Premier League: Claudio Ranieri dostał ostatnią szansę od władz Leicester. Bajka zamieniła się w koszmar
Leicester City ma tylko punkt przewagi nad strefą spadkową. W klubie wszyscy szykują się do arcytrudnej walki o utrzymanie. Kolejną, chyba ostatnią szansę na odwrócenie złej karty dostanie menedżer Claudio Ranieri.
2017-02-08, 14:30
"Król jest nagi" - tak można podsumować to, co pokazują piłkarze Leicester City w tym sezonie. Ustępujący mistrz Anglii zajmuje 16. miejsce w tabeli, mając na koncie serię czterech kolejnych porażek.
Mimo to władze "Lisów" wystosowały pismo, w którym poinformowały, że menadżer Claudio Ranieri może liczyć na ich "niezachwiane poparcie".
- Być może prezes chciał uciąć wszelkie spekulacje. Wydaje mi się, że ten komunikat jest bardziej dla was, niż dla mnie - powiedział do dziennikarzy podczas wtorkowej konferencji prasowej Ranieri.
Źródło: x-news
REKLAMA
Rok temu piękny sen trwał w najlepsze. 6 lutego 2016 roku piłkarze Leicester rozegrali jedno z najlepszych spotkań sezonu, pokonując na Etihad Stadium Manchester City 3:1. Trudno wskazać jeden moment, w którym marzenia na tytuł stały się bardzo realne, ale gdyby było to konieczne, to właśnie w tym meczu zespół najlepiej pokazał wszystkie atuty.
Włoski menedżer, piłkarze i klub sięgnęli po największy sukces w karierze, napisali scenariusz nieprawdopodobny, o którym donosiły media na całym świecie. Mistrzostwo dla zespołu, który miał za zadanie uratować ligowy byt - tego w Premier League jeszcze nie było i nie chce się wierzyć, że wydarzy się ponownie. Rzeczywistość jednak wróciła na King Power Stadium.
Przypomnijmy, że przed dwoma laty "Lisy" rzutem na taśmę obroniły się przed spadkiem, notując kapitalną serię i w dramatycznych okolicznościach wydobywając się na powierzchnię.
REKLAMA
- Ten klub i ci piłkarze odbili się już od dna, uniknęli spadku. I sezon później zostali mistrzami Anglii. Przeszli całą drogę. Od dołu, aż na sam szczyt. Dlatego wierzę w swoich zawodników. Bo mają wielkie serce do gry, wielką siłę i wielką jakość - stwierdził Claudio Ranieri, menadżer Leicester.
Źródło: x-news
Dokładnie przed rokiem na tym etapie sezonu "Lisy" prowadziły w tabeli z 50 punktami. Teraz mają ich zaledwie 21, przy potwornym tłoku w dolnych rejonach tabeli. Nie można tego traktować tak, jak podchodzono do problemów Chelsea z poprzedniego sezonu, która otarła się o strefę spadkową. Wtedy widmo relegacji było zaledwie straszakiem, który mógł zmotywować piłkarzy. "The Blues" mieli bardzo mocny skład i koniec końców odbili się od dna, by sezon skończyć w pierwszej dziesiątce.
Leicester nie ma tego komfortu i nawet zmiana trenera nie gwarantowałaby powodzenia w walce o utrzymanie. Wiemy przecież, że ta toczy się na noże, a gracze mistrza Anglii w niczym nie przypominają piłkarzy z ubiegłego sezonu. To przykre, ale w tym momencie są chłopcem do bicia.
REKLAMA
Ranieri dostał gigantyczny kredyt zaufania i zrobił dla tego klubu coś niebywałego. Spekulowanie, czy ktokolwiek będzie w stanie powtórzyć to w przyszłości, to mieszanka gdybań i życzeń, za którą nie przemawia nic.
Włoch oczarował kibiców i dziennikarzy, ale nie mogło być inaczej. Rozdmuchiwano każdy jego gest, doszukując się w nim genialnego budowania atmosfery i rozumienia potrzeb piłkarzy. Kiedy zabierał piłkarzy na pizzę za zachowanie czystego konta w meczu, zachwycała się tym cała piłkarska Anglia. Na konferencjach brylował i błyszczał, każdy jego żart był odbierany z rozbawieniem.
Teraz nikomu nie jest do śmiechu. W ostatnich tygodniach mówiono coraz głośniej o tym, że pomysł Ranieriego na tę drużynę się wyczerpał. Zawodzili ci, którzy w ostatnim sezonie grali tak imponująco - Riyad Mahrez i Jamie Vardy.
REKLAMA
Obrona popełniała masę szkolnych błędów. I, co najważniejsze, nie udało się załatać dziury po odejściu człowieka, który był sercem i płucami drużyny - N'Golo Kante. Francuz obecnie jest jednym z kluczowych graczy prowadzącej w tabeli Chelsea i zmierza po drugie mistrzostwo z rzędu. Bez niego "Lisy" nie są tą samą drużyną - idealny dowód na to, ile może znaczyć jeden piłkarz, który napędza grę całej drużyny.
Gary Lineker, który pierwszy odcinek programu "Match of the Day" tego sezonu poprowadził w samej bieliźnie w wyniku przegranego zakładu dotyczącego tytułu "Lisów", nie pozostawia żadnych złudzeń.
"Ten sezon jest rzeczywistością, poprzedni nią nie był" - napisał były piłkarz na Twitterze. Przyznał jednak, że gdyby musiał wybierać między zeszłorocznym mistrzostwem a spadkiem, jego były klub byłby spaść nawet o trzy poziomy.
Mistrzostwo i spadek sezon po sezonie? Takie przypadki to rzadkość, ale nie można tego wykluczyć. Ale po tym, jaką bajkę oglądaliśmy w poprzednim sezonie, nie możemy wykluczyć niczego. Do tego, by jeszcze podwyższyć stężenie absurdu, przypomnijmy jeszcze, że Leicester świetnie radzi sobie w Lidze Mistrzów.
REKLAMA
Ranieri nie ma jednak wielu opcji. Wcześniej niewielkie rotacje w składzie działały na korzyść, teraz bez względu na zmiany obraz zmienia się nieznacznie. Styczniowe okienko transferowe nie stało pod znakiem rewolucji, poprzednie nie przyniosło oczekiwanych wzmocnień.
Menedżer szuka więc innych rozwiązań. Piłkarze dostali zakaz jedzenia hamburgerów do końca sezonu, co było częścią ich pomeczowych przyzwyczajeń. Kuriozalne, ale w takiej sytuacji może po prostu trzeba chwytać się wszystkiego.
Decyzja o tym, czy Ranieri ma pozostać na stanowisku, jest szalenie trudna. Z jednej strony mamy menedżera, który stał się twarzą ogromnego sukcesu, którym rozkochał w sobie trybuny. W innych okolicznościach przy tych wynikach i poziomie, jaki prezentuje jego zespół, raczej już nie oglądalibyśmy go na trenerskiej ławce.
Coraz więcej mówi się o tym, że w szatni jest konflikt, że piłkarze mają już dość współpracy i nie zamierzają umierać za menedżera. Menedżera, który większej części z nich dał szansę na to, by zapisali na swoim koncie jedną z najpiękniejszych historii w sporcie. Grali znacznie powyżej swoich normalnych możliwości. I za to powinni być mu dozgonnie wdzięczni. Angielscy eksperci mówią jasno, że jeśli zawodnicy chcieliby zwolnienia trenera, powinni się wstydzić, a trener zasługuje na szansę, by wyprowadzić zespół na prostą.
REKLAMA
- To taki sam sezon jak poprzedni. Wciąż mówię tak samo beznadziejnym angielskim, ale piłkarze mnie rozumieją, a to bardzo ważne. Staramy się dawać z siebie wszystko, ale wszystko idzie źle. Wciąż jednak walczymy i to jest moją siłą. Jestem jak windsurfer, naokoło którego krąży wiele rekinów. Ale taki jest życie - mówił Włoch.
Czy najpiękniejsza bajka w historii klubu będzie miała gorzki koniec?
ps, PolskieRadio.pl
REKLAMA
REKLAMA