecydowanie bardziej zgraną ekipą, a Lechia, choć nie brakuje w jej szeregach znanych nazwisk, wciąż się jeszcze dociera. Goście byli jednak blisko wywalczenia remisu, ale Marcin Robak w doliczonym czasie gry przełamał się i zdobył pierwszą bramkę dla "Kolejorza" w oficjalnym meczu.
Tym razem na poznańskim stadionie frekwencja specjalnie nie dopisała. W sobotni wieczór zasiadło na trybunach niespełna 14 tysięcy widzów, co jest wynikiem zdecydowanie poniżej średniej. Najbardziej zagorzali kibice winą za pustki na widowni obarczali działaczy, którzy ich zdaniem, ustalają zbyt wysokie ceny biletów.
Trener gospodarzy Maciej Skorża nie zamierzał oszczędzać swoich piłkarzy przed środowym spotkaniem eliminacji Ligi Mistrzów z FC Basel i wystawił praktycznie najmocniejszy skład. Z kolei opiekun zespołu z Wybrzeża Jerzy Brzęczek dokonał drobnych korekt w porównaniu do przegranego przed tygodniem pojedynku z Cracovią (0:1).
REKLAMA
Początek meczu był dość spokojny, ale poznaniacy szybko wzięli sprawy w swoje ręce. Kilka akcji w ich wykonaniu był całkiem ładnych dla oka, jak choćby ta z siódmej minuty, gdy po szybkiej wymianie podań Robak w sytuacji sam na sam nie potrafił pokonać Marko Marica.
Zdecydowanie bardziej precyzyjny był Kasper Hamalainen. Pomocnik "Kolejorza" nie miał za bardzo pomysłu na rozegranie akcji, więc zdecydował się na uderzenie z ponad 20 metrów. Strzał był sygnalizowany, ale wyciągnięty jak struna Maric nie sięgnął futbolówki. Winę ponoszą jednak obrońcy gości, którzy w ogóle nie przeszkadzali Finowi. Bliski podwyższenia rezultatu był ponownie Robak, ale po dokładnym zagraniu Tomasz Kędziory strzelił z bliska wprost w bramkarza.
Podopieczni Brzęczka swoich szans upatrywali w stałych fragmentach gry, ale tylko raz zrobiło się groźnie na przedpolu bramki Jasmina Burica. Po rzucie wolnym najwyżej do piłki wyskoczył Mario Maloca, lecz posłał piłkę nad poprzeczką.
Szkoleniowiec gdańszczan w przerwie wzmocnił ofensywę, wstawiając do gry pozyskanego przed tygodniem Grzegorza Kuświka. Ataki przyjezdnych stawały się groźniejsze, ale to też stwarzało okazje lechitom do gry z kontry. W tym elemencie poznaniacy radzili sobie jednak kiepsko.
REKLAMA
Ostatnie 20 minut spotkania znów ożywiło kibiców. Lechia nie rezygnowała ze zdobycia wyrównującej bramki i Buric miał coraz więcej pracy. W 75. min. po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Rafał Janicki głową trafił idealnie w okienko poznańskiej bramki.
Piłkarze Lecha w ostatnim kwadransie ruszyli do natarcia, ale brakowało im cierpliwości i dokładności w rozgrywaniu akcji. Biało-zieloni dość mądrze się bronili i skutecznie wybijali z rytmu gospodarzy. Dopiero w doliczonym czasie gry poznaniakom udało się rozmontować defensywę Lechii. Piłka trafiła do niepilnowanego Robaka, który takiej szansy nie mógł już zmarnować.
Tym samym gdańszczanie podtrzymali fatalną serię meczów z Lechem w Poznaniu, doznając ósmej porażki z rzędu.
Lech Poznań - Lechia Gdańsk 2:1 (1:0).
Bramki: 1:0 Kasper Hamalainen (19), 1:1 Rafał Janicki (75-głową), 2:1 Marcin Robak (90+1).
REKLAMA
Żółta kartka - Lech Poznań: Dariusz Dudka, Gergo Lovrencsics. Lechia Gdańsk: Grzegorz Kuświk, Daniel Łukasik.
Sędzia: Daniel Stefański (Bydgoszcz). Widzów 13 821.
Lech Poznań: Jasmin Buric - Tomasz Kędziora, Tamas Kadar, Marcin Kamiński, Barry Douglas - Darko Jevtic (62. Gergo Lovrencsics), Dariusz Dudka, Kasper Hamalainen (74. Denis Thomalla), Łukasz Trałka, Szymon Pawłowski (69. Dariusz Formella) - Marcin Robak.
Lechia Gdańsk: Marko Maric - Grzegorz Wojtkowiak, Rafał Janicki, Mario Maloca, Jakub Wawrzyniak - Maciej Makuszewski (68. Michał Mak), Ariel Borysiuk, Sebastian Mila (60. Bruno dos Santos Nazario), Daniel Łukasik, Piotr Wiśniewski (46. Grzegorz Kuświk) - Adam Buksa.
REKLAMA
man
REKLAMA