Primera Division: Ronaldo problemem Realu Madryt? Zidane wciąż wierzy w największą gwiazdę
- Gdyby wszyscy grali na moim poziomie, to prowadzilibyśmy w lidze - Cristiano Ronaldo przeprasza za te słowa, wypowiedziane po porażce Realu w derbach Madrytu. Portugalczyk to zarazem największy piłkarz "Królewskich" i ten, z którym jest najwięcej problemów.
2016-03-02, 17:27
Podopieczni Zinedine'a Zidane'a tracą po przegranych 0:1 derbach Madrytu już 9 oczek do prowadzącej Barcelony. Dla wszystkich jest już praktycznie jasne, że pora żegnać się z marzeniami o tytule. Real będzie bił się o wygraną w Lidze Mistrzów, ale ten sezon jest jak dotąd bardzo zły - właściwie w każdym aspekcie.
Poniżej oczekiwań są wyniki sportowe, gromy zbierał Rafa Benitez, uznawany za głównego winowajcę tego, że największy rywal odskoczył w tabeli. Wiele do życzenia pozostawiała forma przynajmniej kilku zawodników, swoje żniwo zbierały też kontuzje, wykluczając z gry tych, którzy stawali na wysokości zadania. Tradycyjnie już nie brakowało krytyki Florentino Pereza i zarządu klubu. Ronaldo także dokładał swoją cegiełkę, bo przecież wiele mówiło się o konflikcie z byłym już szkoleniowcem. Wydawało się, że Zidane ma szansę wykrzesać z zespołu coś więcej, ale widocznie napięcie wcale nie zmalało tak bardzo, jak wydawało się podczas patrzenia z boku na sytuację w obozie "Królewskich". Francuz szybko pokazał też, że nie jest cudotwórcą - być może sprawdzi się w roli szkoleniowca, jednak na pewno potrzebuje na to czasu. Musi też zastanowić się nad tym, jak ma wyglądać jego drużyna w przyszłym sezonie, który prawdopodobnie będzie kluczowy dla jego przyszłości.
Stwierdzenie Ronaldo po przegranych sobotnich derbach z Atletico, że gdyby cały zespół grał na jego poziomie, Real przewodziłby tabeli Primera Division, wprawiło w konsternację kibiców. To było za dużo nawet jak na niego, znanego z dążenia do perfekcji i momentami chorobliwej wręcz ambicji. Choć z drugiej strony to jednak te cechy sprawiły, że od dekady utrzymuje się w ścisłej czołówce najlepszych zawodników świata. Cena, którą musi za to płacić, jest jedna wysoka i na pewno nie można określić go mianem zawodnika, z którym współpraca należy do rzeczy łatwych.
Słowa Portugalczyka wywołały burzę w Hiszpanii. Sam zainteresowany co prawda sprostował swoją wypowiedź w rozmowie z dziennikiem "AS", tłumacząc, że chodziło mu o zawodników, którzy są kontuzjowani i wszystko, co powiedział, dotyczyło dyspozycji fizycznej kolegów z drużyny.
REKLAMA
Źródło: Press Focus/x-news
Dziennikarze postanowili w związku z tą niefortunną wypowiedzią sprawdzić, jak wyglądałaby drużyna złożona z samych "Ronaldos". Statystyki są dla największej gwiazdy Realu bezlitosne. Pod adresem Portugalczyka pada coraz więcej zarzutów dotyczących tego, że hurtowo strzela bramki słabym rywalom, jednak jego osiągnięcia przeciwko mocnym zespołom pozostawiają dużo do życzenia. W obecnym sezonie gole CR7 zapewniły Realowi zaledwie 5 punktów. Do tego dochodzą rzuty karne, w których nie jest perfekcyjny, a także rzuty wolne, stanowiące coraz mniejszy powód do zmartwienia dla bramkarzy rywali.
22 gole w 26 meczach tego sezonu wciąż robią wrażenie, ale w meczach z silniejszymi zespołami Primera Division do siatki trafiał właściwie tylko w starciu z Celtą Vigo, która świetnie zaczęła rozgrywki. W starciach z Atletico, Barceloną, Villarealem czy Sevillą nie tylko nie strzelał, ale nawet nie asystował.
Plotki dotyczące transferu i tego, że Ronaldo opuści Real prawdopodobnie znów będą huczeć latem, kiedy otworzy się okienko transferowe. Styl Ronaldo zmieniał się przez ostatnie lata, jednak władze klubu będą musiały zastanowić się, czy będą chciały budować zespół wokół niego.
REKLAMA
W tym momencie "Królewscy" przegrywają z Barceloną, ich notowania nie są tak mocne i eksperci nie widzą w nich zespołu, który będzie w stanie rzucić wyzwanie "Dumie Katalonii". Jeśli drużyny trafią na siebie w Lidze Mistrzów, będziemy świadkami kolejnego wielkiego starcia, ale faworyt takiego dwumeczu (lub finału) byłby na tę chwilę właściwie tylko jeden. Problemy nawarstwiają się, a Portugalczyk nie pomaga w tym, by je zażegnać - można powiedzieć, że jest wprost przeciwnie.
W poniedziałek przed treningiem CR7 miał przeprosić wszystkich zawodników, a Zinedine Zidane podkreślił, że problem został rozwiązany.
- To wszystko jest już za nami. Wiemy, jak ważny jest Cristiano i wszyscy jesteśmy z nim. Kluczowe jest to, co przed nami, i chcemy iść razem. Musimy patrzeć do przodu, już niedługo wszyscy zawodnicy wrócą po kontuzjach i to jest dla mnie najważniejsze. Musimy wygrywać więcej starć, nie odstawiać nogi. Chcę, żeby piłkarze dawali z siebie 100 procent - mówił trener Realu.
Francuz staje murem za swoim piłkarzem i widać, że wierzy w swoją gwiazdę całym sobą. Konfliktu właśnie z tym piłkarzem byłby dużym ryzykiem, chociaż może zimny prysznic byłby w tym przypadku na miejscu. Wiara Zidane'a może okazać się zgubna. Kibice czekają na wielki Real, dominujący w Europie. Muszą jednak zastanowić się, czy pod wodzą 31-letniego już Ronaldo będzie to jeszcze możliwe.
REKLAMA
Źródło: Press Focus/x-news
Paweł Słójkowski, PolskieRadio.pl
REKLAMA