Śmierć nie wybiera. Katastrofy, które wstrząsnęły sportem

2016-11-29, 21:00

Śmierć nie wybiera. Katastrofy, które wstrząsnęły sportem
Piłkarze Manchesteru United z 1955 roku. Trzy lata później doszło do tragicznej katastrofy lotniczej, w której wielu członków drużyny poniosło śmierć. Foto: Wikimedia Commons/Kurt Nielsen © Scanpix/domena publiczna

Katastrofa lotnicza w Kolumbii to jedna z największych tragedii we współczesnym sporcie. Zginęła niemal cała brazylijska drużyna Chapecoense. Niestety, podobne dramaty z udziałem sportowców miały już miejsce w przeszłości.

Piłkarze całego świata wyrażają w mediach społecznościowych żal i głęboki smutek po katastrofie lotniczej w Kolumbii, w której zginęło prawdopodobnie 18 z 22 zawodników brazylijskiego klubu Chapecoense. W wypadku życie straciło 75 osób.

Superga - największa tragedia włoskiego futbolu

To niestety nie pierwsza taka tragedia w historii sportu. W 1949 roku świat zszokowała wiadomość o katastrofie samolotu włoskich linii Avio Linee Italiane na wzgórzu Superga. Zginęli wszyscy pasażerowie - 31 osób. Na pokładzie maszyny znajdowała się większość ekipy Torino, zwanej też "Grande Torino". Drużyna leciała z Lizbony, gdzie grała sparing z zespołem Benfiki. Za główne przyczyny katastrofy uznano gęstą mgłę, ograniczającą widoczność, błąd nawigacyjny i niedostateczną komunikację radiową.

Włoski klub ze Stadio Olimpico di Torino w tym okresie zdobywał 4-krotnie z rzędu mistrzostwo Włoch (od sezonu 1942-43) i pewnie zmierzał po kolejny tytuł.

Po katastrofie - na 4. kolejki przed zakończeniem rozgrywek ligi włoskiej - działacze Milanu, jednego z głównych rywali turyńskiego zespołu do tytułu mistrzowskiego, zaapelowali do włoskiej federacji o automatyczne przyznanie zespołowi Torino tytułu mistrza Włoch. Propozycja została bez głosów sprzeciwu poparta przez inne kluby. W pozostałych meczach na boisku grali juniorzy turyńskiego zespołu. W późniejszych latach klub nie osiągał już takich wyników jak wcześniej. Na kolejny tytuł czekał aż do sezonu 1975/76.

Ekipa "Grande Torino" z sezonu 1948-49 Ekipa "Grande Torino" z sezonu 1948-49

Większość piłkarzy AC Torino była jednocześnie zawodnikami reprezentacji narodowej, a właściwie tworzyła kręgosłup "Squadra Azzurra", nie mając sobie równych w kraju. Ich śmierć była więc olbrzymim ciosem dla całego włoskiego futbolu. W pogrzebie piłkarzy wzięło udział około ćwierć miliona ludzi.

Echa katastrofy ma wzgórzu Superga rozbrzmiewały jeszcze długo po tragedii. Pierwsze można było usłyszeć na mundialu w Brazylii w 1950 roku. Reprezentacja Włoch najpierw wybrała transport morski zamiast lotniczego, mając jeszcze w pamięci tragiczny lot "Grande Torino". Dłuższa i bardziej uciążliwa podróż dopełniła obrazu rozpaczy - zdziesiątkowanej, kompletnie przebudowanej kadry, która nie potrafiła przebrnąć przez pierwszą fazę turnieju. A przecież w ostatnich dwóch mundialach przed II wojną światową to Włosi triumfowali na pierwszym miejscu (w 1934, jako gospodarze turnieju i w 1938 we Francji).

Zespół narodowy odbudował się dopiero w 1970 roku w Meksyku, gdy ponad 20 lat po tragedii w Superga zdołał zająć drugie miejsce na MŚ. Wcześniej nie wychodził z fazy grupowej mundialu, a w 1958 roku nawet nie zakwalifikował się na zawody (turniej w Szwecji).

Stracone pokolenie Manchesteru United

Kolejna tragedia związana jest z drużyną Manchesteru United. 6 lutego 1958 roku doszło do katastrofy samolotu Airspeed AS.57 Ambassador 2 linii British European Airways na lotnisku München-Riem w Monachium.

Maszyna wypadła z ośnieżonego pasa po nieudanej próbie startu, przerwała okalającą lotnisko barierkę, przecięła pobliską drogę i rozbiła się o domostwo oraz rosnące w jego pobliżu drzewo. Na pokładzie znajdowały się 44 osoby - 23 z nich zmarły. Wśród ofiar było 8 piłkarzy i trzech pracowników klubu z Old Trafford. Resztę stanowili dziennikarze brytyjskiej prasy oraz dwie osoby z załogi.

Wikipedia/Universal Studios

W tym czasie Manchester United walczył o trzecie z rzędu mistrzostwo Anglii. Awansował też do półfinału Pucharu Europy. Zespół był niepokonany od 11 spotkań. Pokolenie piłkarzy "Czerwonych Diabałów" było uważane za jedno z najbardziej utalentowanych w historii angielskiej piłki. Katastrofa zaprzepaściła jednak szanse klubu i reprezentacji narodowej na sukces w tym czasie. Manchester United potrzebował kolejnych 10 lat, by z nową generacją zawodników sięgnąć po Puchar Europy.

Katastrofa LOT-u z amerykańskimi bokserami

Niestety jeden z wypadków lotniczych związanych ze sportem miał też miejsce w naszym kraju. W 1980 roku w katastrofie lotniczej w pobliżu warszawskiego lotniska Okęcie zginęło 22 członków amatorskiej reprezentacji bokserskiej USA. Rozbił się lecący z Nowego Jorku samolot Polskich Linii Lotniczych LOT Ił-62 "Mikołaj Kopernik", lot nr 007. Łącznie zginęło 77 pasażerów (w tym m.in. Anna Jantar) i 10 członków załogi.

W końcowej fazie lotu, podczas podejścia samolotu do lądowania nastąpiło zniszczenie turbiny lewego, wewnętrznego silnika na skutek niekorzystnego i przypadkowego zbiegu okoliczności i ukrytych wad materiałowo-technologicznych, które doprowadziły do przedwczesnego zmęczenia wału silnika. Częściami zniszczonej turbiny zostały uszkodzone dwa inne silniki i układy sterowania samolotem: ster wysokości i kierunku.

Powiązany Artykuł

brazylia 1200.jpg
Brazylijscy piłkarze z klubu Chapecoense zginęli w katastrofie

Kilka lat później dramat spotkał peruwiańską ekipę - Alianza Lima. W 1987 roku na kilka meczów przed końcem ligi zajmowała ona pierwsze miejsce w tabeli i wszystko wskazywało na to, że sięgnie po kolejny tytuł mistrza Peru. Dnia 7 grudnia 1987 Alianza udała się do Pucallpy, by rozegrać mecz z miejscowym Deportivo. Alianza wygrała 1:0 po bramce zdobytej przez Carlosa Buatamante. Zespół wracał więc w dobrych humorach samolotem peruwiańskiej marynarki wojennej typu Fokker F27. Kilka kilometrów od lotniska w Callao maszyna wraz z całą drużyną Allianza Lima spadł jednak do morza. Przeżył tylko pilot.

Alianza dokończyła rozgrywki wystawiając zespół młodzieżowy i kilku graczy wypożyczonych z chilijskiego Colo Colo Santiago, który miał już w swojej historii podobnie tragiczną przygodę. Przyjaźń pomiędzy obu klubami utrzymuje się nieprzerwanie aż do dziś. Alianza nie zdołała utrzymać pierwszego miejsca i tytuł uzyskał jej największy rywal - Peru Universitario Lima.

Czarny dzień "Kolorowej 11"

Z kolei w 1989 roku rozbił się Douglas DC-8 należący do surinamskich linii lotniczych Surinam Airways. Samolot wykonywał rejs z Amsterdamu do stolicy Surinamu - Paramaribo. Do katastrofy doszło podczas podejścia do lądowania na lotnisko Paramaribo-Zanderij w Paramaribo. Zginęło 176 ze 187 osób na pokładzie.

Wśród pasażerów feralnego rejsu 764 znajdowali się piłkarze z Surinamu, którzy zawodowo grali w holenderskich klubach. Zespół znany jako "Kolorowa 11" (ang. Colourful 11) powstał z inicjatywy surinamskiej mniejszości narodowej w Holandii i rozgrywał pokazowe mecze z ekipami z Surinamu (od 1986 roku). 15 z 18 piłkarzy "Kolorowej 11" zginęło tego dnia.

Tragedia mogła być jednak jeszcze większa. Część klubów holenderskich nie chciała puścić swoich zawodników na pokazowy mecz. Na spotkanie w Surinamie zaproszone były takie gwiazdy futbolu, jak Ruud Gullit, Frank Rijkaard, Aron Winter, Bryan Roy, Stanley Menzo, Dean Gorre, czy Regi Blinker. Gdyby ich rodzime kluby wyraziły zgodę - prawdopodobnie i oni znaleźli by się na pokładzie feralnego samolotu.

Dzień, w którym umarła drużyna

Tragedia wydarzyła się też niedługo później w Afryce. W 1993 roku cała reprezentacja Zambii zginęła w katastrofie lotniczej. W tym czasie ekipa tego kraju spisywała się najlepiej w swojej historii na arenie międzynarodowej. W Pucharze Narodów Afryki w 1990 roku zajęła trzecie miejsce, a dwa lata później odpadła w ćwierćfinale z późniejszymi triumfatorami z Wybrzeża Kości Słoniowej. Niestety całe pokolenie piłkarzy z dnia na dzień zniknęło z powierzchni Ziemi.


Pomnik ku pamięci zmarłym piłkarzom Zambii w katastrofie lotniczej z 1993 roku, fot. Wikimedia Commons Pomnik ku pamięci zmarłym piłkarzom Zambii w katastrofie lotniczej z 1993 roku, fot. Wikimedia Commons

Samolot z piłkarską reprezentacją Zambii na pokładzie leciał do Senegalu na mecz kwalifikacji do mistrzostw świata w 1994 roku i rozbił się późnym wieczorem w okolicy stolicy Gabonu Libreville. Podczas lotu dokonano trzech międzylądowań przeznaczonych na zatankowanie samolotu. Podczas pierwszego z nich w Kongo zauważono problemy z silnikiem. Mimo tego lot kontynuowano i kilka minut po starcie z drugiego postoju w Libreville jeden z silników zapalił się i przestał działać. Pilot, który był zmęczony odbytą wcześniej tego dnia podróżą z Mauritiusa, wyłączył nieodpowiedni silnik powodując spadek całej mocy samolotu podczas wznoszenia się z lotniska w Libreville, co spowodowało że samolot runął do wody 500 metrów od brzegu. Nikt z 30 pasażerów i członków załogi, włącznie z 18 piłkarzami, a także selekcjonerem i sztabem szkoleniowym, nie przeżył wypadku.

Gdyby nie katastrofa - Zambia prawdopodobnie nie musiałaby czekać aż do 2012 roku by zostać mistrzem "Czarnego Lądu". Tego jednak się nie dowiemy. Wiemy natomiast, że zaledwie w rok po katastrofie - ta poważnie osłabiona śmiercią piłkarzy ekipa i tak zdołała wywalczyć wicemistrzostwo w Pucharze Narodów Afryki.

Rosja pogrążona w żałobie

Rosją wstrząsnęła natomiast śmierć hokeistów. 7 września 2011 roku na lotnisku Tunoszna w Jarosławiu rozbił się Jakowlew Jak-42D. Był to lot czarterowy z Jarosława do Mińska, wynajęty przez rosyjski klub hokejowy. Samolot rozbił się około 500 metrów po starcie. Prawdopodobną przyczyną katastrofy mógł być błąd pilota, przez co samolot nabrał niewłaściwą wysokość i zawadził o antenę radiolatarni. Spośród 45 osób na pokładzie, przeżyła tylko jedna osoba.

Samolotem podróżowała rosyjska drużyna - Łokomotiw Jarosław, która udawała się do Mińska na Białorusi na inauguracyjny mecz ligi KHL w sezonie 2011/12 z tamtejszym klubem Dynama Mińsk.

Kibice pod areną w Jarosławiu składają znicze i wieńce Kibice pod areną w Jarosławiu składają znicze i wieńce, fot. Wikimedia Commons/Kremlin.ru

W tym czasie Łokomotiw był jedną z najlepszych drużyn hokejowych w kraju. Zespół zdobywał mistrzostwo w 1997, 2002 i 2003 roku. Był też finalistą w 2008 i 2009 roku (gdy powstała już liga KHL, zrzeszająca kluby nie tylko z Rosji, ale i Białorusi, Chin, Łotwy, Słowacji, Chorwacji, Finlandii i Kazachstanu).

Cały ten utalentowany zespół zginął jednak w wyniku katastrofy. Życie straciło łącznie 26 hokeistów i 11 członków sztabu trenerskiego. Był to już drugi tego typu przypadek w historii hokeja w Rosji. W 1950 roku cała drużyna VVS Moskwa również zginęła w katastrofie samolotowej.

W 2013 roku zdecydowano, że przed lodowiskiem klubu Arena 2000 stanie pomnik złożony z 37 kijów hokejowych, symbolizujący 37 ofiar - członków ekipy Łokomotiwu Jarosław. Pomnik odsłonięto w drugą rocznicę katastrofy - 7 września 2013.

Po kilku latach Łokomotiw Jarosław wraca powoli do dawnej świetności. W sezonie 2015-16 drużyna zajęła trzecie miejsce w konferencji zachodniej KHL, ale odpadła w ćwierćfinale konferencji Pucharu Gagarina (play-offy). W obecnych rozgrywkach ekipa znów awansowała do fazy play-off i czeka na swój pierwszy mecz.

Marcin Nowak, PolskieRadio.pl, The Independent, Wikipedia

Polecane

Wróć do strony głównej