Podczas meczu Niemcy - Holandia miało dojść do eksplozji kilku bomb. "Bild" ujawnia tajny raport
Według internetowego wydania niemieckiego tabloidu "Bild", podczas meczu reprezentacji Niemiec i Holandii na stadionie w Hanowerze miało dojść do eksplozji kilku bomb.
2015-11-19, 14:45
Posłuchaj
Wojciech Szymański - mecz Niemcy - Holandia odwołany (IAR)
Dodaj do playlisty
Redakcja tabloidu powołuje się na tajny raport Urzędu Ochrony Konstytucji przygotowany dla szefa niemieckiego MSW Thomasa de Maiziere'a. Raport miał powstać na podstawie informacji przekazanych przez zagraniczny wywiad.
Według zawartych w nim informacji, terroryści chcieli przewieźć ładunki wybuchowe na stadion w karetce pogotowia. Bomby miały zostać zdetonowane także na dworcu kolejowym.
Towarzyski mecz piłkarski z Holandią w Hanowerze został we wtorek wieczorem w ostatniej chwili odwołany ze względu na groźbę zamachów, jednak - jak poinformowała policja - ani na stadionie, ani w jego pobliżu nie znaleziono żadnych ładunków wybuchowych.
Groźba zamachu podczas meczu Niemcy-Holandia w Hanowerze. Ewakuacja ze stadionu w Hanowerze
Potencjalne zagrożenie dla bezpieczeństwa?
Kilka godzin przed wtorkowym meczem szef policji w Hanowerze Volker Kluwe mówił telewizji ARD, że po otwarciu bram stadionu służby otrzymały "poważne ostrzeżenie" o planowanym zamachu bombowym na stadionie. - Mieliśmy konkretne wskazówki, że ktoś chce na stadionie odpalić ładunek wybuchowy - wyjśaniał Kluwe.
REKLAMA
Niemieckie MSW szacuje liczbę osób stanowiących potencjalne zagrożenie dla bezpieczeństwa kraju na 420. Ekspert telewizji ZDF wyjaśnił, że po zamachach w Paryżu niemiecka policja zwiększyła kontrolę tej grupy osób.
Kluwe wyjaśniał, że władze zdecydowały się na natychmiastową ewakuację stadionu. Akcja przebiegła bez żadnych incydentów - zaznaczył szef hanowerskiej policji. Ewakuacja stadionu w Hanowerze, fot. EPA/PETER STEFFEN
Towarzyski mecz Niemcy - Holandia w Hanowerze, cztery dni po zamachach w Paryżu, miał być symbolicznym gestem przeciwko terroryzmowi. Spotkanie miała obserwować z trybun kanclerz Angela Merkel, wicekanclerz Sigmar Gabriel i inni ministrowie jej rządu. Okolice stadionu patrolowali funkcjonariusze z karabinami maszynowymi, a w kontroli bezpieczeństwa przy bramkach brały udział policyjne psy.
REKLAMA
Jak nadmienił serwis internetowy magazynu "Kicker", gdy zapadła decyzja, niemieccy piłkarze byli już w drodze na arenę w Hanowerze. Mistrzowie świata z Brazylii zostali jednak poinformowani o sytuacji i zawrócili do hotelu.
Strach po atakach w Paryżu
Służby bezpieczeństwa są w stanie podwyższonej gotowości w całej Europie. To efekt zamachów terrorystycznych w Paryżu, w których w piątek 13 listopada zginęło ok. 130 osób, a ok. 350 zostało rannych. Celem dżihadystów był m.in. obiekt Stade de France, na którym rozgrywany był sparing Francja - Niemcy. Kibice zgromadzeni tego dnia na stadionie słyszeli podczas spotkania eksplozje. Wtedy jeszcze nie wiedzieli, że były to bomby zdetonowane przez zamachowców-samobójców. Po ostatnim gwizdku, gdy wszystko było już jasne, zgromadzili się na murawie i bali się opuścić stadion. Piłkarze reprezentacji gości przez kilka godzin zostali w szatni, a w geście solidarności towarzyszyli im Francuzi.
W całej Europie rozgrywanym tego dnia meczom piłkarskim towarzyszyły we wtorek podwyższone środki bezpieczeństwa. Ze względu na zagrożenie terrorystyczne odwołano też inny sparing zaplanowany na ten dzień w Brukseli - spotkanie Belgia - Hiszpania. Z kolei na meczu Anglia - Francja na londyńskim stadionie Wembley kibice odśpiewali "Marsyliankę" w geście solidarności z ofiarami ataków w Paryżu.
Aneta Hołówek, PolskieRadio.pl, x-news, PAP, IAR
REKLAMA
REKLAMA