Ekstraklasa: Ruch Chorzów z kompletem punktów, Korona przegrywa trzeci mecz z rzędu
Ruch Chorzów wygrał 2:1 z Koroną Kielce i zbliżył się do ligowej czołówki. Goście z Kielc zaliczyli trzecią ligową porażkę z rzędu.
2015-12-01, 20:04
Posłuchaj
W pierwszej połowie spotkania Ruchu Chorzów z Koroną Kielce kibice mogli narzekać na tempo gry. Gospodarze mieli przewagę, goście zaś pragnęli robić to, co w obecnym sezonie wychodzi im najlepiej - postawić na zdyscyplinowaną defensywę i kontrataki.
"Niebiescy" dłużej utrzymywali się przy piłce, ale mieli bardzo duże problemy z dojściem do dobrych sytuacji.
Najlepszą okazją miał Cichocki, który po dobrze wykonanym rzucie rożnym doszedł do strzału głową. Na wysokości zadania stanął jednak Zbigniew Małkowski, który wybił piłkę z bramki.
Bramkarz Korony Kielce nie miał nic do powiedzenia w 42. minucie. Kiks w polu karnym gości popełnił Maciej Wilusz, a do piłki dopadł Maciej Iwański, który z bliska strzelił nie do obrony. Była to jego pierwsza bramka w Ruchu Chorzów.
Druga połowa ożywiła spotkanie, od pierwszych minut Korona ruszyła do ataku, momentami obrona chorzowian wyglądała na zagubioną i to bardzo szybko się zemściło. W 49. minucie po dobrze rozegranej akcji z najbliższej odległości Putnocky został pokonany przez Bartłomieja Pawłowskiego, chociaż wydawało się, że zawodnik gości pogubił się przy przyjmowaniu piłki.
REKLAMA
To zmotywowało Ruch do większego wysiłku. Po dobrym dośrodkowaniu Lipskiego z rzutu rożnego bardzo ładną główką w 53. minucie popisał się Mariusz Stepiński, nie dając Małkowskiemu szans na skuteczną interwencję.
Korona próbowała, ale na jej drodze stawał albo dobrze broniący Putnocky albo niezmordowany Martin Konczkowski. Prawy obrońca "Niebieskich" najpierw miał duży udział przy bramce swojej drużyny, a później dwa razy zatrzymywał strzały, które na pewno znalazłyby się w siatce.
Do ostatnich minut trwała zażarta walka, ale po ostatnim gwizdku sędziego jako zwycięzcy schodzili z boiska gospodarze.
Po meczu powiedzieli:
Marcin Brosz (trener Korony): Grę mojego zespołu można rozdzielić na ofensywną i defensywą. W defensywie we wcześniejszych meczach potrafiliśmy wybronić takie sytuacje, po których Ruch zdobył dzisiaj bramki. Wrzutki z boku raczej były neutralizowane przez naszych obrońców. Inne akcje Ruchu były dla nas groźniejsze. Z tych groźniejszych potrafiliśmy wyjść obronną ręką, natomiast dwa razy nie udało się. Jeśli chodzi o ofensywę, to mieliśmy sytuacje w różnych sektorach boiska, ale brakowało ostatniego momentu. Nawet nie podania, bo one były dzisiaj bardzo dobre, ale włożenia piłki do siatki. Brakuje spokoju. Chłodnej głowy. Udało się raz, ale to okazało się za mało, żeby wywieźć punkty z Cichej.
REKLAMA
Waldemar Fornalik (trener Ruchu): Mogę powiedzieć z całą odpowiedzialnością, że to był dla nas bardzo trudny mecz. Wiedzieliśmy, że każdy błąd może nas kosztować utratę bramki. Prowadziliśmy 1:0 i mam pretensje o to, że na początku drugiej połowy straciliśmy bramkę. Od razu mieliśmy sytuację Stępińskiego, której nie wykorzystał, ale po chwili zdobył bramkę głową. Potem niesamowitymi interwencjami ratował nas Martin Konczkowski. Wrócił po kontuzji. Zastanawialiśmy się, czy to nie będzie zbyt duże ryzyko, żeby postawić na niego już w tym meczu. To okazał się jednak bardzo dobry wybór. Smakują te trzy punkty zdobyte z trudnym rywalem. Korona gra na wyjazdach dobrze. Agresywnie. To dobrze zorganizowany zespół.
Ruch Chorzów - Korona Kielce 2:1 (1:0)
Bramki: 1:0 Maciej Iwański (42), 1:1 Bartłomiej Pawłowski (48), 2:1 Mariusz Stępiński (53-głową).
Żółta kartka - Ruch Chorzów: Patryk Lipski. Korona Kielce: Kamil Sylwestrzak, Vladislavs Gabovs.
Sędzia: Paweł Gil (Lublin). Widzów 5 316.
REKLAMA
Ruch Chorzów: Matus Putnocky - Martin Konczkowski, Rafał Grodzicki, Mateusz Cichocki, Michał Koj - Kamil Mazek, Łukasz Surma, Maciej Iwański, Patryk Lipski, Marek Zieńczuk (79. Tomasz Podgórski) - Mariusz Stępiński (84. Michał Efir).
Korona Kielce: Zbigniew Małkowski - Vladislavs Gabovs, Radek Dejmek, Maciej Wilusz, Kamil Sylwestrzak - Tomasz Zając (46. Łukasz Sierpina), Rafał Grzelak (69. Marcin Cebula), Vlastimir Jovanovic, Nabil Aankour (76. Paweł Sobolewski), Bartłomiej Pawłowski - Airam Cabrera.
ps
REKLAMA