Ekstraklasa: świetny debiut Czerczesowa. Legia potrzebuje twardej ręki?

Legia Warszawa wygrała pierwszy mecz pod wodzą Stanisława Czerczesowa, a hat-trickiem popisał się Nemanja Nikolić. Wicemistrz Polski w meczu z Cracovią sprawiał wrażenie pewnego siebie - tego od dawna brakowało w zespole.

2015-10-19, 14:19

Ekstraklasa: świetny debiut Czerczesowa. Legia potrzebuje twardej ręki?
Piłkarze Legii Warszawa odnieśli pierwsze zwycięstwo pod wodzą Stanisława Czerczesowa. Foto: PAP/Bartłomiej Zborowski

Posłuchaj

Jacek Zieliński (trener Cracovii) o grze Nemanji Nikolicia z Legii Warszawa (IAR)
+
Dodaj do playlisty

Legia Warszawa wygrała z Cracovią 3:1, a trzy gole dla gospodarzy strzelił Nemanja Nikolić, który wydaje się pewnie zmierzać po tytuł najlepszego strzelca Ekstraklasy. Sądząc po jego formie i kosmicznej ilości bramek, które zdobywa z niezwykłą łatwością, zatrzymać może go tylko kontuzja lub naprawdę dramatyczny spadek formy. 

- Nikolić był bardzo skuteczny już przed podjęciem przeze mnie pracy w Legii. Zadaniem szkoleniowca jest pomaganie zawodnikom. Równie ważne jest jednak to, by nie przeszkadzać graczowi, który prezentuje się dobrze. Starałem się nie przeszkadzać, dlatego strzelał gole - powiedział po spotkaniu trener warszawskiego zespołu Stanisław Czerczesow.

Debiut rosyjskiego szkoleniowca wypadł okazale. Cracovia to nie chłopcy do bicia, od czasu przejęcia zespołu przez trenera Jacka Zielińskiego znakiem firmowym drużyny jest świetna gra na wyjazdach. W meczu z Legią Cracovia nie miała jednak zbyt wiele do powiedzenia. Czy dwa tygodnie pracy Czerczesowa z piłkarzami Legii Warszawa miały wpływ na to, jak na boisku wyglądał wicemistrz Polski? 

Agresja, dynamika, skuteczność

Największe zarzuty, które kibice i eksperci mieli do Legii Henninga Berga, dotyczyły braku dynamiki, oczekiwania na to, co zrobi rywal i postawy, która walkę na boisku spychała na dalszy plan. 

REKLAMA

Gospodarze wyszli na boisko z nastawieniem, by od pierwszych minut nie pozwolić Cracovii rozwinąć skrzydła, atakowali wyjątkowo agresywnie, było też widać większą dynamikę u poszczególnych zawodników.

Nie oznacza to, że Rosjanin był zadowolony z postawy swoich piłkarzy - można było usłyszeć, jak pokrzykuje na graczy Legii, chcąc od razu korygować błędy w ustawieniu. W tym momencie ma oczywiście nad czym pracować, ale szkoleniowcowi trzeba oddać, że wyraźnie widać było, że wicemistrzowie Polski dostali impuls, którego bardzo potrzebowali.  

Kibice mogą być najbardziej zadowoleni z ataku - Nemanja Nikolić przerasta w tym momencie pozostałych ligowych napastników, a w meczu z Cracovią idealnie obsługiwał go Tomasz Jodłowiec, kojarzony bardziej z czarną robotą w środku pola. Ze świecą szukać spotkania, w którym ten zawodnik zaliczyłby 3 ostatnie podania. 

Foto: PAP/Bartłomiej Zborowski Foto: PAP/Bartłomiej Zborowski

Trójka Jodłowiec, Furman i Pazdan, która grała w środku pola, mogła sugerować, że Legia nie zdecyduje się na otwartą grę, nastawi się na wybijanie z rytmu rywali i będzie szukać kontrataku - sprowadziło się to do tego, że wszystkie gole dla niej padły po odbiorach w środku pola i błyskawicznych zagraniach do napastnika. 

