Rajd Dakar 2017: człowiek kontra natura - kierowcy niczym jeźdźcy burzy
Codziennością podczas Rajdu Dakar są zmagania z siłami natury - upałem, deszczem i wiatrem oraz walka z awariami sprzętu. W tegorocznej edycji życie uczestników znacząco komplikują ulewy, w wyniku których pojawia się utrudniające jazdę błoto.
2017-01-11, 15:06
Startujący w Dakarze są przygotowani na to, że na trasie spotkają się z różnymi warunkami pogodowymi. W tym roku doświadczyć można było tropikalnych upałów, gdy najbardziej pożądana była woda. Typowa jest jazda wśród tumanów kurzu i pustynnego pyłu wzniecanego przez wiatr, który pokrywa wszystko brązowym osadem.
Znacznie częściej jednak uczestnikom we znaki dają się intensywne opady. W efekcie drogi są rozmiękłe, a niektóre rejony stały się nieprzejezdne i trzeba szukać alternatywnych, dłuższych tras. We wtorek w argentyńskiej miejscowości Volcan doszło do osunięcia ziemi i kamieni spowodowanego deszczem i w związku z tym odwołano środowy, dziewiąty etap.
PAP/wideo
Zawodnicy nie ukrywają frustracji. - Nie przypuszczałem, że to będzie tak wyglądać. Gdybym wiedział, to zastanowiłbym się, czy w ogóle wystartować. Dakar to piachy, a nie błota – podkreślił quadowiec Rafał Sonik, zwycięzca rajdu sprzed dwóch lat.
Wszechobecne jest błoto, w których grzęzną pojazdy. Podmokłe tereny utrudniają też rozstawianie namiotów, w których śpią zazwyczaj zmieniający codziennie miejsce noclegu zawodnicy.
Normą są także kłopoty ze sprzętem. Na trasie mija się tych, którzy walczą z awariami oraz rozbitków, którym nie uda się dotrzeć do mety.
Zakończenie rywalizacji zaplanowano na 14 stycznia w Buenos Aires.
(ah)
REKLAMA
REKLAMA