Łukasz Kruczek definitywnie rozstaje się z Polskim Związkiem Narciarskim. Następcę wybierze Stoch?
Obecny trener polskich skoczków nie będzie w przyszłym sezonie indywidualnym trenerem Kamila Stocha - przyznał prezes PZN Apoloniusz Tajner w rozmowie z "Przeglądem Sportowym".
2016-03-07, 09:41
Posłuchaj
Kamil Stoch o obecnym sezonie rozmawia z Tomaszem Zimochem w audycji "Przy muzyce o sporcie" na antenie radiowej Jedynki (PR1)
Dodaj do playlisty
Obecny sezon w wykonaniu polskich skoczków jest najgorszy, od kiedy trenuje ich Łukasz Kruczek, czyli od 2008 roku. Biało-czerwoni indywidualnie ani razu nie stanęli na podium. Sztuka ta nie udała im się nawet w konkursach w Zakopanem i Wiśle. W prestiżowym Turnieju Czterech Skoczni biało-czerwoni zanotowali najgorszy występ od 16 lat.
O tym, że Kruczek rozstaje się z polską kadrą wiadomo od początku lutego. "Moja decyzja o rezygnacji z prowadzenia reprezentacji Polski po sezonie 2015/16, zapadła nie wczoraj, ale ponad miesiąc temu, a dojrzewała dosyć długo. Nie jest to decyzja Zarządu Polskiego Związku Narciarskiego, tylko moja. Zamiar rezygnacji z prowadzenia kadry narodowej w skokach narciarskich przedstawiłem podczas mistrzostw świata w lotach narciarskich w Kulm prezesowi PZN Apoloniuszowi Tajnerowi" - napisał wówczas w oświadczeniu trener.
Pod wodzą Kruczka Stoch zdobył w 2014 roku w Soczi dwa złote medale olimpijskie i Kryształową Kulę za zwycięstwo w klasyfikacji generalnej. Wywalczył także tytuł mistrza świata w Val di Fiemme (2013). Dlatego też pojawiły się informacje, że szkoleniowiec może zostać indywidaulnym opiekunem skoczka z Zębu. Tym bardziej, że w przeszłości taki układ sprawdził się w duecie Hannu Lepistoe - Adam Małysz. Tym razem takie rozwiązanie nie wchodzi jednak w grę.
Zdanie Stocha decydujące?
- Braliśmy to pod uwagę, ale Łukasz powiedział, że rezygnuje definitywnie - powiedział Tajner na łamach "Przeglądu Sportowego".
REKLAMA
Okazuje się jednak, że podwójny mistrz olimpijski będzie miał duży wpływ na wybór nowego trenera. - Bez niego nic nie zrobimy, to byłoby ucinanie gałęzi na której siedzimy. On musi zaakceptować nowego trenera - wyjaśnia prezes cytowany przez gazetę. Przyznał też, że najbardziej prawdopodobny jest wariant zatrudnienia szkoleniowca zagranicznego.
Do końca obecnego sezonu pozostało pięć konkursów. Dwa indywidualne w najbliższy weekend w Titisee-Neustadt oraz dwa indywidaulne i jeden drużynowy tydzień później tradycyjnie na zakończenie sezonu w Planicy.
bor, "Przegląd Sportowy", PAP
REKLAMA
REKLAMA