Kubica chce wejść do tej samej rzeki. Hungaroring gotowy na powrót Polaka

2017-08-01, 17:00

Kubica chce wejść do tej samej rzeki. Hungaroring gotowy na powrót Polaka
Robert Kubica w bolidzie Renault. Foto: shutterstock.com

To może być jeden z najbardziej spektakularnych powrotów, nie tylko w historii tej dyscypliny, ale całego sportu. Robert Kubica po sześciu latach ma realne szanse na poprowadzenie bolidu Formuły 1 w grand prix. Wiele wskazuje na to, że ostatnia prosta do mety wiedzie przez 14 zakrętów węgierskiego toru Hungaroring, z którym Kubica ma bardzo dobre wspomnienia.

Z wyścigami Formuły 1 żegnali się w przeszłości mistrzowie świata – Brytyjczyk Nigel Mansell czy najbardziej utytułowany kierowca w historii – Niemiec Michael Schumacher. Obaj nie wytrzymali na sportowej emeryturze za długo. Żaden z tych powrotów nie był jednak tak spektakularny, jak ten, który może stać się udziałem kierowcy z Krakowa.

Jeszcze kilka tygodni temu nic nie wskazywało na to, że Polak będzie miał znów kiedykolwiek szansę usiąść za kierownicą bolidu F1. Co prawda po wypadku romansował z jazdą na torze. Walczył choćby wespół ze znanym czeskim rajdowcem Martinem Prokopem na torze w Mugiello. Miał nawet jechać w 24-godzinnym wyścigu w La Mans. Ostatecznie zamiast ścigania w jednym z najsłynniejszych wyścigów w historii, Kubica 7 czerwca usiadł w kokpicie Lotusa E20 z 2012 roku na torze w Walencji.

"

Szef zespołu technicznego Renault Nastawienie mentalne Roberta jest znakomite, pracuje bardzo ciężko by wrócić. Od strony fizycznej zaliczył wszystkie wymagane testy

Media społecznościowe po testach oszalały. Ekipa Renault tonowała nastroje, a jej szef Cyril Abiteboul podkreślał, że Krakowianina nie ma w planach jego zespołu na 2018 rok. Wszystko wskazuje na to, że mogła to być zasłona dymna. Rozpoczynające się 1 sierpnia testy na torze Hungaroring pod Budapesztem mają zdecydować o być albo nie być Kubicy w Formule 1. Polak zna węgierski asfalt znakomicie. Szczególnie dobrze pamięta 6 sierpnia 2016 roku. To był debiut Roberta w F1. Kto wie czy nie wróci do niej mienal dokładnie po jedenastu latach.

Weteran za młokosa

Skład Renault F1 Team na ten sezon to Nico Hülkenberg i Joylon Palmer. O ile Niemiec jeździ poniżej swoich możliwości, bo w jedenastu wyścigach zgarnął do tej pory 26 punktów, to występy Anglika wystawiają utytułowany francuski zespół na śmieszność. Palmer nie tylko czterokrotnie nie dojechał do mety. Ani razu nie wszedł nawet do pierwszej dziesiątki zawodów. Jeśli wierzyć doniesieniom BBC – dni Palmera w Renault są już policzone, a team podjął decyzję o zmianie. Anglik dostał podobno propozycję wcześniejszego rozwiązania kontraktu, za co ma otrzymać odszkodowanie. Opcją zamienną numer jeden jest Kubica. Gdyby to nie wypaliło, tuż za nim na ławce rezerwowych czeka syn dwukrotnego mistrza świata WRC i zwycięzcy Rajdu Dakar – Hiszpan Carlos Sainz Jr.

Wypadki jeżdżą po ludziach

Kto wie, czy Robert Kubica nie byłby już mistrzem świata Formuły 1, gdyby nie zamiłowanie kierowcy z Krakowa do rajdów i feralny 6 lutego 2011 roku. Pierwszy odcinek specjalny rajdu Ronde di Andora na wiele lat zniszczył marzenia Polaka o pole position w klasyfikacji generalnej sezonu Formuły 1. Kubica jadący z pilotem Jakubem Gerberem uderzył lewą stroną samochodu w barierę, która przebiła karoserię i przygniotła kierowcę. Krakowianina udało się uwolnić z samochodu dopiero po użyciu specjalistycznego sprzętu strażackiego.

źródło: Youtube.com

Został zabrany helikopterem do szpitala Santa Corona w Pietra Ligure. W wypadku najbardziej ucierpiała prawa ręka kierowcy. Operacja zespolenia kości trwała ponad siedem godzin. Polak sukcesywnie odzyskiwał sprawność, a po roku znów wsiadł za kierownicę samochodu wyścigowego. Późniejsze testy w bolidach wskazywały na to, że operowana ponad 20 razy ręka nie wytrzyma trudów ponad półtoragodzinnych wyścigów, w których przeciążenia na zakrętach sięgają 8G. Wieloletnia rehabilitacja przyniosła niesamowite efekty. Dziś Kubica choć wie o swojej niedoskonałości, nie boi się jeździć bardzo szybko i jeszcze szybciej hamować na torze F1.

źródło: x-news  

Bolid dla Kubicy

Tegoroczny model samochodu Renault F1 został zbudowany od podstaw po przejęciu upadłego Lotusa. Ma być szybszy i pozwolić zespołowi na zajęcie piątego miejsca w klasyfikacji konstruktorów. Samochód na testy dla Kubicy został nieco zmodyfikowany.  

- Nastawienie mentalne Roberta jest znakomite, pracuje bardzo ciężko by wrócić. Od strony fizycznej zaliczył wszystkie wymagane testy - oświadczył podczas odbywającego się w ubiegły weekend Grand Prix Węgier Nick Chester, szef ekipy technicznej Ranault. Wśród nich był także ten najważniejszy – "Test pięciu sekund". Tyle właśnie ma każdy z zawodników na opuszczenie bolidu. - Nie wprowadziliśmy żadnych gruntownych zmian w jego samochodzie. Nieznacznie różni się tylko kierownica, która wymagała małych poprawek, ale to nic poważnego – dodał Chester.

Hungaroring zna jak własną kieszeń

Węgierski tor dla Kubicy to nie pierwszyzna. Musi sobie tylko trochę przypomnieć jak to bywało gdy z prędkością ponad 300 km/h pokonywał jedyną prostą Hungaroringu. Debiut w 2006 roku był słodko-gorzki, bo choć Polak przyjechał do mety na 7 miejscu, ostatecznie został zdyskwalifikowany z powodu niedowagi bolidu. Po uderzeniu w bandę doszło do uszkodzenia gaśnicy. Rok później było już znacznie lepiej. Kubica skończył zmagania na 5 miejscu, co jest jego najlepszym wynikiem w Grand Prix Węgier. W 2008 roku wydawało się, że Robert będzie walczył o wygraną. Zajął czwarte miejsce w kwalifikacjach, ale w wyścigu ostatecznie 8. W następnym roku Kubica świętował na torze Hungaroring swój jubileusz. Pięćdziesiąty występ w Formule 1 skończył się jednak klapą. Słaby bolid zespołu BMW Sauber pozwolił na zajęcie trzynastego miejsca. Jeszcze gorzej było w 2010 roku. Po kolizji w pit-stopie z Niemcem Adrianem Sutilem, Polak wycofał się z rywalizacji po przejechaniu 26 okrążeń.

Polska środa

Testy bolidów Renault na torze Hungaroring zaczął młody i utalentowany Kanadyjczyk – Nicholas Latifi. Nikt nie rozpatruje go jednak w kategorii konkurencji dla Kubicy. W przedpołudniowej sesji zajął 7 miejsce. Po nim w środę za kokpitem bolidu francuskiego zespołu usiądzie były zwycięzca Grand Prix Kanady z 2008 roku.

- To jeden z najbardziej wyczerpujących fizycznie torów, ponieważ ma tylko jedną prostą, na której można odpocząć. Poza nią cały czas kręcisz kierownicą. Po wyścigowym weekendzie tor jest nagumowany. To oznacza, że jest maksymalna przyczepność. Kto zda ten test, ten może jechać w każdym GP. – mówił po ostatnim wyścigowym weekendzie Nico Hülkenberg.

Na torze widać już polskich kibiców, którzy będą towarzyszyć Robertowi Kubicy w walce o powrót do grona najlepszych kierowców świata. O tym, że potrafi jeździć bardzo szybko – wiedzą wszyscy. Teraz tylko i aż musi to potwierdzić w bolidzie Renault.

Piotr Tokarski

Polecane

Wróć do strony głównej