Igrzyska jednak bez Therese Johaug? FIS, czyli "bezduszny system" chce ostrzejszej kary dla Norweżki
Międzynarodowa Federacja Narciarska odwołała się do Międzynarodowego Trybunału Arbitrażowego ds. Sportu (CAS) w sprawie kary dla Norweżki, która została zdyskwalifikowana na 13 miesięcy za stosowanie dopingu.
2017-03-07, 10:04
Jedna z najlepszych zawodniczek ostatnich lat do rywalizacji ma wrócić w listopadzie, co oznacza, że może wystąpić w przyszłorocznych zimowych igrzyskach w Pjongczang.
Powiązany Artykuł
Doping: niebawem rywalki powiedzą "cześć Tereska"? Zbyt niska kara może się Johaug nie opłacać
Mistrzyni olimpijska i świata, dwukrotna triumfatorka Pucharu Świata w punktacji generalnej w dalszym ciągu uważa, że jest niewinna. Padła ofiarą "bezdusznego systemu”, a winę za podanie maści Trofodermin zawierającej zabroniony clostebol, którą stosowała na poparzone słońcem usta, ponosi lekarz, który i tak wziął na siebie całą odpowiedzialność.
Całej sprawie przyjrzała się Komisja Dopingowa FIS. Przeanalizowała jeszcze raz wszystkie dokumenty związane z tą sprawą i uznała, że 13 miesięcy dyskwalifikacji to zbyt łagodna kara. Międzynarodowa federacja uważa, że Johaug powinna była zwrócić uwagę na wyraźny napis na opakowaniu, mówiący o tym, że maść zawiera substancje niedozwolone.
"Nie sprawdziła dokładnie, co zażywa, mimo że lek był jej nieznany i zakupiony za granicą" - można przeczytać w uzasadnieniu FIS.
Cytowany w norweskich mediach Jorn Ernst, menedżer Johaug podkreśla, że "Therese jest bardzo rozczarowana, bo miała nadzieję, że sprawa jest zakończona. - Teraz musimy poczekać i zobaczyć co z tego wyniknie - stwierdził Ernst.
Johaug została zawieszona 18 października z zakazem uczestnictwa w zorganizowanych przez federację narciarską treningach i zgrupowaniach, a także odcięta od wszelkiej pomocy fachowej. Kilka dni później zawodniczka stworzyła swój prywatny zespół.
Na razie nie wiadomo, kiedy CAS zajmie się sprawą Johaug.
(ah, PAP)
REKLAMA
REKLAMA