Bundesliga: Bayern rozbił Borussię w niemieckim klasyku. Lewandowski wrócił do strzelania
Bayern Monachium nie zostawił Borussii Dortmund złudzeń i w prestiżowym starciu rozbił największego rywala na jego terenie 3:1. Robert Lewandowski zdobył dla Bawarczyków drugiego gola w tym spotkaniu.
2017-11-04, 20:36
Nie można napisać, że Borussia Dortmund nie próbowała. Podopieczni Petera Bosza rozpoczęli mecz odważnie, stwarzali sobie sytuacje, wystawiali na próbę Svena Ulreicha. Za każdym razem jednak to niemiecki golkiper wychodził z pojedynków obronną ręką.
A Bayern Monachium pokazywał, że skuteczność jest absolutnie kluczowa, jeśli chce się zagrozić tak silnej drużynie. Goście z Monachium byli bardzo konkretni, świetnie wyglądali, kiedy to oni byli pod grą. Strzelanie na Signal Iduna Park rozpoczął Arjen Robben. Jedna z najlepszych lewych nóg świata posłała prawdziwą petardę w dalszy róg bramki.
Później do akcji wkroczył Lewandowski. Występ Polaka jeszcze kilka dni wcześniej był zagrożony. Snajper dochodził do siebie po lekkiej kontuzji, odpoczywał w Lidze Mistrzów, szykował się właśnie na spotkanie z byłymi klubowymi kolegami. I w pełni potwierdził, że na boisku nie ma absolutnie żadnych skrupułów. W dotychczasowych 13 starciach z BVB strzelił 9 bramek.
REKLAMA
W 37. minucie przy efektownym uderzeniu pomógł mu rykoszet.
W drugiej połowie maczał palce w golu, który dobił Borussię. Dośrodkował Alaba, Polak zaatakował piłkę, zmylił Burkiego, futbolówka znalazła się w siatce.
REKLAMA
W takich meczach mają błyszczeć gwiazdy, ci najważniejsi na boisku. U mistrza Niemiec było to widać doskonale, bo wszyscy kluczowi piłkarze stanęli na wysokości zadania.
W Borussii niewidoczny był Aubameyang, kilka szans koncertowo zmarnował Yarmolenko. Kagawa i Castro przegrała bitwę o środek pola. Obrona była bezradna w starciu z atakami Bayernu. Chęci, technika i ciąg na bramkę młodziutkiego Pulisicia to za mało.
Tego wieczoru show skradli Thiago i James Rodriguez, trafił Robben, na listę strzelców wpisał się Lewandowski. Więszość akcji Bayernu coś wnosiła, był w nich pomysł i koncepcja. W Borussii zaś dominował chaos i żywioł, który nie miał szans w starciu z precyzyjną maszyną Hoenckesa.
Jeden gol, zresztą bardzo ładnej urody, którego autorem był Marc Bartra, pozwolił tylko na otarcie łez. W pełni zasłużona wygrana mistrzów Niemiec pokazała największym rywalom, że jeśli szybko nie odmienią swojej gry, marzenia o walce o tytuł bardzo szybko prysną. BVB tkwi od jakiegoś czasu w kryzysie. Spotkania w Bundeslidze nie wygrała od 30 września, a po porażce z Bayernem spadła na trzecie miejsce w tabeli.
REKLAMA
ps
REKLAMA