Rio 2016: Polska pod wodzą Króla Karola i Piotra Wielkiego rozliczyła się z katem i zagra o finał
- Świętowania nie będzie. Będziemy dalej skromnie przygotowywać się do meczu z Danią. Wierzyliśmy w to, że w końcu nam się może coś udać - powiedział po awansie polskich szczypiornistów do półfinału igrzysk w Rio Adam Wiśniewski, reprezentant Polski.
2016-08-18, 14:45
Posłuchaj
Powiązany Artykuł
Rio 2016: Bielecki i Wyszomirski wysłali Chorwatów do domu. O finał zagramy z Danią
Biało-czerwoni wygrali z Chorwacją 30:27 (18:14) w ćwierćfinale turnieju olimpijskiego w Rio de Janeiro. Awans do półfinału rodził się jednak w bólach, bo pierwsze mecze polskiego zespołu w Rio nie należały do udanych.
Po meczu ćwierćfinałowym Polska - Chorwacja powiedzieli:
Adam Wiśniewski: w końcu zaskoczyły pewne elementy, które ciężko trenowaliśmy. Wcześniej były pytania dlaczego gramy w ten sposób. Cały czas trenowaliśmy ustawienia, ale ciągle tego czegoś brakowało. W końcu trafiliśmy z tym czymś. Od początku byliśmy bardzo skoncentrowani, a przy remisie Chorwaci nas nie przełamali. W pierwszej połowie Piotrek Wyszomirski odbijał bardzo dużo piłek, dlatego było prowadzenie. W drugiej połowie to się trochę zmieniło. Summa summarum wygraliśmy, trzeba się cieszyć. Jesteśmy w tym miejscu, o którym każdy z nas marzył, by być. Brawa dla całego zespołu. Świętowania nie będzie. Będziemy dalej skromnie przygotowywać się do meczu z Danią. Wierzyliśmy w to, że w końcu nam się może coś udać.
Karol Bielecki: udało nam się wykonać plan trenera i z tego się cieszymy. Cieszę się, że udawało mi się trafiać. Sytuacje były, szedłem zdecydowanie i na szczęście trafiałem. Dowieźliśmy prowadzenie do końca. Zagraliśmy bardzo konsekwentnie i mądrze. Tak się złożyło, że akurat ćwierćfinał był najlepszym meczem w naszym wykonaniu w tym turnieju. Na razie się nie podniecamy, bo nic nie mamy. Tych meczów ważnych już było wiele, parę lat już mam, myślę zatem, że jeden z wielu. Spotkanie do wygrania, jak tysiące innych w życiu. Skupiamy się teraz na tym, żeby zrealizować założenia taktyczne. Na szczęście trafiłem z formą, ale w życiu raz jest lepiej, raz gorzej. W Pekinie byliśmy innym zespołem, mieliśmy inne sytuacje. Paru z nas miało wiele lat mniej, teraz mamy większe doświadczenie i piszemy nową historię. Mam nadzieję, że będzie pozytywna. Tak jest w sporcie, że raz jest beznadziejnie, a raz wspaniale. Nie ma żadnego znaczenia, z kim gramy w półfinale. Zadecyduje dyspozycja dnia. Nie czujemy zmęczenia. Myślę, że już teraz moglibyśmy grać kolejny mecz.
Michał Jurecki: udało nam się awansować najpierw do ćwierćfinału i wiedzieliśmy, że to będzie najważniejsze. Wyszliśmy bardzo zmotywowani, a ja kibicowałem im z ławki jak tylko mogłem. Byliśmy bardzo dobrze przygotowani, jeśli chodzi o obronę. Bardzo dużo analizowaliśmy grę przeciwnika, ale także ten mecz, który pół roku temu przegraliśmy w Krakowie w mistrzostwach Europy. Nie mogliśmy popełnić tych samych błędów i to się udało. Plan w ataku został zrealizowany. To nie był jednak dla nas żaden rewanż. Skupialiśmy się tylko na tym, co tutaj. Karol Bielecki rozgrywa wyśmienity turniej, ale to jeszcze nie koniec. Przed nami kolejne ciężkie zawody.
Piotr Wyszomirski (bramkarz): nie wiem, czy to był mecz życia, są jeszcze dwa przed nami. Chciałbym powiedzieć po turnieju, że rozegrałem więcej dobrych meczów niż tylko ten z Chorwacją. Trener uczył nas, byśmy byli cierpliwi i konsekwentni w ataku. Obrona i kontra – to najgroźniejsza broń Chorwatów, a tego było bardzo mało. Moim zdaniem dzięki atakowi wygraliśmy ten mecz. Byłem tak skoncentrowany, że nie pamiętam nawet, co było na meczu. Jesteśmy bardzo doświadczoną drużyną i to, co sobie ustaliliśmy - wychodziło. Nie gubiliśmy też głupich piłek. To była walka o wszystko dla nas. Chcieliśmy być w najlepszej czwórce. Modliłem się przed meczem, w trakcie i prosiłem jeszcze Sławka Szmala, żeby się modlił. Można powiedzieć, że wymodliliśmy to zwycięstwo. Jesteśmy w czwórce, to jest sport, wszystko może się zdarzyć. Teraz mecz z Danią, a to drużyna na pewno świetna technicznie. Musimy zachować zimną głowę. Będziemy na pewno walczyć. Kto nam dawał szansę z Chorwatami? Byli pierwsi w grupie A, pokonali Francuzów jedną bramkę, a wiadomo jak się skończyło. Zobaczyli, że Michał Jurecki się nie rozgrzewa i już w ogóle nas zlekceważyli. A my pokazaliśmy, że bez "Dzidziusia" też potrafimy wygrać.
Mateusz Jachlewski: zagraliśmy bardzo dobre spotkanie, szczególnie w obronie. Wychodzi na to, że forma rośnie na decydujące mecze. W tym turnieju jest wyrównany poziom i bez względu na jakiego przeciwnika byśmy trafili w półfinale będzie bardzo ciężko. Francuzi grają z Niemcami, my z Duńczykami i trudno powiedzieć z kim byłoby lepiej zagrać. Musimy się skoncentrować, bardzo dobrze przygotować, bo mamy mało czasu. Nie wystąpimy w roli faworyta, ale zawsze łatwiej gra się temu słabszemu. To my możemy, oni muszą.
Tałant Dujszebajew (trener): myślę, że wszyscy jesteśmy zadowoleni, ale jeszcze nic takiego nie zrobiliśmy. Oczywiście to sukces, bo jesteśmy w półfinale, ale przed nami kolejne spotkania. Najważniejsze, że od początku uwierzyliśmy, że jesteśmy w stanie z nimi walczyć. Nie zwątpiliśmy w sytuacji, gdy cały czas gonili wynik aż wyszli na prowadzenie. Dobrze zagraliśmy w ataku, dlatego Chorwaci zagrali w obronie 5:1. Widzieli nasze spotkanie ze Słowenią, gdzie nie zagraliśmy dobrze przy płaskiej defensywie i chyba chcieli spróbować tego samego. Zaczął się nowy turniej, nowe marzenia, którym jest zwycięstwo w kolejnym spotkaniu.
REKLAMA
- Wszystko kosztuje nas wiele nerwów. Dania to bardzo doświadczony zespół, wielokrotni mistrzowie, choć dla nich awans do półfinału też jest sukcesem. Mają wielu zawodników, którzy grają w najlepszych klubach świata. Dla nas plan jest prosty – walczyć o każdy kolejny mecz i zwycięstwa. Teraz myślimy tylko o półfinale – zakończył trener .
Przed meczem w głowach naszych reprezentantów były zapewne ostatnie starcia z tym mocnym rywalem. W ostatnich latach w wielkich imprezach biało-czerwoni wygrali z Chorwatami tylko raz - w ćwierćfinale ubiegłorocznych mistrzostw świata w Katarze (24:22).
Szczególnie bolesna dla naszych gladiatorów była porażka w rozgrywanych w Polsce styczniowych mistrzostwach Europy. Wówczas Polacy opuszczali boisko w Krakowie zbici, bo porażka 23:37 nie była zwykłą przegraną. Wtedy biało-czerwoni odpadli z turnieju. W środę w Rio nasza drużyna rozliczyła się z Chorwatami i być może nabrała wiatru w żagle.
Swój mecz półfinałowy Polacy rozegrają w nocy z piątku na sobotę, o 1.30 naszego czasu. Rywalem biało-czerwonych będzie Dania.
REKLAMA
(ah)
REKLAMA