Liga Mistrzów: kibice Bayernu protestem wywołają reflekcję UEFA? "W wieżach z kości słoniowej zarabia się inaczej"
"Czy wasza chciwość jest teraz zaspokojona? 100 euro?” - transparent z takim pytaniem pokazali kibice Bayernu Monachium podczas meczu LM z Anderlechtem Bruksela.
2017-11-23, 12:00
W środę kibice mistrza Niemiec - już po raz kolejny w tym roku - postanowili wyrazić swoje niezadowolenie związane z cenami biletów na mecze Ligi Mistrzów. Podczas środowego spotkania w Brukseli, gdzie RSC Anderlecht podejmował piłkarzy z Monachium, fani Bayernu rozwiesili w swoim sektorze wymowny transparent, a także obrzucili narożnik boiska fałszywymi banknotami euro.
Podobny protest fani Bayernu zorganizowali już wcześniej. Podczas wrześniowego meczu z Paris Saint-Germain też dali upust swojej frustracji związanej z wygórowaną ceną biletów. Wówczas pisali: 75 euro za bilet? Nie jesteśmy Neymarem. Ceny biletów muszą być rozsądne.
Bayern Takie protesty są niestety jedyną opcją informowania szefów UEFA, którzy pracując w wieżach z kości słoniowej i pobierając pensje urzędników piłkarskich władz, nie mają pojęcia ile zarabiają przeciętni kibice futbolu
Ceny biletów w europejskich ligach znacznie wzrosły w ostatnich latach. Najtańszy bilet w Premier League kosztuje średnio 40 euro. W Bundeslidze ceny także rosną. Jednak ceny za wejściówki na mecze Ligi Mistrzów przekroczyły kolejną granicę. Nic więc dziwnego, że kibice zaczynają się buntować.
REKLAMA
Dla przykładu - ci, którzy chcieli obejrzeć wyjazdowy mecz Bayernu z Celtikiem Glasgow, musieli zapłacić 60 euro. Z kolei za mecz w Paryżu, z Paris Saint-Germain nawet 75 euro. Za kibicowanie Bayernowi podczas ostatniego spotkania z Anderlechtem Bruksela kibice musieli sięgnąć jeszcze głębiej do kieszeni, bo za bilet trzeba było zapłacić nawet 100 euro.
Kibice Bayernu na ten mecz otrzymali od gospodarzy 1025 biletów, podzielonych na dwie kategorie: 173 wejściówki były dostępne za 70 euro, 852 można było zakupić po 100 euro.
Władze Bayernu poparły akcje kibiców stwierdzając, że "takie protesty są niestety jedyną opcją informowania szefów UEFA, którzy pracując w wieżach z kości słoniowej i pobierając pensje urzędników piłkarskich władz, nie mają pojęcia ile zarabiają przeciętni kibice futbolu."
ah, PolskieRadio.pl
REKLAMA
REKLAMA