Bundesliga: Julian Nagelsmann robi furorę. Najmłodszy trener w historii zachwyca piłkarskie Niemcy
29 lat to wiek, w którym większość piłkarskich trenerów dopiero przygotowuje się do tego, by rozpocząć wielką karierę. Julian Nagelsmann jeszcze przed trzydziestką robi prawdziwą futorę w jednej z najlepszych lig świata. Pod jego wodzą Hoffenheim jest w czubie Bundesligi.
2016-10-27, 16:00
Jakie znaczenie w zawodzie trenera piłkarskiego ma wiek? Teoretycznie nie ma żadnych ograniczeń, w praktyce jednak rzadko ogląda się sytuację, w której szkoleniowiec na boisku dyryguje starszymi od siebie piłkarzami - i to wcale nie są ewenementami, przeżywającymi którąś z kolei piłkarską młodość.
Droga do tego, by w ogóle mieć możliwość prowadzenie któregoś z liczących się zespołów renomowanych lig jest zresztą trudna, kosztowna i wymagająca, a to wszystko razem wzięte bardzo często jest przeszkodą nie do przeskoczenia. Można wiedzieć o piłce wszystko, można mieć niesamowite predyspozycje, jednak bez walki o kolejne licencje nigdy nie dostanie się swojej szansy.
Julian Nagelsmann nie jest człowiekiem, który lubił marnować swój czas. Piłkarską karierę zakończył w wieku zaledwie 20 lat, występował w młodzieżowych drużynach TSV 1860 Monachium, potem spróbował swoich sił w FC Augsburg. Tam odniósł poważną kontuzję kolana, po której nie wrócił już na boisko.
Piłkarzem nie był zresztą rewelacyjnym. Można zastanawiać się, ilu zawodników potrafi wejść na najwyższy poziom, a ilu na zawsze zatrzymuje się gdzieś na peryferiach futbolu, a w jego przypadku wydaje się, że bliżej było tej drugiej opcji.
REKLAMA
Młody zawodnik nie zrezygnował z futbolu, obrał jedynie inną drogę. Nie zobaczymy go strzelającego, dryblującego czy popisującego się skutecznymi interwencjami w obronie. Będziemy za to oglądać jego drużyny, które na boisku będą starały się realizować to, co urodzi się w głowie menedżera. Pobyt w Augsburgu był niezwykle ważny, ponieważ był to Augsburg prowadzony przez Thomasa Tuchela, obecnego szkoleniowca Borussii Dortmund, który na pewno mógł być dla niego wzorem pod wieloma względami.
Zaczynał od rozpracowywania rywali Augsburga, by przejść do roli asystenta w młodzieżowych zespołach. Potem na krótko wrócił do TSV, ale najważniejszy krok zrobił, kiedy trafił do Hoffenheim. Najpierw asystował, potem przejął zespół do lat 19. To, że jest utalentowany, nie było żadną tajemnicą - wystarczy wspomnieć o tytule mistrzowskim jego drużyny do lat 19 w sezonie 2013/14 i grze o tytuł w kolejnym.
Nic dziwnego, że interesował się nim Bayern Monachium. Niemiecki hegemon mocno zabiegał o to, by ściągnąć do siebie szkoleniowca (miał poprowadzić ekipę do lat 23), ten jednak nie był zainteresowany - miał świadomość tego, że z Badenii-Wirtembergii droga do Bundesligi będzie po prostu krótsza. Spotkał się z Karlem Hainzem-Rummenigge i Matthiasem Sammerem, pochlebnie wyrażał się o nim Pep Guardiola. Wydaje się jednak, że decyzja zapadła już wcześniej i, jakkolwiek by to nie zabrzmiało, to nie on poszedł na rozmowy z jednym z najlepszych klubów świata z wielkimi nadziejami i niepokojem dotyczącym tego, czy jest godnym kandydatem. W tym momencie wychodzi na to, że bawarskiej stronie zależało bardziej.
REKLAMA
Nagelsmann jeszcze na początku tego roku uchodził za obiecującego trenera, który miał dopiero dostać swoją szansę i spokojnie budować swoją karierę. Władze Hoffenheim planowały powierzyć mu zespół przed obecnym sezonem, by mógł przygotować drużynę do sezonu, stawiając kolejny krok w drodze do piłki na najwyższym poziomie.
Thomas Tuchel To chcący się uczyć i ciężko pracujący trener, w młodzieżowej piłce miał niezwykłe sukcesy. Cieszę się, że znalazł się w tym miejscu i wierzę w niego
Plany musiały jednak ulec zmianie - dramatyczna sytuacja w tabeli i wizja degradacji z Bundesligi zmusiły włodarzy do zdecydowanych kroków i hazardowej zagrywki. Ale ryzyko opłaciło się - Nagelsmann objął zespół w lutym, zostając najmłodszym trenerem w historii rozgrywek. I utrzymał go w elicie - w 14 meczach zanotował 7 zwycięstw, 2 remisy i 5 porażek. Średnia zdobycz stanęła na poziomie 1,64 punktu, co jak na kandydata do spadku jest wynikiem więcej niż dobrym.
Presja, która działa w walce o utrzymanie, jest ogromna i wielu było zaskoczonych, że szkoleniowiec właściwie bez żadnego doświadczenia był w stanie ją udźwignąć.
Julian Nagelsmann Pracuję jak piekarz - mieszam składniki, a to co powstało, wstawiam do pieca. I patrzę, co z tego wyjdzie
Od chwili, kiedy Nagelsmann przejął Hoffenheim, tabela Bundesligi (biorąc pod uwagę wszystkie mecze), prezentuje się następująco:
REKLAMA
W tym momencie Hoffenheim, po kapitalnym meczu w weekend, kiedy ograło Bayer Leverkusen, znajduje się na czwartej pozycji w lidze, tracąc tylko cztery punkty do prowadzącego Bayernu, przy prawdziwej przepaści jeśli chodzi o piłkarski potencjał i zaplecze, na które może liczyć trener. Ekipa Nagelsmanna nie poniosła jeszcze porażki.
Czy od czasu, kiedy 29-latek zasiadł za sterami, w zespole doszło do rewolucji? Jeśli chodzi o personalia, nic z tych rzeczy, bo większość wykonawców pozostała na miejscu. Klub stracił w letnim okienku transferowym (wydawałoby się) niezastąpionego Kevina Vollanda, ale dziurę po nim wypełnia Andrej Kramarić, który najpierw był wypożyczony z Leicester City, a teraz na stałe dołączył do drużyny i odpłaca się golami i asystami. Wśród transferów trudno jednak znaleźć prawdziwe hity. Kerem Demirbay, Lukas Rupp czy Kevin Vogt to nie piłkarze, którzy rozgrzewaliby kibiców do białości.
Tyle tylko, że szkoleniowiec potrafił wyciągnąć z teoretycznie przeciętnych zawodników znacznie więcej niż ci, którzy wcześniej ich prowadzili. Cała Bundesliga jest pod wrażeniem tego, jak Nagelsmann potrafi zarządzać swoimi ludźmi i jak szybko zdobył ich zaufanie, inspirując ich i motywując we właściwy sposób. Czas, który jest w zespole, przyniósł olbrzymi postęp w grze, czemu nie sposób zaprzeczyć.
REKLAMA
Zaledwie 23 mecze wystarczyły do tego, by mówić o narodzinach gwiazdy na trenerskiej ławce, która wkrótce może pójść w ślady Juergena Kloppa czy Thomasa Tuchela, którzy przecież także są młodzi jak na szkoleniowców. Potrafi się dostosowywać, Hoffenheim nie jest drużyną, która gra schematycznie i łatwo można ją rozgryźć.
Oczywiście, przed Nagelsmannem zostało jeszcze wiele pracy, jest przed nim ogromna ilość meczów, które będą kształtować go jako szkoleniowca, dostarczać materiału do analizy i sprawiać, że będzie się rozwijał. Kiedy niewielki klub, w którym wielu widzi tylko kaprys bogatego właściciela, Dietmara Hoppa, stanie się za mały dla trenera, w którym błyskawicznie zakochały się piłkarskie Niemcy? Trudno powiedzieć, ale wydaje się, że jest to kwestią czasu.
I wszystko wskazuje na to, że myśl szkoleniowa naszych zachodnich sąsiadów doczekała się kolejnego człowieka, który będzie w stanie podążyć w stronę sukcesów.
REKLAMA
Paweł Słójkowski, PolskieRadio.pl
REKLAMA