Ligue 1: Mario Balotelli wraca do formy. Szalony Włoch odbuduje się w Nicei?
Mario Balotelli, który w ostatnich latach nie dawał kibicom wielu powodów do zachwytów, stara się przestawić swoją karierę na właściwy tor. Czy wielki potencjał wreszcie przezwycięży niedojrzałość i skłonność do budzenia kontrowersji?
2016-09-23, 15:08
Ile razy Mario Balotelli był już spisywany na straty? W ostatnich latach więcej niż o tym, jak pokazywał swój piłkarski talent, mówiło się o pozaboiskowych przygodach włoskiego napastnika. Czy raczej wspominało się te przygody, bo do napisanych już wcześniej rozdziałów czystego szaleństwa nie dokładał już zbyt wiele, a oprócz zainteresowania klubów malał też medialny zgiełk wokół niego. Teraz zawodnik wydaje się stawać na nogi.
Przekonanie o tym, że jego talent uda się jeszcze spożytkować, pozostawało już chyba tylko w największych zwolennikach jego talentu. Z Manchesterem City rozstawał się w niezbyt dobrej atmosferze, jako ktoś, kto nie do końca sprawdził się na Etihad Stadium. Kapitalne mecze przeplatał wpadkami i brakiem odpowiedzialności, brakowało kogoś, kto potrafiłby do niego trafić i odpowiednio go ukierunkować.
Kiedy był w pełni formy, potrafił grać świetnie, jednak można było odnieść wrażenie, że piłka jest dla niego jedynie dodatkiem do dość ekstrawaganckiego stylu życia. Nie był gotowy na bycie liderem, na wzięcie na siebie ciężaru odpowiedzialności, a pieniądze właścicieli "Obywateli" dawały mu naprawdę szerokie pole do popisu w kwestii pozaboiskowych zagrań. Niekoniecznie tych czystych.
REKLAMA
Z tego okresu pochodzi większa część jego przygód, które podczas gry w Premier League satysfakcjonowały tylko tabloidy i ich czytelników. Napisać, że sytuacje, w których się znajdował, były niecodzienne, to nic nie napisać. Media donosiły o tym, że podczas odpalania fajerwerków w łazience musiał ewakuować się z domu (wszystko skończyło się interwencją strażaków), rzucał rzutkami w juniorów swojego klubu, zrobiono mu zdjęcia, na których był z osobami z kręgu włoskiej mafii. Oprócz tego wjechał samochodem na teren więzienia dla kobiet w Brescii, manifestował swoją sympatię dla AC Milan, grając w barwach Interu. A to tylko część jego przypadków.
Dopóki jednak towarzyszyły temu przebłyski wielkiej gry, kończyło się na finansowych karach. Schody zaczęły się, gdy nastąpiła zniżka formy, która w połączeniu z problemami wychowawczymi spowodowała odsunięcie go na boczny tor. Po transferze do Milanu skusił się na niego Liverpool, wykładając na stół 20 milionów euro i oferując Włochowi ogromną tygodniówkę. Szybko stało się jasne, że "The Reds" mieli żałować tego transferu, a napastnik stał się ciężarem dla klubowego budżetu. Początkowo grał dużo, jednak znalezienie drogi do siatki przychodziło mu dramatycznie trudno. Powrót do Mediolanu także trzeba uznać za niewypał.
Jasne było, że Balotelli nie powinien nigdy rozstawać się z Manchesterem City:
REKLAMA
Gdy prawie przed rokiem Juergen Klopp został trenerem Liverpoolu, w sercach kibiców tego klubu pojawiła się nadzieja na lepsze jutro. Balotelli liczył na drugą szansę, o możliwości powrotu wicemistrza Europy z 2012 roku na Anfield z byłym szkoleniowcem Borussii rozmawiał agent piłkarza, Mino Raiola.
Okazało się jednak, że wszystko znów poszło nie tak, co zaowocowało wzajemnymi oskarżeniami i konfliktem trenera z zajmującymi się interesami piłkarza Raiolą.
Źródło: x-news
W międzyczasie został brutalnie sprowadzony na ziemię przez trenera reprezentacji Włoch Antonio Contego. Napastnik Milanu zaraz po losowaniu grup finałowych piłkarskich mistrzostw Europy postanowił opublikować na Instagramie zdjęcie przedstawiające rozkład grupy E. Oprócz Włoch, znalazły się w niej reprezentacje Belgii, Szwecji oraz Irlandii.
REKLAMA
- Nie mogę się doczekać - tak podekscytowany piłkarz podpisał udostępnioną grafikę. Zapał Balotellego szybko jednak ostudził selekcjoner ekipy Azzurri.
- Nie może się doczekać... czego? Gry na mistrzostwach czy oglądania ich w telewizji? To, czy zagra, zależy wyłącznie od niego. Musi zasłużyć na powołanie, tak samo jak pozostali piłkarze - powiedział Conte. To, co robił na boisku, okazało się jednak niewystarczające i trener nie zdecydował się zabrać go na turniej.
Coraz mniej klubów było chętnych na pozyskanie snajpera. Ze starań o piłkarza, któremu niegdyś wróżono wielką karierę, zrezygnował między innymi Besiktas.
- Nie mam o nim dobrej opinii. Nigdy nie usłyszałem na jego temat czegoś pozytywnego - powiedział Senol Guenes, trener tureckiej ekipy. W dwóch ostatnich sezonach w lidze strzelił zaledwie gola. Rękę do piłkarza wyciągnął francuski klub OGC Nice.
REKLAMA
W ubiegłym sezonie zespół pokazał się z bardzo dobrej strony, a najważniejszą rolę odegrał w tym Hatem Ben Arfa, który także znalazł się na poważnym zakręcie swojej kariery. Francuz zaliczył wyśmienite występy, co otworzyło mu drogę do wielkiego PSG.
26-letni Balotelli chce pójść jego drogą. W trzech rozegranych w Nicei meczach jego statystyki ligowe już są lepsze niż te uzyskane w Liverpoolu. W swoim debiucie przeciwko Marsylii Włoch strzelił dwa gole, w tym jednego z rzutu karnego.
W spotkaniu z Monaco dołożył kolejne dwa trafienia. Przez cały okres gry na Anfield napastnik w lidze trafił do bramki zaledwie raz.
REKLAMA
Tak samo było w Milanie, w którym Balotelli spędził poprzedni sezon w ramach wypożyczenia.
Czy oglądamy właśnie wznowienie dobrze zapowiadającej się kariery? Pamiętając występy Balotellego choćby na Euro 2012, można żałować zmarnowanego czasu, podejmowania złych decyzji i zaprzepaszczonych szans, by wpisać się w poczet piłkarzy z naprawdę najwyższej półki.
Jeśli Włoch będzie w stanie skupić się wyłącznie na grze, może okazać się, że nie powiedział jeszcze ostatniego słowa.
Źródło: x-news/Press Focus
REKLAMA
Paweł Słójkowski, PolskieRadio.pl
REKLAMA