Mateusz Klich graczem Leeds United. "Pawie" najgorsze mają za sobą, powalczą o Premier League?

Mateusz Klich został nowym zawodnikiem Leeds United. Były reprezentant Polski podpisał trzyletni kontrakt z siódmym zespołem Championship, kosztował niecałe 2 miliony euro. 

2017-06-23, 14:00

Mateusz Klich graczem Leeds United. "Pawie" najgorsze mają za sobą, powalczą o Premier League?
Mateusz Klich. Foto: Tomasz Bidermann / Shutterstock.com

Po przyzwoitym sezonie w barwach FC Twente Mateusz Klich spróbuje nowego wyzwania. Mający na swoim koncie 10 meczów w reprezentacji i odchodzący z Ekstraklasy w 2011 roku z łatką wielkiego talentu zawodnik nie do końca sprostał oczekiwaniom.

Odbił się od ściany w Wolfsburgu, nie udało mu się nawet zadebiutować w Bundeslidze, wrócił do formy holenderskim Zwolle, by później znów nie zachwycać w Niemczech w barwach Kaiserslautern.

W poprzednim sezonie dla Twente zagrał w 30 spotkaniach, miał 6 bramek, zaliczył 4 asysty, mógł myśleć o tym, by znów spróbować wypłynąć na szersze wody. Pomocnik ma 27 lat, zebrał już sporo doświadczeń. Wydaje się, że sportowo czeka go awans, nawet jeśli mówimy o grze na zapleczu angielskiej elity. Jeśli jednak da sobie radę na Wyspach, być może uda mu się przekonać do siebie któryś z klubów Premier League. To pierwszy Polak w historii tej drużyny.

REKLAMA

Upadek zamiast wielkości

O perspektywach awansu do wymarzonej przez wielu ligi trudno mówić jednoznacznie, głównie z jednego powodu - jego nowy klub potrafi być nieobliczalny.

Nie będzie wielkim ryzykiem stwierdzenie, że Klich nie powinien się nudzić. Leeds ma na swoim koncie trzy tytuły mistrza Anglii, ma markę, która wykracza poza Wyspy. Ale od dłuższego czasu mówiono o nim głównie z powodów, które nie były związane z tym, co drużyna prezentowała na boisku.

Nieco ponad 15 lat temu Leeds walczyło o finał Ligi Mistrzów, chciało umocnić się w Premier League i Europie. Zaciągało kredyty, inwestowało, kupowało, proponowało bardzo dobre kontrakty. Problem w tym, że wszystko to działo się w sposób mocno irracjonalny, co doprowadziło klub na skraj upadku.

W 2001 roku piłkarze wyszli z grupy w Lidze Mistrzów kosztem Barcelony, potrafili pokonać AC Milan. Ostatecznie doszli do półfinału, gdzie ulegli Valencii. W lidze zajęli czwarte miejsce. Ambicje były wielkie, ale jeszcze większa była nieodpowiedzialność sterników klubu.

REKLAMA

W 2004 roku oglądaliśmy Leeds w Premier League, później nastąpił spektakularny spadek. W klubie byli piłkarze, ale nie było drużyny. Rozkład następował bardzo szybko. Po dwóch sezonach w Championship nastąpiła kolejna degradacja. W trzeciej lidze, z zawirowaniami w gabinetach dyrektorskich, w ciągłej walce z zadłużeniem i konfliktami z kibicami - to nie był łatwy czas, ale udało się wrócić na zaplecze angielskiej elity.

Właściciel z piekła rodem

- Nie znam drugiego takiego klubu. Tutaj jeśli coś może pójść źle, to na pewno pójdzie źle - powiedział Kevin Blackwell, który był menedżerem w latach 2004-06.

W 2014 roku w Leeds pojawił się człowiek, który wiele rzeczy wywrócił do góry nogami - Massimo Cellino. Jego olbrzymi majątek pochodzi głównie ze spółki jego ojca, magnata rynku rolniczego. Fundusze pozwoliły mu na założenie firmy Eleonora Sports, a później przejęcia Cagliari. Nie miał większych sukcesów, ale dorobił się przydomka „Pożeracz menedżerów”. W sumie panował tam niepodzielnie przez 23 lata, zwolnił ich ponad trzydziestu.

REKLAMA

W Leeds bardzo długo pozostawała w konflikcie z kibicami, walczył z włoskimi sądami w kilku sprawach sądowych, ze strony których pojawiały się zarzuty dotyczące unikania płacenia podatków i nieprawidłowości przy budowie stadionu Cagliari. Do tego dochodzi jego dość niecodzienny styl bycia, który raczej nie zjednał Cellino sympatii angielskich fanów.

Faktem jest jednak to, że po dość niemrawych latach Leeds zaliczyło w poprzednim sezonie zaskakująco dobry sezon. Przynajmniej do pewnego momentu... Długo utrzymywało się w czubie, wyglądało na to, że zespół stać na to, by powalczyć o awans. Beznadziejna końcówka przekreśliła jednak marzenia, a "Pawie" znalazły się na 7. miejscu - 6. daje prawo gry w barażach. Oczywiście przypieczętowało to los menedżera Garry'ego Monka, który pożegnał się z posadą.

Po zakończeniu rozgrywek 100% udziałów w klubie przejął od Cellino włoski biznesmen Andrea Randrizzani. Czy będzie on w stanie zapewnić "Pawiom" stabilizację? Jasne jest, że poprzedni właściciel, przy wszystkich swoich wadach, był człowiekiem od dekad związanym z futbolem. O jego następcy nie da się tego powiedzieć, ale być może okaże się to plusem, o ile oczywiście będzie potrafił otaczać się odpowiednimi ludźmi.

REKLAMA

Od 15 czerwca w klubie jest nowy szkoleniowiec, Thomas Christiansen. Klich to jego trzeci transfer, wcześniej do klubu dołączyli środkowy obrońca Pontus Jansson z Torino i napastnik Hadi Sacko ze Sportingu. Póki co nie odszedł nikt, więc można to odczytywać jako jasny sygnał, że walka będzie toczyła się o to, by znów grać w Premier League.

Wielka szansa?

Trzecie największe miasto Anglii ma z pewnością potencjał, który odpowiada występom z najlepszymi, pytanie tylko, czy właściciel postanowi zaufać menedżerowi, a ten udźwignie presję - te dwa elementy wydają się absolutnie kluczowe.

- Jestem bardzo szczęśliwy z pozyskania przez Leeds. Nie mogę się już doczekać, kiedy zagram w słynnej białej koszulce. Ekscytuje mnie perspektywa sprawdzenia swoich umiejętności w Championship. W poprzednim sezonie klub był blisko awansu do Premier League i mam nadzieję, że teraz się to uda - powiedział Klich, cytowany przez oficjalną stronę internetową klubu.

REKLAMA

Jakie ma szanse na grę? W poprzednim sezonie ofensywa opierała się przede wszystkim na barkach snajpera Chrisa Wooda (27 bramek i 4 asysty), którego wspomagał 32-letni Pablo Hernandez (6 bramek i 8 asyst). To głównie ten ostatni grał cofniętego napastnika lub "dziesiątkę" i może być głównym rywalem Klicha, jeśli trener zdecyduje się korzystać z niego jako ofensywnego pomocnika.

W środku pomocy konkurencja jest duża, jednak w Leeds dominują piłkarze, którzy nie mogą pochwalić się większym dorobkiem asyst i goli. Polak na pewno dostanie swoje szanse na grę, tylko od niego będzie zależało, jak je wykorzysta.

Znalazł się w klubie, który najgorsze ma już za sobą, ale w którym poczuje ciężar oczekiwań w lidze, która jest specyficzna - szybka, wymagająca pod względem fizycznym, słynąca z ostrej gry i bardzo dużej intensywności. Dla Klicha będzie to wyzwanie, ale jeśli da sobie radę tutaj, jego kariera może rozwinąć się w bardzo ciekawym kierunku.

Paweł Słójkowski, PolskieRadio.pl

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej