Floyd Mayweather Jr. - Conor McGregor, czyli "Money Fight". Skok na kasę, jakiego jeszcze nie było

To już oficjalne. Niepokonany Floyd Mayweather Jr. zmierzy się w bokserskim pojedynku z gwiazdą MMA, Conorem McGregorem. Bez wątpienia czeka nas najgłośniejsza walka od lat, jednak kontrowersji nie brakuje. Czy to wciąż sport, czy jedynie skok na gigantyczną kasę?

2017-06-15, 13:45

Floyd Mayweather Jr. - Conor McGregor, czyli "Money Fight". Skok na kasę, jakiego jeszcze nie było
Conor McGregor i Floyd Mayweather Jr.Foto: screen/UFC

26 sierpnia obejrzymy najbardziej kasową walkę w historii boksu. I nie tylko w boksu, a w historii wszelkich sportów, w których naprzeciwko siebie w ringu, klatce czy na macie staje dwóch wojowników.

Szacuje się, że zyski z samej sprzedaży pay-per-view wyniosą około pół miliarda euro, a zarobki obu uczestników przekroczą 100 milionów euro.

Temat istniał od miesięcy, a kiedy ma miejsce taka sytuacja, wiadomo, że prędzej czy później walka dojdzie do skutku.

REKLAMA

To po prostu musiało się stać - żaden z zainteresowanych nie zrezygnowałby z podobnej okazji. Okazji do udowodnienia sportowej klasy czy zapisania na koncie astronomicznej kwoty? To już zupełnie inna historia.

***

Widowisko i pieniądze - to pierwsze słowa, które przychodzą na myśl, kiedy myśli się o tej walce. Z jednej strony kuriozalna, z drugiej zaś będąca przecież tylko kwestią czasu, bo obaj panowie atmosferę podgrzewali już od dawna.

Jeden i drugi mogą mówić o sobie, że są spełnionymi sportowcami.

REKLAMA

Mayweather przez ponad 20 lat rządził i dzielił na bokserskich ringach, to on był punktem odniesienia dla innych bokserów i tym, który rozdawał karty. W blasku sławy, niewyobrażalnych pieniędzy, kolejnych zwycięskich walk. Nikt nie był w stanie strącić go z piedestału, choć wielu życzyło mu spektakularnego upadku.

Obnoszący się ze swoim bogactwem, notowany i w końcu skazany za przemoc domową na 60 dni w więzieniu, będący w stanie wydawać setki tysięcy dolarów na swoje zachcianki. Dla niektórych bohater, dla innych człowiek zepsuty pieniędzmi i sławą. Zakochany w sobie.

Ale dla wszystkich, fanów i krytyków, bokser, którego wielkości nie sposób kwestionować.

Źródło: YouTube/FloydMayweather

REKLAMA

Wielu myślało, że może go pokonać, nie tylko przed walką, także na ringu, stając z nim twarzą w twarz. Amerykanin potrafił jednak mistrzowsko się bronić, by potem przechodzić do ofensywy, wyprowadzać ciosy z chirurgiczną precyzją, bezlitośnie punktując, momentami ośmieszając swoich przeciwników, których serie przecinały powietrze zamiast dochodzić do celu.

Jedyną walką, której nie powinien wygrać, był pojedynek z Jose Luisem Castillo. Meksykanin w ich pierwszym pojedynku w 2002 roku zdaniem praktycznie wszystkich ekspertów zwyciężył na punkty. Inaczej widzieli to jedynie sędziowie, którzy uratowali "Pretty Boya" od porażki.

Marketingowo idealny, bo niewielu bokserów w historii generowało podobne emocje. Pretendenci mogli ustawiać się w kolejce, czekać na swoją szansę, odgrażać się i zapowiadać, że skończą jego dominację. Ostatecznie jednak zawsze kończyło się to fiaskiem. 

***

REKLAMA

O ile wiele walk z udziałem Amerykanina było kreowanych na starcie "dobrego i złego", w którym rola czarnego charakteru przypadała Mayweatherowi, tak w walce z McGregorem pozytywnego bohatera zabraknie. Irlandczyk także nie jest świętoszkiem, a jego zachowanie stawia go daleko od bycia wzorem do naśladowania.

Walczy widowiskowo i charakterystycznie, jest nieustannie gotowy do kontrataku. Reaguje piekielnie szybko, dla wielu jest wręcz niemożliwy do trafienia. Potrafi opuszczać gardę, chować ręce za plecami, prowokować.

Powiązany Artykuł

Conor McGregor 1200 f.jpg
MMA ma twarz Conora McGregora. "Najpierw dojdę do gwiazd, później pójdę dalej"

Przygotowania do walk to psychologiczna wojna, w której oprócz morderczych treningów dominuje "trash talk" - oczernianie rywali, kwestionowanie ich umiejętności, często po prostu wulgarne wyzywanie. A wszystko to w otoczce blichtru, w idealnie skrojonych garniturach, drogich samochodach. Pieniądze to dla jednego i drugiego narzędzie, którym manifestują, jak wiele dzieli mistrzów od pretendentów. 

Irlandczyk wspiął się na szczyt ekspresowo. Jeszcze kilka lat walczył na podrzędnych galach, mało kto zdobyłby się na stwierdzenie, że to przyszła gwiazda wielkiego formatu. Sam mówił niedawno, że chce z nim walczyć każdy, bo jest wyzwaniem i zarazem nobilitacją, sposobem na to, by dostać potężną gażę i wejść na najwyższy poziom, na którym w tym momencie stoi sam. Nie można się z tym nie zgodzić.

REKLAMA

McGregor stał się największą gwiazdą MMA, może wręcz ikoną, przynajmniej tego, w którą stronę ten sport chce się kierować. Bohaterem, który być może przerósł federację UFC, tak samo głodnym wyzwań i sukcesów, jak pieniędzy i sławy. Największy pojedynek w historii sportów walki to coś, czego nie mógłby sobie odmówić.

- Pytacie mnie, czy chciałbym walczyć z Mayweatherem. Znacie kogoś, kto nie chciałby potańczyć na ringu za 180 milionów dolarów? - komentował niedawno.

Jeden i drugi nie zostawiają nikogo obojętnym. Można ich kochać, można ich nienawidzić, ale tacy sportowcy zawsze będą budzić najwięcej emocji. Połączenie talentu i buty to mieszanka wybuchowa.

REKLAMA

*** 

Gdyby zawodnicy mieli walczyć w klatce, tak jak w MMA, nikt nie dawałby szans Mayweatherowi. Ile sekund trwałby taki pojedynek? Kilka? Kilkanaście? Czy byłaby jakakolwiek szansa, by Amerykanin zaskoczył Irlandczyka? Ale staną naprzeciwko siebie w ringu, co w zasadzie odwraca sytuację.

- Chodzi o to, żeby zrobić wielkie widowisko, jest to robione bardziej wizerunkowo, niż sportowo. Ci, którzy znają się na sporcie, wiedzą, że McGregor jest zbyt słabym zawodnikiem, by móc zaskoczyć Mayweathera - stwierdził Albert Sosnowski, były bokser.

- To ma być walka bokserska, więc ustalmy, że Conor McGregor teoretycznie nie ma czego szukać w starciu z tak wielkim czempionem jak Floyd MayweatherMayweather, bo to jest jednak przepaść, jeżeli chodzi o dyscyplinę. To działa dokładnie w drugą stronę, bo jeżeli Floyd zdecydowałby się na wejście do klatki MMA, to prawdopodobnie zostałby ośmieszony i pobity w czasie poniżej pół minuty. Ale to pojedynek, który z chęcią obejrzę ja i miliardy ludzi na całym świecie - powiedział Łukasz "Juras" Jurkowski, zawodnik i komentator MMA.

REKLAMA

Źródło: x-news

Jurkowski trafia tu w punkt. Jeśli chodzi o marketing, spektakl i show, to bez dwóch zdań ze świecą możemy szukać podobnej. Nieważne, jak bardzo absurdalna by nie była jej koncepcja, i ile uśmiechów politowania nie budziłaby wśród wszystkich tych, którzy sporty walki traktują ze śmiertelną powagą. 

Mamy wybitnego boksera i wybitnego speca od MMA, ale na kompromis poszedł skazywany na pożarcie McGregor. Jeden i drugi chcieli tej walki, od pyskówek i zaczepek przeszli do negocjacji, które uczynią ich jeszcze bogatszymi i bardziej rozpoznawalnymi.

- Ujmę to tak - wszystkie strony są zadowolone ze swoich umów. Mayweather ma 40 lat, zawsze miał problemy z mańkutami. McGregor ma 27 lat, jest mańkutem. Jeśli trafia rywala, rywal pada. Nie powiem, że Conor wygra tę walkę, nie powiem, że wygra ją Mayweather. Ale powód, że Conor jest tak wielki, jest jeden. On będzie walczył z każdym, o każdej porze, w każdym miejscu. Ruszy na Mayweathera i spróbuje go znokautować - powiedział Dana White, który wziął pod swoje skrzydła Irlandczyka i otworzył mu drzwi do wielkiej kariery.

REKLAMA

Sam zainteresowany pod koniec ubiegłego roku wrzucił na swojego Instagrama zdjęcie z podpisem, który mówił wszystko o jego nastawieniu.

"

I am goinggoing to break his face

Post udostępniony przez ConorConor McGregorMcGregor OfficialOfficial (@thenotoriousmma)

"Zniszczę jego twarz", tłumacząc w najbardziej grzecznej z możliwych formie.

***

REKLAMA

Do 26 sierpnia atmosfera będzie podkręcana przy użyciu wszystkich dostępnych środków. Tutaj każdy wie, co ma zrobić, by zyskać rekordowe zyski z transmisji. Będziemy dostawać opinie, według których McGregor może w jakiś sposób zaskoczyć Amerykanina, jeszcze więcej "trash talku", efektowne promocyjne filmiki i ekskluzywne nagrania z treningów.

Koniec końców jednak dostaniemy walkę, której największa ekscytacja będzie towarzyszyć do momentu, w którym się rozpocznie. Człowiek, który na zawodowym ringu nie stoczył walki, stanie w nim naprzeciw mistrza absolutnego, zawodnika, który przez dwie dekady gromił wszystkich chętnych do tego, by go pokonać.

Można zastanawiać się, ilu najlepszych amatorskich lub dopiero wchodzących do zawodowego boksu pięściarzy bez trudu rozbiłoby McGregora. Może mieć naturalny talent, może mieć jakąś niespodziankę dla Mayweathera, ale w kilkanaście tygodni czy miesięcy nie jest w stanie nadrobić tego, co przez lata Amerykanin, potrafiący sprawiać, by nawet doświadczeni bokserzy wyglądali przy nim jak dzieci we mgle.

Jeśli znajdą się pieniądze, to da się zorganizować i sprzedać każdą, nawet najbardziej absurdalną walkę, co świetnie pokazywało MMA, gdzie "freak fighty" skutecznie przyciągają nie tyle pasjonatów, co ludzi po prostu ciekawych. 

REKLAMA

W tym wypadku nie ma mowy o ludziach przypadkowych, wiadomo, że zobaczymy w akcji dwóch wybitnych sportowców. Tyle tylko, że nie da się znaleźć płaszczyzny, na której to starcie mogłoby być rozpatrywane jako równa, czysta walka. McGregor stanie do niej bez całego szeregu swoich atutów, opłacany bajecznie, ale (według wszelkiego prawdopodobieństwa i racjonalnych argumentów) wchodzący do ringu jak na ścięcie. Ale czy to ma jakieś znaczenie?

- Możecie mówić, że to niedorzeczne, że to nie walka, że nie powinno do tego dojść, że to czy tamto. Ale wszędzie, gdzie pójdę, wszyscy chcą rozmawiać tylko o tym - skomentował Dana White. I to właśnie jest głównym celem. Temat jest gorący, o bilety na show w Las Vegas trzeba będzie walczyć, pay-per-view przyniesie rekordowe zyski. Nie zobaczymy walki, która zmieni świat boksu czy MMA.

Nic dziwnego, że pojedynek błyskawicznie doczekał się przydomku, który nie zostawia złudzeń - "Money Fight".

REKLAMA

Więcej na blogu autora - Krótka Piłka

Paweł Słójkowski, PolskieRadio.pl

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej