Primera Division: Real Madryt traci punkty w starciu z Valencią. Kolejny błysk Marco Asensio

Dwa gole Marco Asensio nie wystarczyły do tego, by Real Madryt świętował drugie zwycięstwo w Primera Division w tym sezonie. Valencia postawiła się "Królewskim" na Santiago Bernabeu.

2017-08-28, 07:48

Primera Division: Real Madryt traci punkty w starciu z Valencią. Kolejny błysk Marco Asensio
Marco Asensio. Foto: PAP/EPA/JAVIER LOPEZ

Rewelacyjny Asensio otworzył wynik tego spotkania w 10. minucie, kiedy to wykorzystał błąd w środku pola rywali. Młody Hiszpan popędził na bramkę Valencii i mierzonym strzałem nie dał najmniejszych szans golkiperowi.

Wyglądało na to, że wszystko zmierza w dobrą stronę. Ale tylko przez chwilę.

Gości strata gola nie załamała, doprowadzenie do remisu zajęło im bowiem osiem minut. Na listę strzelców wpisał się Carlos Soler, który wykończył bardzo dobrą akcję gości.

"Królewscy" przeważali, kreowali sytuacje, ale odzyskać prowadzenia nie potrafili. Nieskuteczny tego wieczoru był Karim Benzema, brakowało zawieszonego Cristiano Ronaldo, nie błyszczał Gareth Bale. Wydawało się jednak, że gol dla Realu jest jedynie kwestią czasu. W 77. minucie Santiago Bernabeu ucichło - "Nietoperze" cieszyły się z drugiego gola, a jego autorem był Geoffrey Kondogbia, jeden z tych, którzy nie popisali się przy pierwszym golu tego spotkania.

Podopieczni trenera Zinedine'a Zidane'a rzucili się do odrabiana strat, po raz kolejny musieli liczyć na Asensio. Tym razem Hiszpan popisał się precyzyjnym strzałem z rzutu wolnego. Końcówka mogła przynieść gospodarzom wygraną, jednak zawiódł przede wszystkim jeden piłkarz - Karim Benzema.

Napastnik zmarnował dwie idealne sytuacje, najpierw przestrzelił w prostej sytuacji, potem dobrze spisał się bramkarz, który sparował jego uderzenie głową na słupek. Zinedine Zidane był wściekły, jednak trudno mu się dziwić.

W tabeli z sześcioma punktami prowadzi Real Sociedad. Dwa zwycięstwa na koncie mają jeszcze tylko Barcelona i Leganes. Real jest w tym momencie piąty. Teoretycznie powodów do rozpaczań nie ma, sezon dopiero rusza. Wiemy jednak, że różnice na koniec rozgrywek między największymi rywalami potrafiły być minimalne, a każde, nawet najmniejsze potknięcie może skutkować poważnymi konsekwencjami.

ps, PolskieRadio.pl

Polecane

Wróć do strony głównej