Premier League: Fabiański zatrzymał Vardy'ego, ale nie Leicester
Łukasz Fabiański w bramce Swansea zatrzymał Jamiego Vardy'ego na 11 kolejnych meczach ze zdobytym golem, ale jego zespół uległ Leicester City 0:3. Najlepszego strzelca angielskiej ekstraklasy piłkarskiej godnie zastąpił Riyad Mahrez, który popisał się hat-trickiem.
2015-12-05, 18:41
Powiązany Artykuł

Piłka nożna
28-letni Vardy wpisywał się na listę strzelców w każdym ligowym występie od 29 sierpnia. Jego rekordowa w historii Premier League seria rozpoczęła się, gdy w bramce rywali stał Artur Boruc, a zakończyła za sprawą Fabiańskiego.
Polak nie miał jednak powodów do radości, gdyż musiał trzykrotnie wyciągnąć piłkę z siatki. Za każdym razem po strzale Algierczyka Mahreza, który w tym sezonie zdobył już 10 goli.
Leicester, z Marcinem Wasilewskim na ławce rezerwowych, odniosło szóste zwycięstwo w ostatnich ośmiu spotkaniach i z dorobkiem 32 pkt awansowało na pozycję lidera. O dwa punkty wyprzedza Arsenal Londyn, a o trzy obie ekipy z Manchesteru.
Znacznie gorsze nastroje panują w Walii. Swansea w niczym nie przypomina zespołu z poprzednich sezonów, kiedy była groźna dla najlepszych. W sobotę po raz piąty z rzędu nie sięgnęła po trzy punkty i jest 15.
Niespodziewana porażka Manchesteru City
Leicester na prowadzeniu zmieniło Manchester City, który niespodziewanie przegrał na wyjeździe ze Stoke 0:2. Oba gole strzelił Austriak Marko Arnautovic, któremu asystował za każdym razem Szwajcar Xherdan Shaqiri. Wynik ustalono już po kwadransie.
W drużynie gości z powodu kontuzji nie zagrali m.in. Yaya Toure, Sergio Aguero i Vincent Kompany, ale jak wyliczono ofensywny kwartet zespołu trenera Manuela Pellegriniego - Raheem Sterling, Wilfried Bony, David Silva i Kevin de Bruyne - wart jest prawie 230 mln dolarów.
- Zaspaliśmy na początku. Słabo rozpoczęliśmy mecz i później już nie udało się odwrócić jego losów - przyznał bramkarz pokonanych Joe Hart, który podkreślił, że brak kilku podstawowych zazwyczaj graczy nie może być usprawiedliwieniem.
Inaczej ocenił to chilijski szkoleniowiec "The Citizens". - Zostaliśmy z 13 piłkarzami, a jako chyba jedyni uczestniczymy we wszystkich możliwych rozgrywkach. Nie mam praktycznie żadnego pola manewru i zawodnicy mogą odczuwać zmęczenie - zauważył Pellegrini.
Zwycięstwa nie zdołał odnieść w sobotę także drugi zespół z Manchesteru - "Czerwone Diabły" zremisowały na Old Trafford z West Ham United. Gospodarze liczyli na więcej, a marnym pocieszeniem jest dla nich fakt, że nie przegrali po raz siódmy z rzędu.
Potknięcia City i United wykorzystał Arsenal. Londyńczycy pokonali przed własną publicznością Sunderland 3:1 i zostali wiceliderem. Gospodarze objęli prowadzenie w 33. minucie po trafieniu Kostarykanina Joela Campbella. Do przerwy był jednak remis, gdy do własnej bramki wbił piłkę napastnik "Kanonierów" Oliver Giroud. Francuz zrehabilitował się w 63. minucie, kiedy zapewnił Arsenalowi prowadzenie, a rezultat ustalił tuż przed końcowym gwizdkiem sędziego Aaron Ramsey.
W ostatnim sobotnim spotkaniu Chelsea Londyn uległa AFC Bournemouth 0:1. Do bramki gości, po czterech meczach przerwy, wrócił Artur Boruc i przyczynił się do pierwszego od 19 września zwycięstwa beniaminka. Gola zdobył w 82. minucie Glenn Murray.
Katastrofalna forma Chelsea
Obrońcy tytułu po raz kolejny w bieżących rozgrywkach zawiedli. Na Stamford Bridge przegrali połowę z ośmiu pojedynków i obecnie z 15 pkt zajmuje 14. lokatę w tabeli. Zespół z Bournemouth ma dwa punkty mniej i jest 17, plasując tuż przed strefą spadkową.
Tuż po ostatnim gwizdku sędziego media społecznościowe zapełniły się spekulacjami, że był to ostatni mecz Jose Mourinho w roli trenera "The Blues". Niektórzy z komentatorów zastanawiali się, co gorszego musiałoby się stać, żeby Portugalczyk stracił pracę, a jeden z nich swój wpis na Twitterze wykonał odwracając litery, co ma oznaczać, że piłkarski świat w Anglii stanął do góry nogami.
- Nie zasłużyliśmy na porażkę. Nasz rywal myślał niemal wyłącznie o obronie, a mimo to zdołał strzelić gola. Stało się to jednak po wyraźnym błędzie arbitra - ocenił Mourinho.
REKLAMA
man
REKLAMA