Ekstraklasa: Lech Poznań - Ruch Chorzów. Mistrz Polski uratował punkt
Kilka dni wspólnej pracy okazało się za mało, by nowy szkoleniowiec Lecha Jan Urban uzdrowił swoją drużynę. Mistrz Polski nadal zawodzi i wciąż nie może się przełamać. Nie wygrał już 10. z rzędu meczu w ekstraklasie i z sześcioma punktami zamyka tabelę.
2015-10-17, 21:01
Posłuchaj
Powiązany Artykuł

Ekstraklasa
Chorzowianie mogli z kolei mówić o małym przełamaniu złej passy, bowiem przegrali trzy ostatnie mecze w lidze i jeden w Pucharze Polski (notabene z Lechem). Przy odrobinie szczęścia mogli w Poznaniu zgarnąć pełną pulę, bowiem po 25 minutach prowadzili już 2:0.
Premierowy mecz Urbana w roli trenera poznańskiej "Lokomotywy" rozpoczął się dla niego według najgorszego z możliwych scenariuszy. Już w 45. sekundzie po rzucie wolnym i przy wyjątkowo biernej postawie defensywy gospodarzy Mariusz Stępiński głową pokonał Jasmina Burica.
Tak szybko stracona bramka podcięła skrzydła mistrzom Polski. Kilka treningów z nowym trenerem nie odmieniło oblicza zespołu, który w ataku grał bez pomysłu, lechici łatwo tracili piłki, nie potrafili stworzyć nawet pół sytuacji. A przecież chorzowianie zagrali w Poznaniu z mocno eksperymentalną obroną, bez m.in. Pawła Oleksego, Marka Szyndrowskiego i Rafał Grodzickiego, a na lewej stronie z konieczności wystąpił Marek Zieńczuk.
Nie tylko skuteczność, ale także defensywa jest poważnym mankamentem poznańskiej drużyny. Przy stałych fragmentach gry doświadczeni piłkarze jak Marcin Kamiński czy Paulus Arajuuri nie umieli się ustawić i przypilnować rywala. W 25. min. Stępiński znów głową po dośrodkowaniu z rzutu wolnego trafił do siatki. Po raz drugi dokładnym podaniem popisał się Patryk Lipski.
Blisko półtora tysiąca kibiców gości oszalało z radości, a fani „Kolejorza” zaczęli złorzeczyć na swoich zawodników. "Co wy robicie, wy nasze barwy hańbicie" – to był jeden z delikatniejszych okrzyków pod adresem piłkarzy Lecha.
Nadzieje poznaniaków na korzystny wynik przywrócił pod koniec pierwszej odsłony Szymon Pawłowski, który z ostrego kąta technicznym uderzeniem wrzucił piłkę "za kołnierz" Matusowi Putnocky’emu.
Urban w przerwie dokonał już dwóch zmian, pojawili się Darko Jevtic i Dawid Kownacki, a akcje gospodarzy były wreszcie bardziej składne. Nie miał jednak kto postawić kropki na "i". Dwukrotnie bliski wyrównania był Kownacki, ale strzelał tuż obok słupka.
Ruch przez niemal całe drugie 45 minut praktycznie tylko się bronił, a Buric nie miał okazji do interwencji. Ta taktyka nie przyniosła efektu, bowiem na dziewięć minut przed końcem spotkania lechici dopięli swego. Jevtic ograł kilku obrońców rywali, w polu karnym gości doszło do ogromnego zamieszania. Kilku piłkarzy Lecha bezskutecznie strzelało na bramkę Putnocky'ego, w końcu piłka trafiła do Kamińskiego, który wyrównał stan spotkania.
Lechici nie rezygnowali z odniesienia upragnionego zwycięstwa. W doliczonym czasie gry Barry Douglas egzekwował rzut wolny z ok. 20 metrów. Szkot już wcześniej w kilku podobnych sytuacjach zapewniał Lechowi ważne punkty, ale tym razem uderzył nad poprzeczką
Lech Poznań - Ruch Chorzów 2:2 (1:2)
Bramki: 0:1 Mariusz Stępiński (1-głową), 0:2 Mariusz Stępiński (25-głową), 1:2 Szymon Pawłowski (41), 2:2 Marcin Kamiński (81).
Żółta kartka - Lech Poznań: Łukasz Trałka, Marcin Kamiński. Ruch Chorzów: Marek Zieńczuk, Martin Konczkowski.
Sędzia: Tomasz Musiał (Kraków). Widzów 15 783.
Lech Poznań: Jasmin Buric - Kebba Ceesay (83. Dariusz Formella), Marcin Kamiński, Paulus Arajuuri, Barry Douglas - Gergo Lovrencsics (46. Dawid Kownacki), Karol Linetty, Maciej Gajos (46. Darko Jevtic), Łukasz Trałka, Szymon Pawłowski - Kasper Hamalainen.
Ruch Chorzów: Matus Putnocky - Martin Konczkowski, Michał Koj, Mateusz Cichocki, Marek Zieńczuk - Kamil Mazek, Maciej Urbańczyk (71. Maciej Iwański), Patryk Lipski, Łukasz Surma, Tomasz Podgórski - Mariusz Stępiński.
REKLAMA
man
REKLAMA