Premier League: Manchester City zwycięzcą derbowego dnia w Anglii

Manchester City pokonał lokalnego rywala 2:1 w najciekawszym meczu 16. kolejki Premier League. Wyścig po mistrzostwo Anglii został już rozstrzygnięty?

2017-12-10, 20:43

Premier League: Manchester City zwycięzcą derbowego dnia w Anglii
Piłkarze Manchesteru City. Foto: PAP/EPA/Nigel Roddis

W ekipie Manchesteru United widziano zespół, który jako jedyny może przerwać zwycięski marsz kapitalnych pod wodzą Pepa Guardioli "Obywateli". 

Jose Mourinho miał na swoim koncie niesamowitą, najlepszą w historii serię 40. meczów bez porażki na Old Trafford. Ostatnim zespołem, który zdobył tę twierdzę, był właśnie odwieczny rywal z błękitnej części Manchesteru, miało to miejsce we wrześniu ubiegłego roku. 

Przez rok w jednym i drugim zespole zmieniło się wiele, jednak w niedzielę progres potwierdzili goście, którzy zdominowali to spotkanie. "Czerwone Diabły" były skupione na obronie, oddały posiadanie piłki, szukały swoich okazji przede wszystkim w kontrach i szybkich próbach uruchomienia Romelu Lukaku. Napastnik Manchesteru United w Premier League nie trafił do siatki od blisko miesiąca. Tym razem został antybohaterem swojego zespołu. Belg maczał palce przy obu bramkarz rywali, dwukrotnie źle wybijał piłkę we własnym polu karnym, a rywale bezlitośnie wykorzystali błędy.

REKLAMA

W spotkaniach z czołowymi drużynami Anglii snajper prezentuje się fatalnie.

Jedyne, na co było stać piłkarzy Mourinho, to gol na 1:1, który jednak nie odwrócił losów spotkania. Gospodarzy kilka razy musiał ratować David De Gea, ale przy obu bramkach nie miał najmniejszych szans na skuteczne interwencje. Najpierw w 43. minucie pokonał go David Silva, w 54. zaś do siatki trafił Nicolas Otamendi.

Manchester City sięgnął po 14. kolejną ligową wygraną, pod tym kątem zrównując się z Arsenalem z sezonu 2003/04 i bijąc klubowy rekord. Guardiola w pierwszym sezonie nie oczarował Anglii, jednak drugi pokazuje dobitnie, że potrafił stworzyć drużynę, która już w tym momencie przez wielu ekspertów została ogłoszona mistrzem.

REKLAMA

Przewaga nad największym rywalem wynosi w tym momencie 11 punktów, kolejne kluby ze ścisłej czołówki także mają do nadrobienia wielki dystans. W historii Premier League widzieliśmy spektakularne pogonie zakończone sukcesem, w tym wypadku jednak trudno liczyć na to, by "Obywatele" zaczęli seryjnie gubić punkty. Kiedy mają swój dzień, potrafią gromić, kiedy nie idzie, wychodzić z opresji i zapisywać komplet punktów na swoim koncie. 

Jak ich zatrzymać? Nad tym w Anglii zastanawiają się wszyscy. Można snuć teorie, wymyślać potencjalne scenariusze, ale kiedy przychodzi co do czego, ton każdemu spotkaniu nadają rewelacyjni piłkarze Guardioli.

W niedzielę derbowe święto przeżywali też kibice w Liverpoolu, gdzie na Anfield przybył Everton pod wodzą Sama Allardyce'a. Przed meczem można było wskazać faworyta bez większego trudu, ale przyjezdni wykorzystali swoją szansę. "The Reds" dominowali, objęli prowadzenie za sprawą kapitalnego gola niezawodnego w tym sezonie Salaha. Praktycznie nie schodzili z połowy "The Toffees", ostatecznie jednak musieli pogodzić się z tym, że z rywalem zza miedzy trzeba podzielić się punktami.

REKLAMA

Arbiter podjął kontrowersyjną decyzję i podyktował rzut karny dla gości po interwencji Dejana Lovrena. Na bramkę zamienił go Wayne Rooney.

Liverpool próbował, naciskał, jednak nie zdołał sięgnąć po wygraną. 1:1 to wynik, który nie satysfakcjonował żadnego z fanów, którzy przybyli na Anfield w niedzielne popołudnie.

Wcześniej rozczarowująco spisał się także Arsenal, który zaledwie zremisował z Southampton 1:1. Potknięcia przeciwników w walce o czołową czwórkę (swój mecz przegrała Chelsea) wykorzystał Tottenham, który w sobotę rozgromił Stoke 5:1.

REKLAMA

ps, PolskieRadio.pl

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej