Od milionów do bankructwa. Piłkarze pokazali, jak roztrwonić wielkie pieniądze
Roberto Carlos w czasie swojej wielkiej kariery zarobił miliony, teraz jednak ogłosił bankructwo, nie stać go na opłacenie alimentów dla licznego potomstwa. Piłkarze wiele razy pokazywali, że potrafią przepuścić dorobek swojej kariery w bardzo krótkim czasie.
2017-08-29, 11:55
Kilka dni temu świat obiegła informacja, że słynny lewy obrońca, jeden z najlepszych w historii, może trafić do więzienia. Sąd w Brazylii skazał go na trzy miesiące pozbawienia wolności w związku z tym, że były piłkarz nie płacił alimentów.
Carlos, który obecnie trenuje australijski zespół South Melbourne i pełni funkcję ambasadora Realu Madryt, jest winien matce dwójki swoich dzieci (z innymi kobietami ma jeszcze szóstkę potomstwa, siódme jest w drodze) 20 tysięcy dolarów. Biorąc pod uwagę to, do jakich kwot przywykliśmy w futbolu na najwyższym poziomie, można uznać to za drobne. Brazylijczyk stwierdził jednak, że nie dysponuje takimi pieniędzmi.
Kilkanaście lat kariery, gra w Interze Mediolan czy galaktycznym Realu Madryt, do tego kontrakty reklamowe, ponad setka meczów rozegranych dla "Canarinhos", status jednego z najlepszych bocznych obrońców w historii, rozpoznawalnego na całym świecie - co stało się z pieniędzmi, które zarobił podczas swojej piłkarskiej drogi? Wygląda na to, że Carlos podzielił los wielu piłkarzy, którzy po zawieszeniu butów na kołku runęli z piedestału.
To nie tylko problem tej dyscypliny. W 2009 roku Sports Ilustrated opublikowało szokujący raport, w którym widniało, że 78% futbolistów z NFL w dwa lata po zakończeniu kariery staje się bankrutami lub ma poważne problemy finansowe. Koszykarze NBA przeżywają to samo w ciągu pięciu lat po zerwaniu ze sportem.
REKLAMA
Najczęściej wszystko przebiega według podobnego scenariusza. Wysokie kontrakty już na początku kariery, obnoszenie się z pieniędzmi, niepotrzebne wydatki, złe inwestycje i kłopoty z fiskusem - to wszystko stanowi mieszankę, który bardzo często skutkuje bolesnym upadkiem. Do tego dochodzi przyzwyczajanie się do opływania w luksusy i szok, kiedy źródło pieniędzy wysycha. Widzieliśmy to choćby na przykładzie Johna Heitingi, który na emeryturze miał poważne problemy z odnalezieniem się w nowej rzeczywistości.
Wiemy też, że to także nie tylko problem naszych czasów, co pokazują historie przynajmniej kilku wybitnych zawodników.
Powiązany Artykuł
Kolejny piłkarz oderwany od rzeczywistości. John Heitinga staje przed trudnym wyzwaniem
Piłkarze zarabiają wielkie pieniądze, jednak trzeba przyznać, że ich kariery są krótkie - na szczycie pozostają przez kilka, kilkanaście lat, w czasie których muszą dbać o swoje dochody, a do tego znaleźć sposób na to, co będą robić po przejściu na sportową emeryturę. Nie zawsze udaje się rozegrać to dobrze.
A to lista tych, którzy od milionów na koncie zeszli do długów, które kończyły się bankructwem:
George Best
O tym, w jaki sposób żył jeden z najlepszych piłkarzy na Wyspach i na świecie, od dziesiątek lat krążą legendy. Best zapisał się w historii jako gracz wybitny, ale trudno ocenić, czy więcej mówiło się o tym, co robi na boisku, czy poza nim.
REKLAMA
Urodzony w Belfaście Best był kobieciarzem, delikatnie mówiąc nie stronił od alkoholu, a do tego wszystkiego doszedł jeszcze hazard.
Irlandczyk zaczął swoją karierę w sposób wielki, ale potem stopniowo następowało pogrążanie się w odmętach nałogów. Nigdy nie udało mu się wrócić do optymalnej formy, krok po kroku stawał się cieniem samego siebie. Towarzyszyła temu coraz większa liczba ekscesów. Był złapany nietrzeźwy za kółkiem i spędził trzy miesiące w więzieniu, w takim stanie wystąpił też w BBC.
Zbyt późno zdał sobie sprawę, dokąd to wszystko prowadzi. Stan jego zdrowia pogorszył się, były piłkarz musiał przejść operację przeszczepu wątroby. Zmarł w 2005 roku, jego życie z jednej strony jest legendą, z drugiej zaś przestrogą dla tych, którzy marzą o wielkich karierach.
REKLAMA
Ile pieniędzy poszło na to, by mógł żyć tak, jak sobie wymarzył? Tego nie da się tak po prostu policzyć, zwłaszcza, że wszystko to nie ograniczyło się tylko do wartości materialnych...
Paul Gascoigne
Rzadko ogląda się takich piłkarzy. Mógł być legendą angielskiej piłki, został jednym z tych, których podaje się za przykład tego, jak zmarnować swój talent.
"Gazza" był wielki, miał niesamowite umiejętności, jednak nie szła za tym żadna odpowiedzialność. Problemy z uzależnieniami, nieustanne trwonienie pieniędzy i brak zahamowań skończyły się tym, że stracił właściwie wszystko, co zarobił na boisku.
Brytyjska prasa bulwarowa przez całe lata prześcigała się w publikowaniu zdjęć z kolejnych incydentów z udziałem byłego reprezentanta Anglii, który wpadł w wielkie finansowe problemy, nie potrafił wyjść na prostą i sięgnął dna. Przykład tego, że można być w centrum wydarzeń, żyć w blasku reflektorów i znajdować się na czołówkach gazet, ale jednocześnie być w tym wszystkim osamotnionym ze swoimi problemami.
REKLAMA
Diego Maradona
"Boski Diego" szokował jeszcze w czasach gry w piłkę, ale po tym, jak zawiesił buty na korku, było jeszcze gorzej. Jeden z największych piłkarzy w dziejach otaczał się ludźmi, którzy wykorzystywali go na każdym kroku. Argentyńczyk sam także mocno zapracował na to, żeby pozbyć się astronomicznej fortuny.
W czasach świetności miał wszystko, stał na piedestale. Potem jednak coraz bardziej się z niego zsuwał.
Kilka lat temu okazało się, że legenda piłki ma ponad 30 milionów euro długo wobec włoskiego fiskusa, które zostały jeszcze z czasów gry w Napoli. Po zakończeniu kariery nie sprawdził się w roli trenera, obecnie pracuje w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, ale na pewno będzie unikał wyjazdów do Włoch ze strachu przed konsekwencjami prawnymi.
Lee Hendrie
Sztandarowy przykład tego, jak nie zarządzać swoją karierą. Przypadek Hendriego wstrząsnął Wyspami. Wychowanek Aston Villi rozegrał w klubie ponad 300 meczów, przez lata mógł liczyć na wysokie kontrakty.
REKLAMA
Po odejściu z "The Villans" tułał się po coraz gorszych klubach, szybko zaczęło wychodzić na jaw, że jego pieniądze rozchodziły się w niesamowitym tempie. Hendrie nie potrafił odmawiać, inwestował swoje pieniądze w nierozsądne przedsięwzięcia, odkładał w rajach podatkowych, stracił fortunę na rozwodzie i cały czas starał się żyć na wysokim poziomie. O pieniądze po prostu nie dbał, nie przejmował się nimi. Nigdy ich nie brakowało.
Przebudzenie było brutalne. Piłkarz wpadł w ogromne długi, przeszedł dwie próby samobójcze, cierpiał na depresję. Dopiero niedawno udało mu się wrócić do życia, obecnie prowadzi akademię piłkarską w Birmingham.
David James
Były bramkarz reprezentacji Anglii i Liverpoolu z racji na swoją boiskową pozycję mógł liczyć na zdecydowanie więcej lat gry niż koledzy z pola. Golkiper był w profesjonalnej karierze przez ćwierć wieku, w lidze, w której zarabia się krocie, w dodatku udało mu się podpisać kilka bardzo dochodowych kontraktów reklamowych. Szacuje się, że w czasie, który spędził w sporcie, zarobił kilkadziesiąt milionów funtów.
REKLAMA
W 2012 roku James został jednak ogłoszony bankrutem. I, jak w przypadku Hendriego, doszło do kosztownego rozwodu, sprzedawania na potęgę właściwie wszystkiego, co mógł, w tym pamiątek z lat gry w piłkę. Dorabiał jako grający trener w Indiach, był też ekspertem stacji BT.
Garrincha
Kolejny wspaniały piłkarz na tej liście, na boisku niemal bezkonkurencyjny, poza nim zagubiony jak dziecko, uwikłany w dziesiątki różnych problemów. Mistrz świata z 1958 i 1962 roku nadużywał alkoholu, spowodował kilka poważnych wypadków samochodowych. To, że w ogóle grał w piłkę, było prawdziwym ewenementem z punktu widzenia medycyny. Garrincha miał jedną nogę krótszą, poważne problemy z kręgosłupem, bardziej niż atletę przypominał kalekę.
Do tego był człowiekiem łatwowiernym, który dawał omotać się ludziom żerującym na jego karierze. Nigdy nie wyjechał grać do Europy, gdzie mógłby liczyć na znacznie większe zarobki.
REKLAMA
Jedna z licznych historii o jego podejściu opowiada o tym, że kiedy doradcy finansowi odwiedzili go w domu, mała fortuna zalegała w najróżniejszych miejscach, rzucona byle gdzie, powpychana do szafek i szuflad. Część pieniędzy gniła pod materacem. Garrinchy to nie obchodziło, według wielu prawdopodobnie miałby problemy z ich policzeniem.
Christian Vieri - były najdroższy piłkarz świata, król strzelców we Włoszech i Hiszpanii. Jego problemem było to, że odczuwał bardzo duży pociąg do hazardu, namiętnie, a później nałogowo grał w pokera. Oczywiście nie trzeba mówić, że na wysokie stawki.
Głowy do interesów jednak nie miał, zaledwie pięć lat po tym, jak zakończył karierę, ogłosił bankructwo. Dwie założone przez niego firmy przynosiły olbrzymie straty, i choć przyzwyczaił się do życia na wysokim poziomie, bańka pękła w wyjątkowo bolesny sposób.
John Arne Riise
Rekordzista pod względem występów w kadrze Norwegii miał bogatą karierę, przez lata był uważany za jednego z najlepszych lewych obrońców w Premier League, imponował swoją grą w Liverpoolu, sięgał po wygraną w Lidze Mistrzów. Na polu finansowym jednak wszystko przebiegało zupełnie odwrotnie.
REKLAMA
Riise procesował się ze swoim byłym agentem, mimo zarabiania około 50 tysięcy funtów tygodniowo został bankrutem, toczyły się przeciwko niemu postępowania w związku z zarzutami o oszustwa podatkowe, zarówno w Anglii, jak i w Norwegii.
Wszystko przez to, że nierozsądnie podpisał dokumenty przygotowane przez menedżera. Inwestycje miały zapewnić mu jeszcze większe dochody, a doprowadziły go do finansowej klęski.
Paul Merson
Legenda Arsenalu poza boiskiem miała całą masę problemów, które po zakończeniu kariery wzięły górę. Merson był uzależniony od narkotyków, alkoholu i hazardu. Został aresztowany za spowodowanie wypadku, kiedy prowadził samochów pod wpływem, stracił miliony funtów w wyniku zakładów, a w jednym z nich przegrał swój własny dom, co zmusiło go do mieszkania z rodzicami. Mówimy o człowieku, który podczas swojej gry mógł liczyć na dziesiątki tysięcy funtów tygodniowo.
REKLAMA
Opisał swoje wspomnienia w książce "Jak nie być profesjonalnym piłkarzem", którą wielu uznało za szokującą. Obecnie wyszedł na prostą, jest komentatorem stacji Sky Sports.
Obafemi Martins - zapowiadał się na naprawdę niezłego zawodnika, zaczynał zresztą w Interze, potem występował w Newcastle United. Bardzo szybki, niebezpieczny dla obrońców rywali, nieszablonowy. Nie brylował w mediach, nie był bohaterem skandali, przynajmniej do czasu.
W kuluarach mówiono, że Nigeryjczyk średnio radził sobie z tym, jak dysponować swoimi pieniędzmi. Po przybyciu do Anglii przed każdym weekendem pobierał z konta 40 tysięcy funtów, w poniedziałek po jego zakończeniu dodawał do tego kolejne 25 tysięcy. We wszystkim nie pomagał mu też za bardzo agent, który nie zapewnił mu żadnych dochodów ze sprzedawanych koszulek czy gadżetów, miał też problemy z wyegzekwowaniem należności za kontrakty reklamowe. Według późniejszych doniesień, większości z nich nie mógł nawet znaleźć.
REKLAMA
Jego agencja menedżerska donosiła, że często była zmuszona do interwencji związanych ze stanem konta klienta, mówiono o tym, że mimo bajecznych zarobków wciąż brakowało mu pieniędzy i był na granicy bankructwa.
Miał za to kilka luksusowych samochodów, wartą miliony rezydencję i apartament w najdroższej dzielnicy Newcastle. Kiedy przestało mu się wieść w Anglii, próbował swoich sił w m.in. w Rosji, potem wyjechał do Stanów Zjednoczonych. Aktualnie gra w Chinach. Bez większego problemu można wytłumaczyć akurat taki wybór.
Andreas Brehme - niemiecki mistrz świata z 1990 roku, legenda tamtejszego futbolu, piłkarz m.in. Bayernu i Interu.
REKLAMA
Żył jak król, ale po latach nie miał grosza przy duszy. W sumie przepuścił miliony euro, stracił dom, pożyczał ogromne sumy od kolegów z boiska, po czym znikał. Prowadził interesy, z których zostawały mu wyłącznie długi.
Próbował trenerki, ale po zwolnieniu ze Stuttgartu, gdzie był asystentem, nie był już w stanie znaleźć żadnej stałej pracy.
W swoich najlepszych latach był butny, arogancki, nie szanował niczego. To wszystko miało się jednak na nim zemścić.
REKLAMA
Kiedy Franz Beckenbauer apelował, żeby pomóc zasłużonemu dla reprezentacji piłkarzowi, pojawiło się bardzo wiele krytycznych głosów. Dlaczego ludzie mieliby wspierać kogoś, kto na własne życzenie zmarnował cały swój dorobek?
Jeden z byłych piłkarzy, Oliver Starube, zaproponował, że może zatrudnić byłego zawodnika w swojej firmie, zajmującej się czyszczeniem toalet i kanalizacji, żeby nauczył się życia i odbudował swój wizerunek.
To tylko nieliczne przykłady, można tylko domyślać się, ile straciła cała rzesza mniej znanych piłkarzy lub ilu było takich, którzy zmagali się z problemami bez zainteresowania mediów. Problem istniał do dawna, i bez wątpienia nie jest łatwy do rozwiązania. W Holandii funkcjonują fundusze dla zawodników, które umożliwiają im odkładanie pieniędzy na czas po zakończeniu kariery, wiele krajów planuje tego rodzaju pomoc. Wiele jednak zależy od samych zainteresowanych.
Więcej na blogu autora - Krótka Piłka
REKLAMA
Paweł Słójkowski, PolskieRadio.pl
REKLAMA