REKLAMA

Czerczesow podkreślał jednak, że jego drużyna musi grać jeszcze szybciej, częściej szukać prostopadłych podań i momentalnie przenosić akcję pod pole karne rywala. 

Można znaleźć słabsze punkty tego meczu - Cracovia stworzyła sobie kilka dobrych sytuacji, jednak nie potrafiła ich wykorzystać. Gdyby miała swojego Nikolicia, prawdopodobnie byłaby w stanie zdobyć więcej niż jedną bramkę. Przed Czerczesowem wciąż jeszcze dużo pracy, ale już debiutancki mecz pokazał, że wicemistrz Polski wciąż ma w sobie wielki potencjał. I właśnie dostał implus, który ma pomóc go wykorzystać. 

Źródło: Legia.com/x-news

Człowiek z charakterem

Czy piłkarze mieli podstawy do tego, by obawiać się, co przyniosą rządy Czerczesowa w Legii? Rosjanin dorobił się etykietki człowieka twardego, nie bojącego się odstawiać piłkarzy od składu, jeśli miał jakiekolwiek zastrzeżenia co do ich zaangażowania. Jasne stało się, że taryfy ulgowej nie będzie, dlatego też maksimum pracy na treningach jest podstawą. Pracujący z nim piłkarze zaznaczali, że można określić go jako surowego, jednak traktuje piłkarzy sprawiedliwie. 

REKLAMA

Rosjanin już dał się poznać jako osoba nietuzinkowa. Pomeczowa konferencja z jego udziałem była teatrem jednego aktora. 

Źródło: Legia.com/x-news

Szkoleniowiec unikał prostych odpowiedzi, którymi mógłby zbyć przynajmniej część pytań, żartował, ale też pokazał, że przynajmniej część opinii, które można było o nim usłyszeć, nie odbiega za bardzo od rzeczywistości. Zapytany o to, czy będzie dawał więcej szans młodym piłkarzom, nie silił się na dyplomatyczną odpowiedź. 

REKLAMA

- Nie będę nic dawał, nie jestem Dziadek Mróz, żeby cokolwiek rozdawać. Kto nie zasłuży na grę, nie wyjdzie na boisko. Wiek nie ma dla mnie żadnego znaczenia - przyznał. 

Kibice na pewno dostają trenera, z którym nie będą się nudzić. Choć pomysł zatrudnienia Rosjanina jako tego, który będzie miał za zadanie poprowadzić zespół do mistrzostwa w setne urodziny klubu mógł wydać się kontrowersyjny. Wśród fanów klubu widać jednak pierwsze przejawy sympatii.

W tym przypadku jeszcze przed meczem: 

REKLAMA

Wśród internautów pojawiły się dziesiątki memów, które wyolbrzymiają zamiłowanie Rosjanina do treningów i pracowania nad fizycznym przygotowaniem zespołu. 

Raczej trudno brać na poważnie większość z nich, jednak kilku legionistów już na samym początku treningów podkreślała, że tak ciężko pod względem poziomu intensywności zajęć nie było od dawna.  

- Te treningi były naprawdę bardzo ciężkie, ale to był odpowiedni moment by je przeprowadzić. Ja osobiście czuję się bardzo dobrze fizycznie i do meczu będę świeży. Piłka nożna to uniwersalny sport, więc nie zawsze potrzebna jest znajomość jednego języka, by się dogadać. Faktycznie żaden z nas nie mówi dobrze po rosyjsku, ale się dogadujemy bez problemów - przyznał jeszcze przed meczem z Cracovią Bartosz Bereszyński, obrońca Legii.

Jeśli Legia będzie wyglądała w kolejnych meczach tak jak w starciu z "Pasami", nikt nie będzie narzekał na to, że Czerczesow rządzi twardą ręką - Rosjanin ma szybko rozpocząć pościg za prowadzącym w tabeli Piastem Gliwice i sprawić, by na koniec sezonu kibice w setne urodziny klubu świętowali powrót mistrzostwa do Warszawy. 

REKLAMA

ps

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej