Ekstraklasa: Górnik Zabrze - Ruch Chorzów. "Niebiescy" triumfują w Wielkich Derbach Śląska

Górnik Zabrze przegrał z Ruchem Chorzów 0:2 w 105. Wielkich Derbach Śląska na otwarcie swojego stadionu w obecności kompletu własnych kibiców.

2016-02-21, 20:21

Ekstraklasa: Górnik Zabrze - Ruch Chorzów. "Niebiescy" triumfują w Wielkich Derbach Śląska
Mecz Górnik Zabrze - Ruch Chorzów . Foto: PAP/Andrzej Grygiel

Posłuchaj

Opinie po Wielkich Derbach Śląska zebrał Tadeusz Musioł (Kronika Sportowa/Jedynka)
+
Dodaj do playlisty

Powiązany Artykuł

piłka nożna 1200 F.jpg
Ekstraklasa

Zabrzanie przystępowali do spotkania z lokalnym rywalem jako ostatni zespół tabeli, toteż oczekiwania zgromadzonych na trybunach ich sympatyków były oczywiste. Fani "Niebieskich" od dawna na wyjazdowe mecze do Zabrza nie jeżdżą, więc nie mieli okazji obejrzeć premiery nowego stadionu.

Mecz "zapowiedziała" znana w przeszłości spikerka telewizyjna Krystyna Loska, podobno przynosząca szczęście zabrzanom. "Zagrajcie, jak koledzy z dawnych lat" - zachęcała. Wielu z nich zasiadło na trybunach. Obecni byli też m.in. prezes PZPN Zbigniew Boniek i selekcjoner reprezentacji Adam Nawałka.

Jak należało się spodziewać, gospodarze przystąpili od początku do szturmu. Kilka razy zagrozili bramce Ruchu. Najlepszą okazję 14. minucie zmarnował Paweł Widanow, który przegrał pojedynek sam na sam z Matusem Putnockym.

Po 25 minutach emocje na murawie nieco opadły, za to kibice Górnika urządzili mały pokaz pirotechniczny, który zaowocował krótką przerwą w grze z powodu zadymienia.

Chorzowianie bardzo uważnie się bronili, od czasu do czasu zapuszczając się pod pole karne rywali. Po "główce" Mariusza Stępińskiego pewnie bronił Radosław Janukiewicz, potem żadnego niebezpieczeństwa pod bramką Górnika nie było. Aż do ostatniej akcji przed przerwą. Po rzucie rożnym Tomasz Podgórskiego i zgraniu Michała Koja piłkę z bliska do siatki wpakował głową Paweł Oleksy. Obrońca Ruchu zdobył też jedynego gola we wrześniowym pojedynku tych drużyn w Chorzowie.

Goście z impetem zaczęli drugą połowę i dwa razy w tarapatach znalazł się Radosław Janukiewicz.

Po paru minutach do przodu ruszyli też zabrzanie i mecz nabrał derbowych "rumieńców". Na krótko, bo potem groźniejsi byli goście. W 58. minucie mogło być 0:2, ale bramkarz zabrzan wygarnął piłkę spod nóg rozpędzonego Stępińskiego. "Niebiescy" poszli za ciosem i sześć minut później w ostatniej chwili zablokowany został w polu karny składający się do strzału Kamil Mazek.

Kibicom gospodarzy taka gra ich ulubieńców się nie podobała, czemu dali wyraz gwizdami. Poderwało to zabrzan do ataku, a ich trener wpuścił na boisko Macieja Korzyma i Michała Janotę.

Nie pomogło to zespołowi Leszka Ojrzyńskiego. Stępiński z Mazkiem wyprowadzili kontrę. Pierwszy asystował, drugi strzelił i było 0:2. Piłkarze Ruchu zapowiadali, że będą chcieli zepsuć rywalom święto związane z otwarciem stadionu. I udało się im to.

Schodzący do szatni gospodarze zostali pożegnali z trybun w sposób mało parlamentarny.

Wielkie Derby Śląska zostały rozegrane po raz 105. Ruch wygrał po raz 29. Górnik ma 41 zwycięstw, a 35 spotkań kończyło się remisami. Budowa zabrzańskiego stadionu - z kilkumiesięczną przerwą - trwała od 14 września 2011 roku. Pierwotnie trzy trybuny na 24 tys. miejsc miały być gotowe w kwietniu 2013 r.

Cały czas czynna była tylko stara trybuna - oddana do użytku razem z poprzednim obiektem 2 września 1934 roku. Nie została zburzona, a piłkarze 14-krotnego mistrza Polski nie musieli się "wyprowadzać" ze swojej areny. Mogła pomieścić 3 tysiące kibiców. W niedzielę zasiedli na niej dziennikarze i... siedem górniczych orkiestr dętych. Latem pojemność widowni wzrosła najpierw do 5,5 tys, potem do 8,5 tys.

Mecze Górnika z Ruchem określane jako Wielkie Derby Śląska ekscytują kibiców obu zespołów. W latach 2008-09 rozgrywane na Stadionie Śląskim, kiedy chorzowianie byli gospodarzami, gromadziły 40-tysięczną publiczność.

Po meczu powiedzieli:

Waldemar Fornalik (trener Ruchu): Mówiłem, że ważne będzie by emocje nie wzięły góry nad rozsądkiem i potwierdziliśmy to na boisku. Chcieliśmy grać w piłkę, prowadziliśmy grę. Szczególnie druga połowa była w naszym wykonaniu równa. Myślę, że wygraliśmy zasłużenie. Mecz miał wielki ciężar gatunkowy. Duże były oczekiwania kibiców obu zespołów. Drużyna udźwignęła presję i pokazała dobrą piłkę. Paweł Oleksy w drugich, kolejnych derbach strzelił bardzo ważną bramkę i dopóki będzie w Ruchu, to na mecze z Górnikiem wypada zaczynać ustalanie składu od niego. Czasami jest coś takiego, że dany zawodnik częściej strzela konkretnemu rywalowi, a zwykle dotyczy to piłkarzy ofensywnych.

Leszek Ojrzyński (trener Górnika): Dla nas to fatalny wieczór. Musimy przełknąć gorzką pigułkę. Ciężko się z tym pogodzić. Wiemy jak ważny był to mecz dla zabrzańskiej społeczności. Mieliśmy postawić kropkę nad i, a kompletnie zawiedliśmy. Od początku gra nam się nie kleiła. Nerwowo weszliśmy w ten mecz, a rywale grali z większą swobodą. Moment braku koncentracji w końcówce pierwszej połowy kosztował nas stratę gola po rzucie rożnym. W drugiej połowie wyszliśmy z innym nastawieniem, mieliśmy optyczną przewagę, ale narażaliśmy się na kontry. Po jednej z nich straciliśmy drugą bramkę. Nic nie powiedziałem piłkarzom po meczu, bo w takiej sytuacji można powiedzieć za dużo. W poniedziałek czeka nas analiza spotkania. Wszyscy są świadomi, że zawiedli. Podziękowania należą się kibicom za doping do końca, a my się dziś nie spisaliśmy

Górnik Zabrze - Ruch Chorzów 0:2 (0:1)

Bramki: 0:1 Paweł Oleksy (45+2-głową), 0:2 Kamil Mazek (80).

Żółta kartka - Górnik Zabrze: Paweł Widanow, Mariusz Magiera, Roman Gergel. Ruch Chorzów: Michał Koj.

Sędzia: Tomasz Kwiatkowski (Warszawa). Widzów 24 563.

Górnik Zabrze: Radosław Janukiewicz - Paweł Widanow, Ołeksandr Szeweluchin, Adam Danch, Mariusz Magiera - Roman Gergel, Radosław Sobolewski (73. Michał Janota), Łukasz Madej (73. Maciej Korzym), Aleksander Kwiek, Sebastian Steblecki (46. Paweł Golański) - Jose Kante Martinez.

Ruch Chorzów: Matus Putnocky - Martin Konczkowski, Rafał Grodzicki, Michał Koj, Paweł Oleksy - Kamil Mazek (89. Łukasz Hanzel), Łukasz Surma, Maciej Iwański, Patryk Lipski, Tomasz Podgórski (76. Marek Zieńczuk) - Mariusz Stępiński (90+2. Michał Efir).

man

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej