Anita Włodarczyk czuje się okradziona przez Tatianę Łysenko

2016-10-12, 11:51

Anita Włodarczyk czuje się okradziona przez Tatianę Łysenko
Anita Włodarczyk. Foto: Wikipedia/Erik van Leeuwen - http://www.erki.nl/

- Tatiana Łysenko mnie okradła, ale podejrzewałam to od dawna. Cieszę się, że przeszłam po raz kolejny do historii, bo chyba nikt w ciągu dwóch miesięcy nie zdobył dwóch złotych medali olimpijskich - powiedziała rekordzistka świata w rzucie młotem Anita Włodarczyk.

Zawodniczka warszawskiej Skry we wtorek wieczorem dostała informację, że Łysenko (obecnie po mężu Biełoborodowa) została pozbawiona złotego medalu igrzysk w Londynie. Cztery lata temu w stolicy Wielkiej Brytanii Włodarczyk przegrała tylko z Rosjanką, co oznacza, że to ona zostanie uznana mistrzynią olimpijską.


Powiązany Artykuł

Anita Włodarczyk i Tatiana Łysenko 1200
Doping Rosjanki. Włodarczyk ze złotem

- Nie jestem zaskoczona takim obrotem spraw. Już na przełomie maja i czerwca zadzwonił do mojego menedżera rosyjski agent sportowy i powiedział, że w mediach pojawiają się informacje o zażywaniu przez Tatianę niedozwolonych środków. Tak naprawdę od tego momentu czekałam tylko na potwierdzenie - przyznała rekordzistka globu.

Włodarczyk od dwóch lat zdominowała rzut młotem. W sierpniu wywalczyła w Rio de Janeiro złoty medal olimpijski. Rok wcześniej została w Pekinie mistrzynią świata. Jest także rekordzistką globu.

- Teraz znowu przeszłam do historii, bo nie wiem, czy komuś udało się w ciągu dwóch miesięcy wywalczyć dwa złote medale olimpijskie - śmiała się.

REKLAMA

Scenariusz się powtarzał

Podopieczna Krzysztofa Kaliszewskiego już w 2012 roku podejrzewała, że Łysenko może brać niedozwolone środki. Rosjanka nie tylko triumfowała w Londynie, ale zdobyła złoto także rok później w mistrzostwach świata w Moskwie.

- W obu przypadkach scenariusz był tak sam. Tatiana dwa miesiące przed główną imprezą ogłaszała, że jest kontuzjowana i znikała. Gdzie? Tego nie wiem. Potem przyjeżdżała na zawody docelowe i… rzucała parę metrów dalej. Parę tygodni później startowała w Warszawie w Memoriale Kamili Skolimowskiej i już takich wyników nie robiła - opowiadała Włodarczyk.

31-letnia lekkoatletka uważa, że doping u Łysenko został wykryty wcześniej, ale sprawę zatuszowano. - Wydaje mi się, że niektóre osoby wiedziały o tym, że Tatiana bierze niedozwolone środki. Pewności oczywiście nie mam. Po igrzyskach w Londynie myślała, że się udało i rok później zrobiła to samo - dodała.

Włodarczyk jest zadowolona, że sprawiedliwości stała się zadość, ale żałuje, że stało się to dopiero po czterech latach. - Śmiało mogę powiedzieć, że Łysenko mnie okradła. To, co zrobiła, jest oszustwem - powiedziała wprost urodzona w Rawiczu zawodniczka.

REKLAMA

Press Focus/x-news

bor

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej