Przerażający plan terrorystów. Na Stade de France mogło dojść do masakry

Plan ataku terrorystycznego na Stade de France nie powiódł się. Gdyby zamachowcom udało się dostać na trybuny stadionu - tragiczny bilans ofiar mógłby sięgnąć tysięcy zabitych kibiców. Francuski dziennik "L'Equipe" opisał szczegółowy plan ataku na przedmieściach Paryża.

2015-11-16, 16:36

Przerażający plan terrorystów. Na Stade de France mogło dojść do masakry

Posłuchaj

Marek Brzeziński (PR Paryż) - Francja po zamachach terrorystycznych pod stadionem Stade de France (PR3-TSM)
+
Dodaj do playlisty

Powiązany Artykuł

kibice Francja 1200.jpg
Terroryści nie wystraszyli francuskich piłkarzy

Terroryści planowali samobójczy atak na trybunach Stade de France podczas meczu Francja - Niemcy. Kolejne zamachy miały nastąpić w tłumie ludzi, którzy w panice po pierwszych eksplozjach zaczęliby wybiegać ze stadionu - czytamy w raporcie "L'Equipe". Przerażający plan terrorystów nie powiódł się, gdyż - wbrew temu co pisały inne media - terroryści nie mieli wejściówek na towarzyskie spotkanie "Trójkolorowych".

Zamachowcy-samobójcy próbowali się dostać na obiekt dopiero po rozpoczęciu towarzyskiego spotkania. Na trybunach znajdowało się wówczas ponad 70 tysięcy kibiców, w tym prezydent Francji - Francois Hollande. Otwarte były jedynie trzy wejścia na stadion - w tym tylko dwa dla publiczności. Pozostałych 15 zostało zamkniętych po pierwszym gwizdku sędziego. Jak pisze francuski dziennik "L'Equipe" -  dwóch zamachowców próbowało dostać się na trybuny przez wejścia do sektora wschodniego i do sektora północnego. Obaj zostali jednak wyproszeni przez stewardów, gdy okazało się, że nie mają biletów. Najprawdopodobniej nawet z wejściówkami udałoby im się przedostać jedynie do drugiej bramki, gdzie sprawdzano szczegółowo wszystkich przed wejściem na trybuny.

Po zdetonowaniu przez terrorystów pasu szahida (kamizelka wypełniona materiałami wybuchowymi i drobnymi metalowymi przedmiotami) - na trybunach miało dojść do paniki. Zamachowcy liczyli na to, że tłum ludzi ocalały z pierwszych araków ruszy do wyjść ewakuacyjnych i wybiegnie poza stadion. Tam czekał kolejny zamachowiec-samobójca, który spowodowałby kolejne potężne straty w ludziach.

REKLAMA

Na szczęście terroryści nie zdołali dostać się na trybuny. Zdecydowali się odpalić ładunki wybuchowe przed obiektem. Pierwsza bomba eksplodowała o 21.20 przy jednym z wejść na Stade de France, gdy jeden ze strażników odkrył kamizelkę samobójczą na ciele jednego z zamachowców. W detonacji zginął terrorysta i jeden z przechodniów. Była to 20. minuta spotkania Francja - Niemcy. Druga bomba eksplodowała chwilę później o 21.30, gdy wysadził się kolejny terrorysta-samobójca. Na szczęście poza zamachowcem nikt nie zginął. Trzeci napastnik odpalił ładunki o 21.53 czekając przy restauracji McDonalds na spanikowany tłum kibiców. I tym razem obyło się bez niewinnych ofiar.

Organizatorzy spotkania zdecydowali się nie informować o zamachach zgromadzonych na trybunach ludzi, właśnie po to, by nie wybuchła panika. Powiadomiony o sytuacji został jedynie prezydent Francji - Francois Hollande i inni dygnitarze w loży VIP. W przerwie taką informację dostali też trenerzy reprezentacji "Trójkolorowych" - Didier Deschamps oraz Niemiec - Joachim Loew. Szkoleniowcy nie przekazali jej jednak swoim piłkarzom. Spotkanie doprowadzono do końca. Zakończyło się zwycięstwem Francji 2:0. W przerwie obiekt opyścił Hollande.

REKLAMA

Prezydent Francji Francois Hollande chwilę po tym, jak dowiedział się o atakach terrorystycznych na Paryż, fot. EPA/Christelle Alix / Elysee palace handout Prezydent Francji Francois Hollande chwilę po tym, jak dowiedział się o atakach terrorystycznych na Paryż, fot. EPA/Christelle Alix / Elysee palace handout

Większość widzów już w trakcie spotkania zorientowała się, że Paryż został zaatakowany przez terrorystów, ale postanowiła nie wychodzić ze stadionu. Po końcowym gwizdku kibice zebrali się na murawie stadionu, gdyż tam czuli się najbezpieczniej. Na obiekcie służby mundurowe przeprowadziły też szybką akcję w poszukiwaniu ewentualnych ładunków wybuchowych lub kolejnych terrorystów. Zakończyła się ona wraz z końcowym gwizdkiem sędziego - opisuje gazeta.

W wyniku ataków wokół stadionu na przedmieściach Paryża zginęła 1 niewinna osoba. Gdyby plan terrorystów się powiódł ofiar byłoby jednak zdecydowanie więcej. Tragiczny bilans byłby też znacznie wyższy, gdyby zamachowcy zdecydowali się zaatakować przed rozpoczęciem meczu. Jak podaje "L'Equipe" - przed bramami Stade de France na pół godziny przed meczem zbiera się zwykle tłum około 25 tys. ludzi.

Powiązany Artykuł

Lewandowski 1200.jpg
Euro 2016

Łącznie w serii skoordynowanych zamachów terrorystycznych w okolicach Stade de France, barach i restauracjach X i XI dzielnicy, a także w ataku na salę koncertową Bataclan zginęło co najmniej 129 osób, a ponad 350 zostało rannych. Zginęło siedmiu terrorystów, z których sześciu wysadziło się w powietrze. Do zamachu przyznało się IS (Państwo Islamskie).

REKLAMA

Kolejne spotkanie towarzyskie reprezentacja Francji rozegra we wtorek na stadionie Wembley w Londynie z drużyną Anglii. Zamachy w Paryżu miały miejsce zaledwie na 7 miesięcy przed organizacją przez Francję piłkarskich mistrzostw Europy. Do turnieju głównego zakwalifikowała się reprezentacja Polski.

Chęć gry silniejsza od rodzinnych dramatów. Kadra Francuzów bez zmian na mecz z Anglikami

/Foto Olimpik/x-news

Marcin Nowak, PolskieRadio.pl, L'Equipe

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej