Primera Division: Zidane nadzieją Realu Madryt. Wielki piłkarz okaże się wielkim trenerem?

Zinedine Zidane zastąpił na stanowisku trenera Realu Madryt Rafaela Beniteza. Czy legendarny piłkarz "Królewskich" okaże się równie wartościowym szkoleniowcem?

2016-01-05, 14:45

Primera Division: Zidane nadzieją Realu Madryt. Wielki piłkarz okaże się wielkim trenerem?
Zinedine Zidane stanie przed największym wyzwaniem w karierze. Foto: PAP/EPA/VICTOR LERENA

Posłuchaj

Ewa Wysocka o zmianie trenera Realu Madryt (IAR)
+
Dodaj do playlisty

- Najpierw chciałbym podziękować klubowi, a także Panu Prezydentowi, za szansę poprowadzenia tego zespołu. Real Madryt to najlepsza drużyna na świecie z najlepszymi kibicami. Będę starał się zrobić wszystko co możliwe, by zakończyć sezon z wygranym trofeum. Wyciągnę najlepsze cechy ze wszystkich piłkarzy i mam nadzieję, że wszystko pójdzie zgodnie z planem. Jutro będę z zespołem i zabierzemy się do pracy - tak brzmiały piewsze zdania Zidane'a w roli trenera Realu Madryt.

"Kronika zapowiedzianej śmierci"

Wydaje się, że wszyscy odetchnęli z ulgą. Praca Rafy Beniteza wisiała na włosku od dłuższego czasu. Samo zatrudnienie go było błędem władz klubu - pierwszym z nich było już zrezygnowanie z Carlo Ancelottiego.

Hiszpański szkoleniowiec nie był ulubieńcem mediów, nie przypadł też do gustu piłkarzom, nie mając jednocześnie charyzmy wystarczającej do tego, by ich sobie podporządkować. Po każdym potknięciu zespołu zbierał gromy, dobre wyniki traktowano tak, jak traktuje się je w przypadku drużyny tego kalibru - jako normalność.

Mało kto miał jednak złudzenia, że Benitez będzie w stanie przebić się przez mur, który został przed nim postawiony. W konfrontacji z innymi menedżerami "Królewskich", jego osiągnięcia wyglądały wyjątkowo blado. 

- To była kronika zapowiedzianej śmierci. Wszyscy się spodziewali, że Rafael Benitez zostanie zwolniony. Od początku nie wzbudzał entuzjazmu w kibicach. Później okazało się, że nie dogaduje się z piłkarzami i na koniec przestał w niego wierzyć prezes, który sam podejmuje wszystkie decyzje. Zidane to ogromny przeskok, ale w tej sytuacji Francuz był jedyną opcją - tak Mirosław Trzeciak skomentował zwolnienie z Realu Madryt Rafaela Beniteza.

Zidane szykował się do swojej roli od dłuższego czasu, jednak nie można mówić o tym, by miał przesadny komfort przy obejmowaniu posady, o której musiał marzyć przez lata. 

Nowy Guardiola?

To temat numer jeden w hiszpańskiej prasie, Francuz zdominował okładki gazet nie tylko w hiszpańskiej prasie. Wszystkie posunięcia Zidane'a będą pod czujnym okiem mediów, jednak jak na razie dominuje ciekawość. Wydaje się też, że będzie mógł liczyć na życzliwe przyjęcie. Kibice na Santiago Bernabeu mają go za gracza wybitnego, który oddał ich drużynie serce. Dla nich to naturalny, kolejny krok, który musiał w końcu nastąpić.

Na pewno spotka się z dużo lepszym przyjęciem przez szatnię zespołu, głównie z racji swoich osiągnięć jako zawodnik. Benitez nie mógł w tym aspekcie pochwalić się niczym, Zidane do dziś przez wielu stawiany jest za wzór. Drużyna ma jednak spore problemy. Prezentowała beznadziejną formę z silniejszymi hiszpańskimi zespołami (tylko 2 remisy w starciach z Barceloną, Atletico, Villareal, Sevillą i Valencią), do tego dochodzą problemy z prawem Karima Benzemy i Jamesa Rodrigueza, odpadnięcie w kompromitujący sposób z Pucharu Króla. Wreszcie forma Cristiano Ronaldo, który nie wydaje się być liderem zwłaszcza wtedy, gdy trzeba wziąć na siebie odpowiedzialność. To na pewno nie będzie spacerek. 

Promocja Zidane'a nasuwa momentalnie oczywiste porównanie z Guardiolą. Real chce znaleźć swoją wersję szkoleniowca i widzi go właśnie w osobie Zidane'a. Hiszpański szkoleniowiec także zaczynał swoją karierę od trenowania drugiej drużyny, szlifował swój warsztat i korzystał z pomocy szkoleniowców prowadzących "Dumę Katalonii". Później stworzył kręgosłup zespołu, którym obecnie dysponuje Luis Enrique. Kiedy uznał, że jego misja jest skończona, zrobił sobie przerwę od futbolu, by po niecałym roku przejąć Bayern Monachium. 

Zinedine Zidane był asystentem Carlo Ancelottiego w sezonie, kiedy Włoch poprowadził Real do zwycięstwa w Lidze Mistrzów. Jeśli był pilnym uczniem, to na pewno zaprocentuje. To, czego nauczył się podczas prowadzenia trzecioligowej Castilli i tak będzie musiało zostać dostosowane do tego, że Francuz będzie miał pod sobą kilkanaście gwiazd światowej piłki, a nie młodych zawodników na dorobku.  

Źródło: Press Focus/x-news

Gorzki koniec kariery i skok na głęboką wodę

Jeden z największych graczy ostatnich kilku dekad, który zdobył wszystko, co było możliwe do zdobycia. Karierę kończył w atmosferze skandalu. Był najlepszym graczem mistrzostw świata w 2006 roku, wrócił do reprezentacji, by poprowadzić ją do jeszcze jednego zwycięstwa, które miało być zwieńczeniem całej jego piłkarskiej drogi. Wcześniej rozegrał już ostatni mecz dla Realu Madryt, kolejny wielki sukces reprezentacji był ostatnim celem, który pozostał do zrealizowania. 

Zawieszać buty na kołku jako złoty medalista mistrzostw świata? Taki był plan 34-letniego wówczas Francuza. I wszystko szło jak po myśli, Francja wygrywała kolejne mecze, Zidane czarował. W finale czekali Włosi. Zidane zdobył gola, mógł też zdobyć drugiego, ale Gianluigi Buffon fenomenalnie obronił jego strzał głową. Regulaminowy czas gry zakończył się wynikiem 1:1. 

110. minuta dogrywki przeszła do historii piłki nożnej jako jeden z najbardziej szokujących, absurdalnych i tragicznych mundialowych momentów. Sprowokowany przez Marco Materazziego Zidane po jednej z akcji odwrócił się i zaszarżował na Włocha, uderzeniem głową zwalając go z nóg. 

Czerwona kartka, zejście do szatni. Po drodze kapitan Francuzów mijał Puchar Świata. Tego dnia "Trójkolorowi" przegrali po rzutach karnych. Być może, gdyby Zidane był w stanie powstrzymać nerwy, stałoby się inaczej. 

Źródło: YouTube/Sheik124

We wtorek zawodnicy pierwszy raz będą trenować pod okiem nowego szkoleniowca. Rzucony na głęboką wodę, ale mający za sobą wsparcie kibiców, piłkarzy, którym sam często pomagał w trudnych momentach. Kariera zawodnicza Zidane'a była fascynująca. Potrafił zachwycać miliony swoją wirtuozerią, miał unikalny styl, niemożliwy do skopiowania. W Cannes, Monaco, Juventusie i Realu porywał kibiców. 

Teraz jednak stanie po drugiej strony barykady, a byli wybitni piłkarze nie zawsze są wybitnymi trenerami. Wystarczy wspomnieć Diego Maradonę, Marco van Bastena, Lotthara Mattheusa czy Cristo Stoiczkowa. Udało się za to Pepowi Guardioli, Ronaldowi Koemanowi czy Carlo Ancelottiemu. Do której grupy dołączy Zidane? To pytanie pozostanie bez odpowiedzi jeszcze przez jakiś czas. 

Francuz na pewno ma jednak świadomość, jakie oczekiwania będą na nim ciążyć. W Realu Madryt nie wystarczy być przyzwoitym czy dobrym. Przy ambicjach klubu będzie musiał wskoczyć od razu na najwyższą półkę. 

Paweł Słójkowski, PolskieRadio.pl

Polecane

Wróć do strony głównej