Premier League: derby Londynu dla Tottenhamu, faworyci idą jak burza

Sobota w Premier League znów utwierdziła kibiców w przekonaniu, że wyścig o mistrzowski tytuł może rozstrzygnąć się między zespołami z Manchesteru. Swoje mecze wygrały Tottenham i Chelsea.

2017-09-23, 18:04

Premier League: derby Londynu dla Tottenhamu, faworyci idą jak burza
Haryy Kane znów popisał się swoimi strzeleckimi umiejętnościami. Foto: PAP/EPA/FACUNDO ARRIZABALAGA

Sobotnie mecze rozpoczęły się od mocnego uderzenia. Tottenham w wyjazdowym meczu mierzył się z West Hamem i było wiadomo, że nie zabraknie tu emocji. Piłkarze Mauricio Pochettino nie imponowali w pierwszej części gry, "Młoty" stworzyły sobie kilka okazji, ale rewelacyjny Harry Kane znów dał o sobie znać.

Dwa szybkie ciosy w 34. i 38. minucie dały Tottenhamowi duży komfort przed drugą połową.Zespół z północnego Londynu dołożył jeszcze trzecie trafienie, do siatki trafił Christian Eriksen. Potem jednak zaczęły się schody. Najpierw gola po nieco przypadkowej sytuacji strzelił Chicharito, później drugą żółtą kartkę zobaczył Serge Aurier, a chwilę później padł gol na 3:2. 

Gospodarze uwierzyli, że stać ich tutaj na remis i urwanie punktów faworytowi. "Koguty" jednak broniły się dobrze, urywały cenne sekundy. W końcówce doszło jeszcze do dużego zamieszania, w którym udział wzięło kilku piłkarzy jednej i drugiej drużyny. Żółte kartki skutecznie ich uspokoiły, a chwilę później sędzia skończył mecz. 

Tottenham utrzymał kontakt z czołówką, wygrywając na terenie, który w ostatnich latach nie był dla niego łatwy i przyjemny. Kane znów zrobił różnice, pokazał, że ma niezwykły dryg do strzelania goli. Mauricio Pochettino, zapytany o swojego napastnika po meczu, powiedział krótko - "jestem w nim zakochany".

Obie ekipy z Manchesteru znów zagrały zgodnie z oczekiwaniami kibiców. "Obywatele" rozgromili 5:0 czerwoną latarnię ligi, Crystal Palace, a "Czerwone Diabły" odniosły skromne zwycięstwo w meczu z Southampton.

Pep Guardiola ma najlepszą ofensywę ligi, która gromi kolejnych rywali i na tę chwilę jest prawdziwym postrachem.

Romelu Lukaku spłaca się wzorcowo, tym razem to jego gol zapewnił komplet punktów. Jedyna bramka padła w 20. minucie. W swoich sześciu pierwszych meczach w Premier League zdobył sześć bramek i na pewno zamierza powalczyć o koronę króla strzelców.

Hat-trickiem popisał się Alvaro Morata, a Chelsea bez najmniejszych problemów rozbiła Stoke 4:0. 

Na katastrofę zanosiło się na Goodison Park, ale Everton zdołał zwyciężyć, mimo że przegrywał 0:1 z Bournemouth. Bohaterem został Niasse, który strzelił oba gole dla "The Toffees". Po serii trzech porażek z rzędu było to niezwykle ważne zwycięstwo zespołu, który przeszedł prawdziwą rewolucję podczas ostatniego okienka transferowego i był typowany na ekipę, która może namieszać w szeregach potęg. Jak na razie zawodzi na całego.

Rzutem na taśmę zwyciężył Watford, który grał ze Swansea Łukasza Fabiańskiego. W ostatniej minucie regulaminowego czasu gry polskiego bramkarza pokonał Richarlison, a spotkanie zakończyło się porażką "Łabędzi". "Szerszenie" to chyba największe zaskoczenie startu rozgrywek, po sześciu meczach mają 11 punktów i zajmują 5. pozycję.

W ostatnim sobotnim meczu nie zawiódł Liverpool. "The Reds" wygrali 3:2 na King Power Stadium, ale Juergen Klopp na pewno nie może być do końca szczęśliwy. Obrona jego drużyny wciąż nie wygląda najlepiej, a strata punktów była bardzo blisko. Rzut karny w końcówce spotkania zmarnował Jamie Vardy.

W niedzielę Brighton zagra z Newcastle, a w ostatnim meczu tej kolejki WBA z Grzegorzem Krychowiakiem czeka wyjazd na The Emirates, by powalczyć o punkty z Arsenalem.

ps, PolskieRadio.pl

Polecane

Wróć do strony głównej