Chińczycy znów zapolowali na transferowym rynku. 52 miliony funtów za piłkarza Chelsea
52 miliony funtów - tyle chiński klub Shanghai SIPG zapłaci za piłkarza londyńskiej Chelsea, Oscara. To kolejny pokaz siły wschodzącej potęgi czy tylko kaprys bogaczy, dla których taki wydatek to nic poważnego?
2016-12-23, 11:42
Ostatnie okienka transferowe pokazały, że Chińczycy mają rozmach przy sprowadzaniu do siebie piłkarzy z solidnych europejskich klubów. Lista graczy, którzy zdecydowali się na ten kierunek, robi coraz większe wrażenie.
Hulk (56 mln euro), Alex Teixeira (50 mln), Jackson Martinez (42 mln), Graziano Pelle (15 mln) czy Ezequiel Lavezzi (tylko 5,5 mln, ale spekuluje się, że pod względem tygodniówki to najlepiej zarabiający gracz świata) to tylko część z ostatnich zakupów.
Super League pod względem sportowym nie może równać się jeszcze z żadną z silnych europejskich lig, jednak zainteresowanie futbolem w kraju staje się coraz większe, a gwiazdy mają przyciągać na stadiony tłumy.
Początkowo udawało się skłonić do przeprowadzki zawodników, którzy niezbyt się wyróżniali, inni szukali miejsca, by podreperować swój budżet przed zbliżającą się emeryturą. Ta tendencja jednak stopniowo się zmienia, a na wschód wyruszają gracze z coraz mocniejszą marka.
REKLAMA
Widzimy, że kraj stara się nieustannie stawiać kolejne kroki do tego, by nadrabiać stracone lata i dołączyć do grona piłkarskich potentatów.
Powiązany Artykuł

Przyczajony tygrys, ukryty smok piłkarskiego świata
Wydawało się, że 25-letni Oscar będzie miał jeszcze dużo do udowodnienia w Chelsea. W ostatnich miesiącach jego pozycja w klubie, który objął Antonio Conte, zdecydowanie słabła, odgrywał on przede wszystkim rolę rezerwowego. Takie pieniądze za zawodnika zbędnego to kapitalny interes "The Blues", którzy tą transakcją ustalili rekord - w ich historii jeszcze nikt nie odszedł za więcej.
Brazylijczyk występował na Stamford Bridge od 2012 roku, rozegrał w sumie 203 mecze, strzelił w nich 38 goli i zanotował 37 asyst. Na pewno był piłkarzem użytecznym, ale można odnieść wrażenie, że nie był w stanie zostać kluczową postacią zespołu.
Czy Chiny zaoferują mu sportowe wyzwanie? To wydaje się wątpliwe. Jeśli jednak spojrzymy na to, co wysuwa się na pierwszy plan, tj. pieniądze, trudno polemizować z tym, że taka oferta należy do tych, które trafiają się raz w życiu.
REKLAMA
W Europie nie ma klubów, które byłyby w stanie zaoferować mu choćby zbliżone warunki. Tygodniówka w postaci 400 tysięcy funtów zrobi z pomocnika najlepiej zarabiającego piłkarza na świecie.
Możemy wymieniać dziesiątki zawodników lepszych od Oscara, grających w mocniejszych klubach, mających na koncie więcej trofeów i indywidualnych wyróżnień. Ale to nie ma dla bajecznie bogatych Chińczyków większego znaczenia. Sytuacja pozostaje w zasadzie bez zmian - udało się sięgnąć po piłkarza, który zamiast wyzwań wybrał pieniądze, kogoś nie ze ścisłego szczytu, ale też nie przeciętniaka.
Pytanie tylko, kiedy nastąpi moment, w którym do Chin trafi ktoś, o kim będziemy mogli mówić w kontekście przełomu. Wiemy, że kwoty na kontrakcie na pewno są bardzo ważnym czynnikiem. Ale czy będą one z peryferyjnej, ale budowanej z wielkim rozmachem ligi stworzyć coś, co będą chcieli oglądać wszyscy fani futbolu na świecie? Do tego jeszcze daleka droga.
REKLAMA
Źródło: x-news
ps, PolskieRadio.pl
REKLAMA